„Każde państwo ma taką administrację, jakich ma urzędników, a więc żeby mieć dobre państwo, trzeba mieć dobrych urzędników, a cel taki można zrealizować tylko przez powołanie do służby osób odpowiednio przygotowanych, a więc wykwalifikowanych, niepodlegających naciskom z zewnątrz, ponieważ są odpowiednio uposażone w sposób odpowiadający ich potrzebom ekonomicznym i kulturalnym, osób, których byt z chwilą zakończenia aktywności zawodowej zostanie zabezpieczony (...)”1 – mówił poseł P. Gądek w debacie sejmowej w 1921 r. Odnajdujemy tu dwie podstawowe zasady służby cywilnej: zasadę fachowości i politycznej neutralności służby cywilnej. Oba te warunki Feliks T. Świątek spełniał.
Historia państwa potoczyła się jednak tak zawile i tragicznie, że od urzędnika MSW wymagano o wiele większych poświęceń.
PRZERWANE NADZIEJE
Urodził się 1 października 1906 r. w Warszawie. „Pochodził z podlaskiej szlachty szaraczkowej”2 – jak opisuje swojego ojca Tadeusz Świątek, znany varsavianista. Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego i Studium Polityczne Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie, w której również później wykładał (w szkole tej uczyło się bardzo wielu funkcjonariuszy Policji Państwowej). W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych pracował od 1932 r., najpierw w Departamencie Politycznym w charakterze starszego radcy do spraw mniejszości ukraińskich, później w 1938 r. przeszedł z Wydziału Narodowościowego do Wydziału Bezpieczeństwa na stanowisko kierownicze.
W Departamencie Politycznym pracowało wówczas wielu policjantów, jednak ich „lojalność” po zamachu majowym była podawana ciągle w wątpliwość przez wojskowe służby specjalne. Feliks T. Świątek dwukrotnie, jesienią 1937 r. i wiosną 1938 r., uczestniczył jako delegat rządu RP w sesjach Ligi Narodów w Genewie. Liga Narodów według b. premiera i ministra spraw zagranicznych Aleksandra hr. Skrzyńskiego – była punktem centralnym polityki zagranicznej Polski. Celem Ligi Narodów było utrzymanie pokoju i współpracy na świecie. Dała tak naprawdę początek powołanej w 1945 r. Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Pierwsze dni wojennego chaosu były dla pracowników MSW bardzo krytyczne. Urywały się kontakty z siecią informatorów oraz innymi urzędami. Trudniej było skompletować informacje o sytuacji bezpieczeństwa państwa. Już trzeciego dnia wojny urzędujący w MSW od 1 września 1939 r. premier rządu RP Felicjan Sławoj Składkowski zarządził nakaz zniszczenia akt ministerstwa. Spalono wówczas również wszystkie akta Wydziału Bezpieczeństwa, który oprócz teczek personalnych pracowników posiadał również dossier agentów. Archiwum palono przez trzy kolejne dni. W nocy z 4 na 5 września 1939 r. nastąpiła ewakuacja MSW. Nie wszystkich jednak o tym poinformowano.
Jeden z pracowników Referatu Informacyjnego Stefan Zgliński tak wspominał: „Kiedy w dniu 5-go września zgłosiłem się do pracy – nie zastałem nikogo, wszystkie pokoje i szafy z dokumentami były pootwierane. Zrozumiałem wówczas, że kierownictwo w nocy z 4 na 5 września uciekło. Nieco po mnie zgłosili się również do pracy Korzeniowski i Kotasowa oraz przyszedł do MSW naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa [Jerzy] Krzymowski. Ponieważ na nasze pytania, co mamy robić, odpowiedział nam, że możemy robić to, co sami uważamy za stosowne, ja i Korzeniowski postanowiliśmy wrócić do Urzędu Śledczego PP”3.
Kolejnej nocy zarządzono ewakuację wybranych pracowników Wydziału Bezpieczeństwa MSW. Gen. Sławoj Składkowski tak zapamiętał tę chwilę: „Teraz, koło godziny drugiej w nocy, nadchodzi chwila opuszczenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Rzucam ostatnie spojrzenie na portret Komendanta i schodzę na dziedziniec. W pierwszym samochodzie jedzie dyrektor Żyborski, naczelnik Krzymowski i przodownik Pawłowski. Ruszamy powoli przez wyjazd od Nowego Światu”4. Samochody kierowały się początkowo na Lublin, później do Lwowa i dalej do Rumunii. Feliks T. Świątek również się wówczas ewakuował, ale z ul. Rakowieckiej. Nie na długo, bo już 13 grudnia 1939 r. przekroczył zieloną granicę i wrócił do okupowanej Warszawy. „Uważał, że jego miejsce jest w kraju, bo ojczyzny w potrzebie opuścić nie wolno” – mówi syn Tadeusz W. Świątek.
Przez okres wojny pracował w kilku miejscach. W 1940 r. jako administrator domu p. Bersonowej przy ul. Brzozowej 22 na Starym Mieście, w 1941 r. i na początku 1942 r. inwentaryzował sprzęt należący do Portu Rzecznego na Pradze, a od połowy 1942 r. do wybuchu powstania warszawskiego zajmował się działalnością konspiracyjną, będąc członkiem Delegatury Rządu Londyńskiego. Wówczas zyskał pseudonim „Bonawentura”.
W swoim mieszkaniu przy ul. Bukowińskiej 30 na Mokotowie miał zakonspirowaną radiostację, przez którą przekazywał do Londynu zaszyfrowane meldunki o sytuacji w kraju. Jego zwierzchnikiem był wówczas Stefan Korboński, ps. Nowak i Zieliński, zastępca delegata rządu RP i szef Kierownictwa Walki Cywilnej5. „O okupacji mówił niewiele – wspominał Feliksa Świątka W. Bartoszewski – współpracował z RGO (Rada Główna Opiekuńcza), miał znajomości w zarządzie miejskim, jednym słowem nic ciekawego. (…) Odniosłem wrażenie, że takie osoby jak Korboński czy Bagiński z niczym istotnym mu się nie kojarzą. Coś w rodzaju: – Aaa, Korboński, no był taki i uciekł”6.
Po kapitulacji płonącej Warszawy rodzina Świątków została wraz z innymi mieszkańcami Mokotowa skierowana na Dworzec Zachodni i wywieziona do Obozu Przejściowego w Pruszkowie, skąd trafiła do Bliżyna pod Skarżyskiem Kamienną, a potem do Częstochowy. Do Warszawy wrócili już 15 lutego 1945 r. Przedwojenne mieszkanie przy ul. Bukowińskiej 30 zajęła armia kościuszkowska. Zamieszkali więc w niezniszczonym lokalu nieżyjącej już wtedy teściowej Feliksa Świątka, przy ul. Belgijskiej 9.
„Wkrótce Feliks T. Świątek został pracownikiem praskiej ekspozytury Polskiego Czerwonego Krzyża, a swoje pierwsze trzymiesięczne pobory zadeklarował na rzecz tej organizacji, uznawszy ten gest za swój patriotyczny obowiązek, bowiem patriotyzm przedkładał zawsze ponad realia życia powszedniego”7 – wspomina syn Tadeusz W. Świątek. W 1946 r. przyjął z entuzjazmem stanowisko w Biurze Ekonomicznym Zarządu Miejskiego w Warszawie, a w 1948 r. przeniósł się do Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Handlu. Po pierwszym powojennym oddechu nastąpiła jednak wielka zmiana ustrojowo-polityczna. Na fali szykanowania byłych urzędników II RP 26 listopada 1948 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy UB.
NOWY PORZĄDEK PAŃSTWA
Władysław Bartoszewski zajmował wspólnie z Feliksem T. Świątkiem celę nr 21, w tzw. jedenastce (piętro pawilonu śledczego), w więzieniu na ul. Rakowieckiej. I tak wspomina współwięźnia: „Pan Feliks Świątek, niemal generację starszy od nas, skazany na piętnaście lat, spokojny, taktowny, rozpraszał dręczącą nas codzienną nudę opowieściami z czasów przedwojennych. W więzieniu taki opowiadacz to wielki skarb… Mówił więc o swoich podróżach do Szwajcarii, Francji i Włoch (był dwukrotnie delegatem Polski do Ligi Narodów – ale o tym nie wspominał). (…) Znał ministrów spraw zagranicznych: Augusta Zaleskiego i Józefa Becka! Znał pułkowników-legionistów! Znał Bronisława Pierackiego, ministra spraw wewnętrznych zastrzelonego przez terrorystę z OUN w 1934 r. (o zabójstwie ministra pisaliśmy w „Gazecie Policyjnej” 2022, nr 2).
Jako pracownik MSW zajmował się aspektami politycznymi śledztwa w sprawie tego zamachu. Znawca problematyki ukraińskiej – wędrował z plecakiem, ot, taki sobie turysta po Stanisławowskiem, Lwowskiem, Tarnopolskiem, gwarzył z chłopami (świetnie mówił po ukraińsku), wypytywał, notował… I Sławek (Wiesław Jan) i ja zrozumieliśmy, że pan Świątek nie opowie nam, co potem robił z notatkami… Podobno – tak przynajmniej twierdził – właśnie z powodu tych zainteresowań zawodowych został aresztowany przez UB. Dopiero po latach dowiedziałem się od prof. Czesława Madajczyka, że Świątek znał kulisy przechwycenia w latach 30. przez polskie organa bezpieczeństwa archiwum jednej z nielegalnych organizacji ukraińskich, być może brał udział w tej operacji”8. Wspomniane archiwum to tzw. archiwum Senyka, które polscy wywiadowcy pozyskali w Pradze w 1933 r., a które było istotne również w procesie o zabójstwo ministra. Historycy wskazują nawet, że gdyby nie opieszałość w tłumaczeniu akt, do zabójstwa mogło nie dojść.
Przetrzymywany był w więzieniach na ul. Rakowieckiej, we Wronkach i w Rawiczu. Brał udział w procesach związanych z Delegaturą Rządu w charakterze świadka. Nie zeznawał przeciwko swoim przedwojennym współpracownikom, dlatego zaczęto stosować wobec niego liczne tortury, takie jak wyrywanie paznokci, przetrzymywanie przez pół roku przed procesem w celi śmierci, tzw. plaży – czyli „stawiania nago w otwartym oknie w celi podczas siarczystego mrozu z nogami w wodzie wypełniającej posadzkę do wysokości kostek, przywiązywania do deski, którą skośnie ustawiano pod kapiącym kranem, w taki sposób, aby krople wody trafiały w środek czoła, przywiązywania pod jedną pachę do liny i obijania o ściany”9.
Rodzina byłego urzędnika MSW również nie mogła spać spokojnie, liczne rewizje i szykany były na porządku dziennym. Wypuszczono go 9 stycznia 1955 r., do końca życia był jednak inwigilowany i nachodzony przez służby bezpieczeństwa. Zmarł 31 stycznia 1966 r. w Warszawie. Jest pochowany na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie [kw.46B/1/30]
***
Feliks Tadeusz Świątek – prawnik, naczelnik wydziału narodowościowego przedwojennego MSW i dwukrotny delegat II RP do Ligi Narodów w Genewie, więzień polityczny w latach 1948–1955, otrzymał tytuł doctora honoris causa Uniwersytetu Lwowskiego Jana Kazimierza (1936), Krzyż Walecznych – za męstwo i ofiarność w służbie ojczyzny i Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Powstania Warszawskiego.
Izabela Pajdała
zdj. z archiwum Tadeusza W. Świątka
1. Sprawozdanie z 263. posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dn. 22 listopada 1921 r., s. CCLXIII/40.
2. T. Świątek, Pamięci mojego ojca Feliksa Tadeusza Świątka (1906–1966), „Przegląd Ewangelicki 1994, nr 2, s. 4.
3. Protokół przesłuchania S. Zglińskiego z 25 VIII 1951 r., IPN N, sygn. 0298/186/CD. K.72; cyt. za: M. Majewski, Jerzy Krzymowski – ostatni naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa MSW (1937–1939), w: Kontrwywiad II RP (1914) 1918–1945 (1948), t. II, pod red. Zbigniewa Nawrockiego, Warszawa 2014, s. 392.
4. F.S. Składkowski, Nie ostatnie słowo oskarżonego. Wspomnienia i artykuły, oprac. A. Adamczyk, Warszawa 2003, s. 275.
5. Świątek, Pamięci mojego ojca, s. 4.
6. W. Bartoszewski, Pod prąd. Moje środowisko niepokorne 1945–1955. Wspomnienie dziennikarza i więźnia, oprac. M. Komar, Warszawa 2011, s. 202.
7. T. Świątek, Pamięci mojego ojca, s. 4.
8. W. Bartoszewski, Pod prąd. Moje środowisko niepokorne 1945–1955, s. 201–202.
9. T.W. Świątek, Pamięci mojego ojca, s. 5.