Klasy mundurowe w szkołach średnich to już nie nowość, ale ich rola nabrała ostatnio większego znaczenia – mają stać się już w niedalekiej przyszłości podstawową kuźnią kadr dla naszej formacji. Plany zmian w prawie zakładają, że już w przyszłym roku takie specjalistyczne klasy będą działały na wzór obowiązujących rozwiązań dotyczących tworzenia oddziałów przygotowania wojskowego. Ich absolwenci będą mieli niejako z automatu zaliczony pierwszy etap doboru do służby, obejmujący test wiedzy i test sprawności. Ważniejsze jednak, że podstawa programowa będzie opracowana we współpracy z Policją, a decyzję administracyjną o utworzeniu konkretnej klasy będzie wydawać komendant główny.
Czy to dobry kierunek? Uważam, że tak, bowiem specyfika służby w formacji uzbrojonej, podległej specyficznej dyscyplinie służbowej, dalece odbiega od tego, co zdecydowana większość młodych ludzi rozumie przez pojęcie „praca”. Tego rodzaju klasy dają możliwość spróbowania, czy marzący o mundurze człowiek rzeczywiście się w nim odnajdzie.
Historia zna bowiem przypadek pewnego kursanta, który wytrzymał w Policji 24 godziny – od zakwaterowania na szkoleniu podstawowym w niedzielę, do wieczora w poniedziałek. I napisał raport o odejście ze służby. Uzasadnienie? „Ja myślałem, że to normalna szkoła, na jedne zajęcia pójdę, na inne nie, a tu wszystko na baczność i w biegu”.
W sumie dobrze, że zrezygnował na początku – przynajmniej Policja nie poniosła kosztów jego szkolenia. Ale są i tacy, którzy odchodzą zaraz po kursie. To strata czasu zarówno dla nich, jak i dla formacji. Absolwent klasy policyjnej daje większą nadzieję na to, że decyzję o wstąpieniu do służby podjął świadomie. A dodatkowo jednostka nadzorująca taką klasę ma możliwość budowania sobie własnych kadr – to już działa, a doskonałym tego przykładem jest Opole, o którym piszemy w tym numerze. To przykład dobrych praktyk – warto się z nimi zapoznać.
Zapraszam do lektury!
Redaktor naczelny
podinsp. Piotr Maciejczak