Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Hałas, ogień i jabłka

Gdy rozległ się huk wystrzału, koń Lucjan pod sierż. szt. Agnieszką Walczak nawet nie drgnął. Tylko ruch uszu, które zwróciły się w kierunku hałasu, zdradził, że w ogóle go usłyszał. I takie właśnie mają być policyjne wierzchowce. Odważne.

Tak jak nie każdy człowiek nadaje się do pracy w Policji, tam samo jest z końmi. To kwestia charakteru i wyszkolenia. Koń, by mógł być wykorzystywany do zabezpieczeń imprez masowych o wysokim stopniu zagrożenia i do działań służby patrolowej w ruchu ulicznym o dużym natężeniu, musi uzyskać atest drugiego, najwyższego stopnia wyszkolenia. Jego najtrudniejszym elementem jest tzw. próba sprawności użytkowej koni służbowych we współdziałaniu z oddziałami i pododdziałami Policji.

Takie atestacje prowadzone są teraz w całej Polsce, w tych jednostkach, które mają na stanie konie służbowe. Potrwają do końca roku. Wszystkie konie pracujące w polskiej Policji muszą posiadać atest. W końcu kwietnia atestacje odbyły się m.in. w garnizonie łódzkim Policji, a trzecią próbę zorganizowano na terenie Oddziału Prewencji Policji KWP w Łodzi. Wspólnie z 5 wierzchowcami z Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Mazowieckim na placu przydatność do służby potwierdzało 8 koni Straży Miejskiej w Łodzi. Współdziałanie obu służb jest na porządku dziennym, a tu konie i jeźdźcy mogli dodatkowo przećwiczyć taktykę działania razem z pododdziałem OPP. Atestację prowadził pomocnik dowódcy OPP w Łodzi nadkom. Marek Włudarczyk.

„Zwykłe” konie nie lubią hałasu. Nawet na podniesiony głos człowieka potrafią zareagować nerwowo i tak samo jak inne zwierzęta unikają ognia. Ale służba nie drużba, a przydatność do niej trzeba jakoś sprawdzić.

Rozpoczyna się atestacja. Pozoranci, stojąc na wprost koni, uderzają plastikowymi butelkami jedna o drugą. Zwierzęta strzygą uszami, przebierają kopytami w miejscu, ale trwają.

– Pomiziajcie konie butelką. Muszą wiedzieć, że to nic groźnego – mówi naczelnik Wydziału Prewencji KPP podkom. Marek Musiał, który jest jedynym w Polsce naczelnikiem czynnie jeżdżącym konno.

Konie są wyraźnie zainteresowane przedmiotami wydającymi nieprzyjemne dla nich dźwięki. Obwąchują je, starają się dotknąć nozdrzami. Podczas następnej próby straszenia stoją już spokojniej.

Kolejna próba jest już wspólnie z pododdziałem, a konie wychodzą najpierw bokiem, a potem środkiem zza policjantów w kierunku straszących ich pozorantów.

– Jak chcecie nas pogonić, macie do tego prawo – mówi nadkom. Marek Włudarczyk do jeźdźców.

Dwa razy nie musi powtarzać. Odgłos podków na asfalcie może podnieść wszystkim poziom adrenaliny. Konie jednak wciąż nieufnie patrzą na pozorantów.

– Pogłaskać konia, nic złego się nie dzieje – podpowiada im sierż. szt. Agnieszka Walczak. To uspokaja obie strony.

Ale zadania są coraz trudniejsze. Padają strzały z broni długiej. Włudarczyk rozlewa benzynę i podpala. Eskaluje zadania.

– Zawsze zaczynamy od miękkich form, żeby przyzwyczaić konie do tego, co będzie się działo. Dlatego na początek zawsze jest ogranie z hałasem, przyzwyczajenie do huku, tłumu, by sprawdzić, czy konie po dłuższej przerwie zdolne są wyjść do służby i pełnić ją między ludźmi. Jeżeli się nie sprawdzą, nie będą dopuszczone, póki atestacja nie przebiegnie pomyślnie – mówi nadkom. Marek Włudarczyk.

Pod kopyta pozoranci rzucają koktajle Mołotowa. Ogień, trzask tłuczonego szkła, a konie dzielnie idą. Zachowanie zwierząt obserwuje nadkom. Izabela Dobrowolska z Biura Prewencji KGP, od której ocen zależy, czy i które konie mogą uzyskać atesty drugiego stopnia.

– Konie musiały przede wszystkim pokazać odwagę, wyszkolenie, a także współdziałanie z pododdziałem Policji. Zwracałam też uwagę na ich zachowanie w szykach – czy się nie wyłamują, nie uciekają, czy się nie płoszą i wspinają bądź kopią. To bardzo ważne cechy, bo gdy konie pracują na ulicy, nie mogą robić krzywdy postronnym osobom. Koń musi mieć bardzo zrównoważony charakter i nie być płochliwy – mówi nadkom. Izabela Dobrowolska.

– W odróżnieniu od psów i przewodników psów atest dostaje tylko koń. Na takiego konia może wsiąść każdy policjant i jeździec, niezależnie, czy ma tego, czy innego wierzchowca pod opieką.

Każdy koń ma swoją kartę ocen. Żeby zdać, musi otrzymać minimum 60 punktów. Jawor, Junak, Humus, Baker, Lucjan – wszystkie policyjne konie zdały. Te ze Straży Miejskiej też. Sukces trzeba więc uczcić. Najlepiej wspólnie zjedzonymi jabłkami. Przez policjantów i konie.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI

zdj. Jacek Herok