Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Służba jest dla mnie...Wyróżnienie

Prezentujemy kolejną pracę nadesłaną na ogólnopolski konkurs literacki na esej, organizowany w ramach kampanii społecznej KWP w Kielcach „Służąc, niesiemy bezpieczeństwo”. Jedno z wyróżnień otrzymał st. sierż. Dawid Borowiak z KPP w Mogilnie.

Służba jest dla mnie... Hmm, niech pomyślę... Z jednej strony jest to zajęcie wykonywane z poświęceniem i oddaniem na rzecz obywateli, zapewnienie im bezpieczeństwa, nawet z narażeniem życia, lecz z drugiej strony jest też sposobem na życie, które pozwala utrzymać siebie i swoich bliskich. Ciężko jest w jednym zdaniu opisać i wyrazić uczucia związane ze służbą policjanta. Na pewno nie jest to dla mnie zwykła praca, gdzie w normalnym cyklu ośmiogodzinnych zmian wykonuję z góry założone zadania. Jest to coś więcej... Każdy dzień, każda godzina jest inna. W tej pracy nie ma stagnacji, nudy, trzeba cały czas być na 100 proc., aby po skończonej służbie móc wrócić całym i zdrowym do domu, rodziny, znajomych.

Pamiętam ten dzień, był to 10 lutego 2010 r., deszczowy zwykły dzień, gdy, idąc do komendy w swoim mieście, na jednej z ulic wdepnąłem w kałużę i z papierowej teczki posypały się dokumenty przeznaczone do rozpoczęcia rekrutacji w Policji. Musiałem się cofnąć, na nowo wydrukować wszystkie papiery i z powrotem poszedłem do jednostki, aby w dziale kadr je zostawić. I tak oto rozpoczęła się moja przygoda z niebieskim mundurem, która trwa już blisko siedem lat. Cały czas na pierwszej linii, w bezpośrednim kontakcie z obywatelami i ich problemami. Na początku nie wiedziałem, czego tak naprawdę się spodziewać, wszystko było nowe. Pamiętam to uczucie, gdy wraz ze znajomymi pojechaliśmy do komendy wojewódzkiej w Bydgoszczy odebrać legitymacje służbowe oraz odznaki, to był jeden z lepszych dni, właśnie wtedy poczułem, że zaczynam robić coś sensownego, że na coś się przydam. Byłem tak zachwycony i podekscytowany do tego stopnia, że całe popołudnie po powrocie oglądałem ową legitymację i odznakę. Kilka dni później zostałem skierowany do szkoły w Słupsku, gdzie poznawałem arkana sztuki policyjnej. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo jest to wymagająca i trudna służba, jak czasami ludzie, z którymi przychodzi nam się zderzyć, są wrogo nastawieni, jaka jest nienawiść ludzka oraz jak bardzo niektóre rzeczy zostają w pamięci.

Do dzisiaj jestem w stanie opisać w szczegółach pierwszy wypadek śmiertelny, na który pojechałem, a było to sześć lat temu. Takie rzeczy tkwią w pamięci, kształtują charakter. Nie znałem również pozytywnych emocji, które towarzyszą tej służbie. Świadomość tego, że mogę komuś pomóc, jest bezcenna, a szczery uśmiech jednej osoby, której się pomogło, potrafi wynagrodzić inne przykrości i sprawić, że dzień będzie lepszy.

Oczywiście zdarzają się osoby, które nie mają w sobie empatii i nawet gdy się człowiek wytęży i stanie na wysokości zadania, aby takiej osobie pomóc, one mają jeszcze pretensje albo pójdą na skargę do przełożonego. Ot tak, dla zasady. Wówczas trzeba dalej robić swoje, zapomnieć. Jedynie można mieć nadzieję, że taki ktoś pochyli się nad swoim zachowaniem i zrozumie, że nie jesteśmy wrogami, tylko chcemy być przyjaciółmi. Jest to trudne, ponieważ przyjaciel nie wlepia mandatów za np. jazdę bez pasów czy przepaloną żarówkę. Ale i te środki są potrzebne, aby można było spokojnie i bezpiecznie czuć się na polskich drogach i prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie.

Wielu moich znajomych spoza „firmy” nie zna specyfiki tej służby, patrzą na nią przez pryzmat seriali telewizyjnych, które przekłamują rzeczywistość, choć trzeba przyznać, że stawiają nas w dobrym świetle. Chociażby to, że wszystkie sprawy kryminalne są zazwyczaj rozwiązane, a sprawca jest postawiony przed oblicze Temidy. Budowanie pozytywnego wizerunku Policji jako całości jest niezmiernie ważne, może kiedyś i ja doczekam czasów, gdy policjanci i obywatele będą żyć w symbiozie. Póki co, tak nie jest.

Wiedziony doświadczeniem z całą pewnością mogę powiedzieć, że służba jest dla mnie czymś wyjątkowym, jest sposobem na życie. Przez te blisko siedem lat nabrałem dystansu, zmieniłem się, jestem dojrzalszy i mądrzejszy, wiem, że po prostu niektórych rzeczy nie zmienię, nie jestem w stanie powstrzymać całego zła, które gdzieś tam jest zakorzenione w niektórych ludziach, lecz mam nadzieję, że chociaż małą cegiełkę dobroci dokładam, aby ten świat był odrobinę lepszy. Dlatego nie mówię o służbie jako o pracy. To są dla mnie dwa różne pojęcia. Pracować można np. w komisie samochodowym, gdzie o 8.00 otwiera się bramę i czeka na potencjalnych klientów, a o 17.00 zamyka się bramę, beztrosko idzie do domu i ogląda telewizję. Nie. Służba nie kończy się z chwilą zdania broni w szafie metalowej u dyżurnego i odłożenia notatnika. Na służbie jest się cały czas, nawet bez munduru i broni. To jest zawarte w rocie ślubowania policyjnego, którą każdy składał, gdy wstępował w szeregi policyjnych braci.

Braci? Tak, braci, ponieważ niejednokrotnie powierzam partnerowi swoje zdrowie i życie, gdy razem wchodzimy na interwencję, i nie wiem, co mnie czeka za drzwiami. Wtedy jesteśmy zdani na siebie i to od naszego wzajemnego zaufania zależy, czy wrócimy cali do domu. To daje ogromną dawkę adrenaliny. Sprawia, że nasz organizm pracuje na najwyższych obrotach. I to jest fajne. Wiem, że dzięki mojemu wysiłkowi być może zapobiegłem tragedii, która mogła się wydarzyć, gdybyśmy w porę nie zareagowali. Być może przyczyniłem się do tego, że mąż, którego doprowadziłem do wytrzeźwienia, nie uderzy dzisiaj swojego dziecka, które przeraziło się awantury i płacze. Tak naprawdę nigdy nie wiemy, w jakim stopniu pomogliśmy, i to dobrze, ponieważ policjanta musi cechować bezinteresowność. Dla mnie największą nagrodą i sukcesem jest, gdy zobaczę takiego mężczyznę siedzącego w pdoz, który płacze i przeprasza, że zrobił źle, który właśnie uświadomił sobie, że skrzywdził swoich najbliższych. Albo po udanym pościgu samochodowym, gdy mój wzrok pada na kierowcę, który nie zdołał uciec, a on odwraca się, bo mu wstyd. To jest wspaniałe uczucie, które można doświadczyć jedynie osobiście, nie da się tego tak wprost wyrazić słowami. To właśnie sprawia, że każdego dnia zakładam mundur, wychodzę na ulicę i po prostu jestem policjantem.

Do tego jestem też człowiekiem, który potrafi na każdą sytuację spojrzeć obiektywnie, doradzić, ale też ukarać, gdy widzę, że inne środki nie rokują poprawy. Zdarzają się też porażki, nie zawsze każde nasze działanie przynosi skutek, nie każda zbrodnia jest rozwiązana, nie każde wykroczenie ujawnione. Natomiast wierzę, że dzięki naszemu wspólnemu wysiłkowi choć część z nich zostanie wykryta, a społeczeństwo doceni nasze poświęcenie. Bo tak trzeba powiedzieć. Służba jest poświęceniem. Chociażby fakt konieczności zapewnienia ciągłości służby w święta i inne ustawowo wolne dni, do tego dochodzą różne zabezpieczenia czy to meczów, czy innych zgromadzeń. Nie jest to wówczas służba ośmiogodzinna. Zdarzają się zmiany trwające po kilkanaście godzin, ubrani w ciężki sprzęt i przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Jednakże i to mnie nie przeraża, ważna są satysfakcja i zadowolenie, których w tej służbie nie brakuje. Największa rekompensatą za włożony trud w służbie jest właśnie to poczucie bycia potrzebnym, że robi się coś pożytecznego. Ta służba nie nudzi i daje sporego kopa, pomimo licznych przeciwności trzymamy linię i idziemy naprzód. Ja i moi niebiescy bracia. To wszystko sprawia, że służba ta jest dla mnie narkotykiem, którego nie można przedawkować...

st. sierż. DAWID BOROWIAK
KPP w Mogilnie