Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Nieudana intryga (nr 127/10.2015)

Każdy przypadek, w którym zachodzi podejrzenie, że policjant mógł popełnić przestępstwo, musi zostać zbadany przez BSW. Nawet wtedy, gdy na tzw. pierwszy rzut oka nic na to nie wskazuje. Często pozwala to oczyścić policjantów z niesłusznych oskarżeń, ale równie często praca BSW prowadzi do udowodnienia, że przestępstwo zostało faktycznie przez policjanta popełnione.

Przekonał się o tym na własnej skórze M.W., inspektor kontroli skarbowej w Białymstoku, oskarżony o handel narkotykami.

JESTEM NIEWINNY

Od początku twierdził, że jest niewinny, a znalezienie przez policjantów narkotyku w jego samochodzie jest efektem prowokacji ze strony funkcjonariuszy, którzy podrzucili mu konopie, aby doprowadzić do wszczęcia przeciwko niemu postępowania karnego. Pan W. przypuszczał, że jest to zemsta pewnego lokalnego biznesmena, któremu udowodnił zatajenie dochodów i naliczył należne z tego tytułu zobowiązania w wysokości 2 mln złotych. Biznesmen miał się podobno głośno odgrażać, że się na inspektorze skarbowym zemści.

Prokurator rejonowy nie dał wiary tłumaczeniom inspektora W. i postawił mu zarzuty o posiadanie narkotyków z art. 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Na szczęście dla pana W. właściwie zadziałały procedury policyjne. Zarządzenie nr 1 Komendanta Głównego Policji z 2 stycznia 2006 roku nakłada na kierowników jednostek obowiązek informowania BSW o wydarzeniach, które mogą nosić znamiona przestępstwa popełnionego przez funkcjonariuszy Policji. I zgodnie z tym zarządzeniem Komenda Miejska Policji w Białymstoku powiadomiła tamtejszy Wydział BSW o zdarzeniu, w którym osoba podejrzana twierdziła, że policjanci popełnili przestępstwo.

ZBIEŻNOŚĆ DAT

Według znajdujących się w aktach sprawy zeznań policjantów przebieg zdarzenia wyglądał następująco. Kiedy pełnili służbę kontrolną na ulicach miasta, zobaczyli kierowcę VW Golfa, który zachowywał się podejrzanie. Owo podejrzane zachowanie miało polegać na tym, że na widok radiowozu, kierowca „zaczął się nerwowo kręcić, rozglądać i odwracać do tyłu”. Doszli więc do wniosku, że mężczyzna ma coś do ukrycia lub jest nietrzeźwy i zatrzymali go do kontroli. Badanie alkomatem wykazało, że kierowca, inspektor kontroli skarbowej tutejszego urzędu, jest trzeźwy. Dowódca patrolu Marek J. zdecydował jednak, że kierowcę trzeba sprawdzać dalej, w związku z czym wydał podwładnemu polecenie przeszukania jego kieszeni, a potem zaczęli przeszukiwać samochód. Na podłodze za fotelem pasażera znaleźli małe zawiniątko. Kierowca twierdził, że tego w jego aucie wcześniej nie było. Policjanci od razu rozpoznali, że jest to ziele konopi.

Sprawa trafiła do prokuratury i inspektorowi W. przedstawiony został zarzut popełnienia przestępstwa posiadania narkotyków. Do sprawy oprócz zeznań policjantów dołączony był także meldunek informacyjny, z którego wynikało, że wspomniany inspektor kontroli skarbowej handluje na terenie Białegostoku środkami odurzającymi. Taką uzyskaną operacyjnie informację umieścił w systemie informatycznym kilkanaście dni przed przeprowadzeniem wspomnianej kontroli inny funkcjonariusz, będący również podwładnym Marka J.

Na pierwszy rzut oka w aktach sprawy wszystko się zgadzało. Ale zastanawiająca była zbieżność dat: kara finansowa nałożona na biznesmena, kilka dni później niczym nieuzasadnione sprawdzanie przez Marka J. danych inspektora M.W. w bazie PESEL, a następnie, w tym samym dniu, pojawienie się meldunku w policyjnej bazie danych, że M.W. handluje narkotykami, i wreszcie kilkanaście dni później zatrzymanie go z narkotykiem w samochodzie. Notatkę do KSIP wprowadził kto inny, a kto inny zatrzymywał inspektora skarbowego do kontroli. Ale kiedy ustalono, że de facto notatka też była autorstwa Marka J., tylko polecił ją podpisać innemu swojemu podwładnemu, wątpliwości zaczęły narastać.

BSW SPRAWDZA

Operacyjnie ustalono, że policjant Marek J. jest dobrym znajomym wspomnianego biznesmena. Okazało się także, że w dniu zatrzymania inspektora skarbowego M.W. funkcjonariusz Marek J. i jego podwładny pełnili służbę w nie swoim rejonie, mimo wcześniejszego polecenia dowódcy, zakazującego patrolom nadzoru poruszania się poza wyznaczonymi do służby sektorami.

Policjanci BSW ustalili również, że funkcjonariusz Marek J. prosił znajomego policjanta z drogówki o obserwowanie VW Golfa, którym poruszał się inspektor skarbowy. A dzień przed opisywaną kontrolą kontaktował się telefonicznie ze wspomnianym biznesmenem, podobnie zresztą jak i dzień po tym zdarzeniu.

– Rozpracowanie operacyjne w tej sprawi prowadziliśmy około dwóch lat – mówi mł. insp. Marek Wilczewski, naczelnik Wydziału BSW w Białymstoku. – Ujawniliśmy w tej sprawie wiele niezgodnych z prawem działań policjantów, które wskazywały, że zatrzymanie inspektora skarbowego M.W. było wcześniej zaplanowane i przygotowane.

Efektem działania BSW było umorzenie przez prokuraturę postępowania przeciwko inspektorowi M.W., natomiast wszczęcie postępowania przeciwko Markowi J., (który w 3 miesiące po opisanym wydarzeniu odszedł na emeryturę) i jego ówczesnemu podwładnemu.

DZIAŁANIA BYŁY BEZPRAWNE

„Biorąc pod uwagę uprzednie sprawdzanie danych M.W. w systemach policyjnych, sporządzenie meldunku informacyjnego na jego temat, zlecenie osobie trzeciej jego obserwacji i podjęcie osobiście obserwacji w rejonie, w którym nie pełnili służby, a następnie zatrzymanie do kontroli, sprawdzenie trzeźwości kierowcy, a potem niczym nieuzasadnione przeszukanie osoby i pojazdu należy stwierdzić, że działania te nie miały przypadkowego charakteru. Wszystkie te działania były bezprawne i służyły do stworzenia warunków, aby podrzucić inspektorowi M.W. środek odurzający i doprowadzić w ten sposób do postępowania karnego przeciwko niemu” – stwierdził prokurator okręgowy w Białymstoku, wnosząc akt oskarżenia do sądu.

Lista zarzutów była długa: przestępstwa z art. 231 par. 1 k.k. w zb. z art. 235 k.k., w zb. z art. 233 par. 1 k.k., w zb. z art. 271 par. 1 k.k., w zb. z art. 62 ust. 2 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Były funkcjonariusz Marek J. został skazany na 2 lata i 10 miesięcy  pozbawienia wolności i 20 tys. złotych zadośćuczynienia, jego podwładny natomiast został uniewinniony i pozostał w służbie. Sąd uznał, że był on tylko narzędziem w ręku przełożonego i nie zdawał sobie sprawy z prawdziwego znaczenia wykonywanych poleceń. Wyrok nie jest prawomocny, obrońca Marka J. złożył apelację.

– Praca BSW KGP w wielu przypadkach związana jest z weryfikacją pomówień, i mamy w tym zakresie wiele osiągnięć. W tym przypadku – co kuriozalne – udało nam się oczyścić z zarzutów urzędnika skarbowego, którego chciał pomówić… policjant. Sposób działania policjanta, który tworzył dowody popełnienia przestępstwa przez osobę niewinną, wykorzystał do tego celu kolegów i zeznawał nieprawdę, był bezprawny, a jego zachowanie wobec podwładnych urąga etyce i bulwersuje tym bardziej, że był to funkcjonariusz o długim stażu służby i przełożony! – mówi insp. Piotr Hac, zastępca dyrektora BSW KGP. – Dodatkowym aspektem tej sprawy jest fakt nieuprawnionego wykorzystywania policyjnych systemów informatycznych w celu uzyskania informacji przydatnych do tworzenia fałszywych dowodów. Przypadki swoistego wyciekania informacji z Policji są bardzo skrupulatnie badane przez funkcjonariuszy BSW, ponieważ mogą skutkować poważnymi konsekwencjami dla sprawdzanych w sposób nieuprawniony osób.

ELŻBIETA SITEK

 

Policjant, zgodnie z art. 20 ust. 1, 2a i 15 ustawy o Policji, ma prawo do uzyskania danych osobowych ze zbiorów prowadzonych przez organy władzy publicznej (w szczególności z rejestru PESEL) ich sprawdzania oraz gromadzenia informacji i danych osobowych, które jednakże mogą dotyczyć wyłącznie osób podejrzanych o popełnienia przestępstw ściganych z oskarżenia publicznego, nieletnich dopuszczających się czynów zabronionych, osób o nieustalonej tożsamości lub usiłujących ukryć swoją tożsamość, osób stwarzających zagrożenia (o których mowa w ustawie z 22 listopada 2013 roku o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób) oraz osób poszukiwanych, zaginionych i osób, wobec których zastosowano środki ochrony i pomocy (przewidziane w ustawie z 28 listopada 2014 r. o ochronie i pomocy dla pokrzywdzonego i świadka – Dz.U. z 2015 r. poz. 21).

Zgodnie z art. 15 ust. 1 pkt 2. ustawy o Policji funkcjonariusz w granicach zadania polegającego na rozpoznawaniu, zapobieganiu i wykrywaniu przestępstw ma uprawnienia do zatrzymania osoby w trybie i przypadkach określonych w przepisach kodeksu postępowania karnego i innych ustaw. W myśl artykułu 244 par.1 k.p.k. Policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, a zachodzi obawa ucieczki lub ukrycia się tej osoby albo zatarcia śladów przestępstwa bądź też nie można ustalić jej tożsamości albo istnieją przesłanki do przeprowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyspieszonym.

Realizując zadania polegające na rozpoznawaniu, zapobieganiu i wykrywaniu przestępstw policjant na podstawie art. 15 ust. 1 pkt 4 ustawy o Policji może przeszukiwać osoby i pomieszczenia w trybie i przypadkach określonych w przepisach k.p.k. i innych ustaw. Zgodnie z art. 219 par.1 i 2 k.p.k. można tego dokonać w celu wykrycia lub zatrzymania albo przymusowego doprowadzenia osoby podejrzanej, także w celu znalezienia rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie lub podlegających zajęciu w postępowaniu karnym, nadto tylko w przypadku, gdy istnieją uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że osoba podejrzana lub wymienione rzeczy tam się znajdują.