Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Kluczowa pomoc

„(…) Zapaliło się dla mnie światełko w tunelu (…). Dała mi więcej pewności siebie i siły, żeby coś zmienić i walczyć o siebie i swoje szczęście (…)” – napisała mieszkanka Chechła w zgłoszeniu mł. asp. Katarzyny Cader do konkursu „Policjant, który mi pomógł”.

Dociekliwa, nieustępliwa i bardzo zaangażowana w to, co robi. Uparcie dąży do celu i wykrycia sprawców przestępstw – tak o wyróżnionej policjantce mówi jej bezpośredni przełożony kom. Jerzy Wilk, komendant Komisariatu Policji w Kluczach. I dodaje z dumą: – Ma naprawdę jedne z najlepszych wyników, jeżeli chodzi o wykrywalność w sprawach, a to przekłada się na cały nasz komisariat. Katarzyna ma szerokie doświadczenie – i w dochodzeniach, i w prewencji, i w patrolu ruchu drogowego, a nawet w sekretariacie wydziału kryminalnego, gdzie kiedyś pracowała jako cywil. I to wszystko procentuje. W ogóle mam w komisariacie bardzo dobrych policjantów, to zgrana ekipa, z czego bardzo się cieszę.

Klucze to gminna wieś w powiecie olkuskim w Małopolsce. Dosyć rozległa i turystycznie zorganizowana, z Pustynią Błędowską jako atrakcją turystyczną. Tu zawsze się coś dzieje. I jest to wyzwanie, bo to w sumie mała jednostka. Etatowo gminę obsługuje 19 policjantów – mówi komendant kom. Jerzy Wilk.

. asp. Katarzyna Cader, detektyw z Zespołu Kryminalnego dodaje: – Ja, jako policjant kryminalny, mam ok. 24 punktów swoich obowiązków, łącznie z pracą operacyjną, obsługą petentów, pracą dochodzeniową, zastępowaniem czasami wykroczeniowca, pracą w terenie. Robimy tak naprawdę wszystko. Komendant też nam bardzo pomaga. Jest jeden wielki plus takiej pracy. Wszystko potrafimy zrobić. Nie ma sytuacji, że nigdy czegoś nie robiłam, bo to nie mój zakres.

Laureatka konkursu „Policjant, który mi pomógł” pochodzi z rodziny, w której dwa pokolenia wstecz są związane z niebieskim mundurem. Z dziadkiem bawiła się jako dziecko w policjantów i złodziei, do taty przychodziła do komendy Policji w Olkuszu. Mąż Katarzyny Cader również jest policjantem. Nic dziwnego, że i ona wstąpiła do tej formacji.

– Żałuję tylko, że tak późno to zrobiłam, a nie od razu – śmieje się wyróżniona policjantka z Kluczy. – Najpierw chciałam skończyć studia, które zajmowały bardzo wiele czasu.

Katarzyna Cader ukończyła studia magisterskie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. I od razu po dyplomie złożyła podanie o przyjęcie do Policji. Wiele osób dziwiło się, że z takim wykształceniem wybrała niebieski mundur.

– Zawsze mówię, że moje wykształcenie absolutnie nie przeszkadza w pracy, a wręcz przeciwnie – mówi laureatka. – Wolę pracować z ludźmi, porozmawiać, pojechać w patrol. Praca biurowa nie jest dla mnie. Najbardziej lubię to, że każdy dzień jest inny, że nie ma tu monotonii, mimo że to przecież mały komisariat. Każda służba jest inna, nigdy nie wiem, kto do mnie przyjdzie, z jakim problemem, co trzeba będzie zrobić. To jest najciekawsze i najbardziej motywujące w tej pracy.

BEZ OCENY

Rzetelni, skrupulatni, godni zaufania, kompetentni, poszukujący najlepszego rozwiązania, przyjaźni, wytrwali, profesjonalni, empatyczni, zdecydowani w działaniach, o dużej kulturze osobistej. Tak określali zgłaszający policjantów do konkursu, który w tym roku obchodzi 15-lecie. Gdy pytam mł. asp. Katarzynę Cader, jakie cechy powinien mieć dobry policjant, odpowiada szybko: – Teraz myślę, że najlepszy policjant to taki, który absolutnie nie ocenia ludzi. Od zawsze staram się stosować taką zasadę, że jak ktoś do mnie przychodzi, to nie patrzę, czy to jest człowiek bezdomny, alkoholik, czy może chory psychicznie. Spotykam go na takim, a nie innym etapie jego życia. To wszystko może się jeszcze odwrócić. Trzeba umieć wysłuchać, popatrzeć z dystansem i znaleźć rozwiązanie najlepsze dla tego człowieka w tej danej sytuacji.

NAJCENNIEJSZY CZAS

Wszyscy ciągle się spieszymy. Żyjemy w niedoczasie, niespełnionych do końca oczekiwaniach. Podzielić ten codzienny czas w zrównoważony sposób w policyjnej służbie jest niezwykle trudno.

– Dam taki przykład. Kończyłam już służbę i przychodzi kobieta z dzieckiem. Ma podbite oko, rozciętą wargę. Wcześniej obiecałam swoim dzieciom, że będę punktualnie i że pójdziemy na spacer. Ale zostałam. Przyjmowałam zawiadomienie przez kolejne trzy godziny. Ta kobieta była bardzo wdzięczna, że miałam dla niej czas, że jej nie oceniam, wysłuchuję – mówi o swojej codzienności laureatka.

Z osobą, która zgłosiła Katarzynę Cader do konkursu „Policjant, który mi pomógł”, wyróżniona ma cały czas kontakt. – Zadowolona teraz jest, sama mówi, że życie jej się powoli poukładało. Przyszła do mnie po kilku miesiącach – inny człowiek, zadbana, pojechała na pierwsze w życiu wczasy z dziećmi, rozwiodła się, przeprowadziła się do mamy, dzieci mają swoje pokoje. Ma nowe życie. Powiedziała, że zgłosiła mnie do konkursu. Nie spodziewałam się tego zupełnie, ale odebrałam to jako niesamowite wyróżnienie. Uzasadniła, że zrobiła to po to, żeby ludzie wiedzieli, że policjanci są nie tylko od karania, ale przede wszystkim od pomagania.

KRÓTKI CZAS WOLNY

Katarzyna Cader ma dwóch synów: Piotra i Krzysia.

– Jak już znajdę czas, uwielbiam podróżować z rodziną i jeździć na rowerze. Bycie z dziećmi jest dla mnie i mojego męża bardzo ważne, razem wtedy gotujemy, pieczemy, rządzimy w kuchni. Moje dzieci zawsze mnie pytają: – Mamo, wrócisz punktualnie? Odpowiadam: Aniołku, wiesz, jaką mam służbę. Cieszmy się zawsze, że wracam.

IZABELA PAJDAŁA

zdj. autor