Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

40-lecie milicyjnej rewolty

W czerwcu mija właśnie okrągła rocznica wydarzeń, o których wiedza nie jest tak powszechna, jak o założeniu i działaniach „Solidarności”, ale stanowiących ważny element historii Polski w początkach lat 80. XX w. A już na pewno bardzo istotny dla policyjnej formacji…

W 1980 r. i 1981 r. codzienna rzeczywistość wystawiała organy porządku publicznego, przede wszystkim Milicję Obywatelską, na coraz większą próbę. Ku zaskoczeniu funkcjonariuszy drobne niekiedy incydenty, które i zdarzały się podczas interwencji, przeradzały się coraz częściej w spięcia i konflikty. Ludzie nabierali odwagi, krytykowali MO, utrudniali wykonywanie czynności służbowych i stawali się agresywni. Kierownictwo MSW i KG MO milczało. Milicjanci czuli się osaczani i pozostawieni własnemu losowi.

Przełomowe dla dalszego rozwoju sytuacji okazały się wydarzenia w Bydgoszczy, za które opinia publiczna, a potem przedstawiciele władz, obciążyli milicję. Incydent w Szopienicach, zakończony aresztowaniem funkcjonariusza, a także podpalenie posterunku MO w Otwocku spowodowały, że milicjanci zaczęli mówić. Krytyka zaczęła się na własnym podwórku, w jednostkach, pojawiła się na zebraniach partyjnych. Od grafików służb i przeciążenia pracą oraz nadgodzinami mówcy przeszli gładko do postulatów zmian organizacyjnych i demokratyzacji stosunków służbowych. Krytyka spadała na przełożonych, aż doszła do kierowniczych gremiów resortu spraw wewnętrznych. Ich milczenie tylko wzmagało napięcie wśród funkcjonariuszy.

W Krakowie, Lublinie, Szczecinie, Łodzi i Gdańsku podejmowano uchwały i rezolucje. 11 maja z niedużego komisariatu w Szczawnicy-Krościenko wyszedł sygnał, że tamtejsi funkcjonariusze chcą związków zawodowych w MO.

Poparcie było powszechne, zaczęły więc powstawać zalążki organizacyjnych struktur związkowych. 24 maja 1981 r., w stołecznym batalionie zawiązał się tymczasowy komitet związków zawodowych funkcjonariuszy i mimo interwencji komendanta stołecznego MO, a następnie oficerów komendy głównej i MSW, w 2 dni później na otwartym zebraniu partyjnym, w którym uczestniczyli milicjanci z 5 jednostek pozawarszawskich, sierż. Sierański został wybrany przewodniczącym Tymczasowego Komitetu Założycielskiego NSZZ Funkcjonariuszy MO – mogli się w nim zrzeszać dobrowolnie wszyscy funkcjonariusze i emeryci z całego kraju. Zdecydowano o zorganizowaniu w batalionie krajowego zjazdu.

1 czerwca 1981 r. w siedzibach katowickiego ZOMO i warszawskiego batalionu patrolowego MO odbyły się zjazdy delegatów w celu powołania związku zawodowego funkcjonariuszy milicji. Zjazd warszawski zgromadził około 700 milicjantów z 37 garnizonów i był bardziej reprezentatywny, co spowodowało przerwanie zjazdu katowickiego i przyjazd do Warszawy ok. połowy z ponad 100 delegatów z 12 garnizonów.

Inicjatorem zjazdu w Warszawie był sierż. Ireneusz Sierański, który otworzył zjazd i przedstawił cel – utworzenie Ogólnopolskiego Komitetu Założycielskiego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO. Na przewodniczącego OKZ ZZFMO wybrano por. Wiktora Mikusińskiego z KS MO, a na wiceprzewodniczących ppor. Kazimierza Kolinkę z KD MO w Łodzi i kpt. Edwarda Szybkę z KW MO w Krakowie. W skład OKZ weszli delegaci reprezentujący poszczególne garnizony oraz tymczasowy komitet batalionowy.

Około godz. 20.30 do MSW udała się czteroosobowa delegacja (przewodniczący i zastępcy oraz por. Leszek Marcinek z Krakowa) i odbyła rozmowę z przedstawicielami resortu – uzgodniono, że 2 czerwca rozpoczną się rozmowy przedstawicieli OKZ ZZFMO z komisją rządową, której przewodniczyć miał gen. Czesław Kiszczak. Delegacja związkowców przyjęła warunek, że do rozmów dojdzie, jeśli zjazd „do rana” zakończy obrady. Sprawa ta stała się przedmiotem burzliwej dyskusji, została ostatecznie zaakceptowana, co spowodowało niekończący się do dziś spór (w jego tle nawet oskarżenia o zdradę).

Rozmowy trwały od 2 do 7 czerwca i zakończyły się zgodą związkowców na odstąpienie od tworzenia związku zawodowego funkcjonariuszy MO w zamian za powstanie organizacji quasi-związkowej. Fakt ten poruszył środowisko działaczy, funkcję przewodniczącego objął sierż. Ireneusz Sierański, a o dalszych działaniach miał zdecydować drugi zjazd 9 czerwca. Wprowadzony przez KG MO stan podwyższonej gotowości spowodował, że zjazd przybrał formę spotkania informacyjnego – około 400 delegatów miało świadomość poniesionej klęski, i w zasadzie zdecydowano o podjęciu działalności „tajnej”.

Kierownictwo MSW podjęło działania represyjne wobec działaczy związków zawodowych, 17 czerwca w stolicy zwolniono 15 milicjantów, w Szczecinie – 5, kilkunastu na Śląsku, w Lublinie i Białymstoku, ogółem około 100 milicjantów.

Ostatnim akordem działalności zwolnionych związkowców była próba rejestracji ZZFMO w sądzie wojewódzkim w Warszawie – po decyzji o zawieszeniu postępowania usiłowano zorganizować manifestację w Hali Gwardii, którą jednak opuszczono na skutek interwencji ZOMO. Tego dnia zwolniono ze służby ostatniego z działaczy ZZFMO – ppor. K. Kolinkę z Łodzi, który jako jedyny czynny funkcjonariusz pojawił się w sądzie w mundurze.

W stanie wojennym internowano 30 milicjantów i poddano ich szczególnym rygorom i represjom, torturowano i bito. Mimo to część działaczy podjęła później działalność konspiracyjną, a w 1989 r. – kolejną próbę utworzenia związku zawodowego w MO. W 1990 r. niektórzy byli działacze weszli do władz NSZZ FMO, a następnie NSZZ Policjantów, m.in. sierż. Jan Jabłoński został wiceprzewodniczącym Krajowej Komisji Wykonawczej i przyczynił się do powrotu do służby wielu zwolnionych funkcjonariuszy.

SŁAWOJ KOPKA