St. sierż. Grzegorz Partatus
WIDZIEĆ WIĘCEJ
– Grzegorz swoją postawą i codzienną pracą szybko potrafi zyskiwać uznanie i zaufanie społeczeństwa. Jest bardzo uważny na problemy ludzi – mówi o swoim podwładnym komendant powiatowy Policji w Nowej Soli insp. Grzegorz Karpiński.
Laureat już podczas studiów na kierunkach praca socjalna i resocjalizacja myślał o wstąpieniu do Policji. – Zawsze miałem poczucie, że warto pomagać ludziom. Chciałem znaleźć taki zawód, w którym będę mógł się odnaleźć w robieniu czegoś pożytecznego dla innych. A Policja jest właśnie takim miejscem, gdzie można realnie ludziom pomagać i daje dużo możliwości w tym zakresie – mówi st. sierż. Grzegorz Partatus.
Mieszkanka Nowej Soli, która zgłosiła nowosolskiego policjanta do konkursu, napisała: „(...) Bardzo przejmuje się losem potrzebujących (...). Rodzina dostała nowy, lepszy start (...). Zawsze mogę liczyć na jego wsparcie (...)”.
Istotą konkursu „Policjant, który mi pomógł” jest wyróżnienie funkcjonariuszy, którzy charakteryzują się wyjątkowym profesjonalizmem, niosą pomoc osobom pokrzywdzonym przemocą domową i są zaangażowani w budowanie lokalnego systemu przeciwdziałania przemocy, ale przede wszystkim dają pomoc i wsparcie w trudnej sytuacji. W sytuacji, która często wydaje się bez wyjścia albo mało widoczna.
– Widzieć więcej i głębiej, to jest właśnie ta cecha, w którą dzielnicowi i policjanci są często wyposażeni. Czasami prawda o sytuacji danej rodziny jest ukryta i trzeba ją po prostu wydobyć po to, by móc lepiej pomóc. Na tym to polega, że dzielnicowy musi być przy ludziach. Nie da się inaczej – mówi laureat.
RADOŚĆ Z UŚMIECHU
Zanim Grzegorz Partatus został laureatem konkursu „Policjant, który mi pomógł”, w grudniu 2020 r. zorganizował zbiórkę dla rodziny, w której – jak mówi – zobaczył czystą miłość. Zapytał dziewięcioletniego Kacpra, wychowywanego samotnie przez ojca, co dostał od mikołaja? Chłopiec z uśmiechem odpowiedział, że skarpetki. Tuż przed Bożym Narodzeniem rodzina znalazła się w trudnej sytuacji materialnej. W mieszkaniu były tylko łóżko, pusta lodówka i telewizor. Na odzew policjantów i lokalnej społeczności nie trzeba było długo czekać. Akcja osiągnęła wręcz wymiar ogólnopolski. Kacper i jego tata mają już odnowiony dom. Chłopiec przygotował laurkę, w której napisał: „Dziękuję za pomoc smutnemu dziecku”. – W pomoc wówczas włączyli się licznie policjanci z jednostki, a szczególnie zaangażował się sierż. szt. Rafał Wójcik. Ale my jesteśmy w takich sytuacjach tylko rękoma, to ludzie otwierają się na pomoc. Skala odzewu pozytywnie nas zaskoczyła. Nakręca nas to jeszcze bardziej na kolejne poszukiwania, komu możemy pomóc. To jest taka mała pomoc, ale bardzo cieszy – mówi Grzegorz Partatus.
A satysfakcja? – Największą radością jest ten najdrobniejszy gest, czyli uśmiech osoby, której się pomogło. To jest najważniejsze. Nie ma większej gratyfikacji, niż kiedy widzi się i słyszy, że komuś zmieniło się chociaż na chwilę świat i się uśmiecha – dodaje.
W REJONIE
Praca dzielnicowych jest dość absorbująca, często nie kończy się po ośmiu godzinach. St. sierż. Grzegorz Partatus wcześniej miał rejon typowo miejski, zróżnicowany społecznie, w który wchodziły domy jednorodzinne i osiedla, szkoły i przedszkola. Od niedawna został dzielnicowym w rejonie wiejskim. To kilka miejscowości: Bielawy, Borowiec, Dębianka, Kierzno, Piękne Kąty, Radocin, Różanówka, Siedlisko, Ustronie oraz Zwierzyniec.
– Różnica między tymi rejonami jest taka, że w mieście ludzie częściej korzystają z telefonów do dzielnicowych. A w środowisku wiejskim trzeba bardziej się wsłuchiwać w problemy ludzi, jeszcze więcej rozmawiać i więcej być przy ludziach. Tu jak już ktoś dzwoni do dzielnicowego, to jest stuprocentowa pewność, że coś się wydarzyło – mówi Grzegorz Partatus.
WDZIĘCZNOŚĆ
Wdzięczność często idzie w parze z dobrze rozumianą pokorą i dobrocią. Pod koniec naszej rozmowy nowosolski laureat pyta, czy mógłby jeszcze podziękować, bo bez wsparcia kolegów i koleżanek z pracy nie mógłby tak skutecznie działać w wielu sytuacjach. Nie zapomina również o swojej żonie Emilii, którą wyróżnia za cierpliwość, gdy zajęty był zbiórką i pomocą dla małego Kacpra i pana Kazimierza.
A na co dzień, mając dwójkę małych dzieci, skupia się na rodzinie, wykorzystując każdą wolną chwilę, żeby pojeździć z nimi na rowerze czy pograć w piłkę. – To są też bardzo ważne dla mnie rzeczy – mówi laureat.
Izabela Pajdała
zdjęcie Jacek Herok