Od świadomości, że zagrożenie może przyjść o każdej porze, bez względu na to, czy jesteśmy wyspani, w skompletowanym ubraniu, czy może pod prysznicem – zaczyna się kurs dla kandydatów na korespondentów wojennych misji pokojowych i stabilizacyjnych w kieleckim Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych. Później poznajemy przez pięć dni zasady zachowania się podczas ostrzału, uprowadzenia i przebywania w niewoli, udzielania pierwszej pomocy sobie i innym oraz podstaw samoobrony.
Ważną częścią kursu jest przygotowanie przedstawicieli mediów do współpracy z mundurowymi. Dziennikarze relacjonujący w strefie wojny są bardzo często kłopotliwi. I to dla obu stron konfliktu. Dla przeciwnika mogą stać się niewygodnym świadkiem, chociaż zakładamy, że przecież dziennikarz jest bezstronny. Dla mundurowych, do których trafił „pod opiekę”, może stać się z kolei kulą u nogi. Szczególnie gdy jest nieprzygotowany do poruszania się w strefach zagrożenia. Dotyczy to również dziennikarzy policyjnych, którzy uczestniczą nie tylko w uroczystych wydarzeniach z udziałem funkcjonariuszy.
Żeby więc nie być ciężarem, nawet podczas naszych licznych ćwiczeń i szkoleń, zdecydowałam się na udział w kursie. Absolutnie nie żałuję, chociaż ból i dyskomfort podczas torturowania w sytuacji zakładniczej były realne. Kamizelka kuloodporna podczas biegania w deszczu ciągnęła w dół, a hełm utrudniał robienie zdjęć, ale to były tylko drobnostki. Najważniejsza była możliwość sprawdzenia i zweryfikowania swoich zachowań w zainscenizowanych sytuacjach bardzo zbliżonych do warunków w rejonie działań wojennych.
Czego nauczyłam się przez ten jeden wrześniowy tydzień? Zasad, które w strefie konfliktów obowiązują zarówno wojskowych, jak i dziennikarzy: „to przeciwnik określa nasze działania”, „nie podnosisz niczego, czego nie upuściłeś”, „główną zasadą w nieograniczonych działaniach wojennych jest brak jakichkolwiek zasad”, „wszystkie działania wojenne są oparte na podstępie”. Czego jeszcze? Oprócz sprawdzenia swojej siły i wytrwałości, nauczenia się orientacji w terenie, korzystania z nawigacji, survivalowego przetrwania czy uważności – również działania w stresie i zmęczeniu. Odpowiedzialności za siebie i innych. Idąc bowiem z żołnierzami, też musimy się rozglądać i nasłuchiwać.
Ważna okazuje się nawet pozycja padania podczas ostrzału. Kurs przygotowuje dziennikarzy również do samodzielnego działania w strefach zagrożenia. Teoretycznie ochronę dziennikarzom relacjonującym przebieg działań wojennych, podobnie jak cywilom, gwarantuje prawo międzynarodowe. Na terenie konfliktów zbrojnych giną jednak i jedni, i drudzy. W Ukrainie od 24 lutego br. zginęło już 32 dziennikarzy. Znajomość zasad bezpiecznego zachowania w takich warunkach oczywiście nie zapewni stuprocentowego przeżycia – bo wojna jest mało przewidywalna – z pewnością zwiększa jednak nasze szanse na przetrwanie.
IZABELA PAJDAŁA
Szkolenie dla kandydatów na korespondentów wojennych jest organizowane od 2007 r. Od tamtego czasu Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach przeszkoliło ok. 400 dziennikarzy. Kurs jest realizowany we współpracy z Centrum Operacyjnym Ministerstwa Obrony Narodowej.
zdj. autor, Adam Jankowski, ajproduction (arch. pryw.)