Były to już trzecie manewry, których sztab zlokalizowano w Starej Dąbrowie na terenie Ośrodka Szkolenia Wolontariuszy Związku Harcerstwa Polskiego, znajdującego się w Puszczy Kampinoskiej. Przychylność gospodarzy – Chorągwi Stołecznej ZHP oraz dyrekcji Kampinoskiego Parku Narodowego – zapewnia optymalne warunki do tego typu działań. Pierwsze ćwiczenia poszukiwawcze w 2014 r. trwały właściwie jedno popołudnie i wieczór. Teraz to już duże logistyczne wyzwanie, obliczone na trzy dni.
W tym roku na V Ogólnopolskie Manewry Poszukiwawczo-Ratownicze do Kampinosu grupy poszukiwawcze zaczęły zjeżdżać w piątkowe przedpołudnie 18 maja. Odbyły się wtedy ćwiczenia zespołów z psami poszukiwawczymi i nawigatorów z zakresu prowadzenia poszukiwań na wodzie. Zorganizowano także warsztaty przeszukania trudnego terenu przy wykorzystaniu quadów. Wymiana doświadczeń z realnych akcji poszukiwawczych oraz dyskusja nad sobotnimi manewrami wypełniły pierwszy wieczór ćwiczeń.
W sobotę na harcerską polanę dotarli policjanci z OPP w Warszawie, kryminalni z KSP, studenci bezpieczeństwa wewnętrznego z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jeden z fakultetów na tym kierunku prowadzą właśnie policjanci z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Kryminalnego KGP, a formą jego zaliczenia jest udział w kampinoskich ćwiczeniach. Na placu przed sztabem zaroiło się od różnokolorowego tłumu, w którym wyraźnie wyróżniały się czarne policyjne mundury i żółte bądź czerwone kombinezony ratowników.
– Cieszę się, że mamy tylu wyspecjalizowanych ratowników – zwrócił się do zebranych podinsp. Grzegorz Prusak, naczelnik Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób BK KGP, w ramach którego działa Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych. – Dziękuję za wasze oddanie, za to, że poświęcacie wolny czas i własne pieniądze, aby się szkolić i doskonalić w ratowaniu i udzielaniu pomocy innym, szczególnie tym bezbronnym – zaginionym dzieciom. Bardzo się cieszę, że wszyscy wspieracie Policję w tych działaniach. Jesteście nieocenieni i bardzo wam za to dziękuję. V Ogólnopolskie Manewry Poszukiwawczo-Ratownicze KAMPINOS 2018 uważam za otwarte!
Świeżo powołane dwa sztaby zaczęły wypuszczać w teren pierwsze grupki poszukiwawcze. Nawigator plus dwóch satelitów – w tym roku zdarzało się, że tzw. szybkie trójki składały się, z uwagi na liczbę chętnych, z pięciu osób – ruszały duktami i ścieżkami w wyznaczone obszary poszukiwań. W sektorach poszukiwaczych skrupulatnie przeczesywali teren. To zupełnie inne chodzenie niż przemierzanie wydeptanych ścieżek. Nierówności i przeszkody powodują, że pokonanie 6–7 kilometrów w przeszukiwanym sektorze nie da się porównać nawet z dwukrotnie dłuższym dystansem na szlaku. Poszukiwacze muszą zachować między sobą swobodny kontakt wzrokowy, czyli odległości między nimi powinny być w granicach 5 do 10 m, w zależności od warunków terenowych. Nawigator wyposażony w urządzenie GPS wyznacza kierunki poszukiwań. Ważne, aby śladów szukać nie tylko na ziemi, ale także wyżej – ktoś mógł np. w obawie przed dzikimi zwierzętami schronić się na drzewie. Trzeba też pamiętać o tym, aby nie ograniczać się do wyznaczonego sektora, ale zawsze wypuścić się nieco poza jego obszar i sprawdzić teren przylegający do niego.
Swoje umiejętności ćwiczyły także zespoły z psami poszukiwawczymi, ratownicy na quadach i policjanci na motocyklach. W trudno dostępne miejsca po odnalezionych „zaginionych” wyjeżdżała terenowa karetka, która po przewiezieniu kolejnego delikwenta na polanę przy sztabie przekazywała go załodze ambulansu. A było co robić, bo w tym roku „zaginieni” w puszczy to np. człowiek, który wpadł w sidła kłusowników, drwal, który stracił rękę, turysta po napadzie padaczki oraz schizofrenik błąkający się po lesie. Wszystkim po odnalezieniu trzeba było zapewnić pomoc. Swoje umiejętności ćwiczyli operatorzy dronów z zespołów poszukiwawczych wydziałów kryminalnych czterech komend wojewódzkich. Na pierwszych manewrach nawet CPOZ KGP nie miało jeszcze własnego drona (było tuż przed kupnem), a teraz policyjni poszukiwacze mają takie narzędzia już w ośmiu KWP.
Podobnie jest z pasjonatami z Policji. Na manewry, zresztą nie po raz pierwszy, przyjechali z własnym sprzętem członkowie Nieetatowej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z KMP w Nowym Targu. Wzięli w nich udział także funkcjonariusze z Nieetatowej Grupy Poszukiwawczej KMP w Zielonej Górze, która właściwie dopiero się tworzy i nie dysponuje jeszcze quadami czy motocyklami. Wymiana doświadczeń w takich wypadkach jest nieoceniona.
Równolegle do ćwiczeń w terenie odbywały się wykłady specjalistyczne poświecone: niebezpieczeństwom w lesie, pracy psa przy katastrofach budowlanych i pierwszej pomocy medycznej dla psów służbowych. Prawdziwym wyzwaniem były ćwiczenia nocne, gdzie do wszystkich wcześniejszych utrudnień dochodził jeszcze mrok oraz zmęczenie ludzi i zwierząt.
Manewry jeszcze raz pokazały, jak ważne jest ćwiczenie odpowiednich procedur, ale także wypracowywanie nowych rozwiązań i sprawdzanie ich w terenie, w akcji, gdzie nie ma realnego zagrożenia dla „poszukiwanych”. Potem w rzeczywistych działaniach wszystko zadzieje się sprawniej.
Manewry, nad którymi pieczę sprawowało CPOZ KGP, współorganizowały: Jednostka Ratownictwa Specjalistycznego s12, Grupa Ratownictwa PCK Warszawa, Uniwersytet Warszawski – Instytut Nauk Politycznych, Grupa Ratownictwa Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie „Nadzieja” z Łomży oraz Grupa Poszukiwawcza OSP Jabłonna.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor