Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Komisarz Przygoda

Dziś z sympatią przypominamy sobie kultowy Vabank i jego bohaterów. W tym głęboko osadzonym w międzywojennych realiach warszawskiego, przestępczego półświatka filmie, reżyser celowo – na potrzeby zbudowanej fabuły – kompiluje fakty. Tworzy fikcję artystyczną, zachowując przy tym dbałość o to, by całość rządziła się regułami ówczesnej przestępczej rzeczywistości.

Któż nie pamięta kultowej dziś sceny z filmu „Vabank” w reżyserii Juliusza Machulskiego, podczas której Kwinto, Moks i Duńczyk wspominają postać komisarza PP Leona Przygody:

– (Kwinto) – Kto prowadzi śledztwo?

– (Moks) – Komisarz Przegroda.

– (Kwinto) – Komisarz Przygoda… Bardzo dobrze.

– (Duńczyk) – Bardzo dobrze… Pedant.

– (Kwinto) – Szczególarz!

PRAWDA EKRANU

„Szczególarz” Przygoda to postać autentyczna, komisarz śledczy przedwojennej Policji Państwowej, w tym i warszawskiej. Pierwowzór „Kwinto” to z kolei słynny „Szpicbródka”, czyli Stanisław Cichocki, z zawodu wyuczonego – fryzjer, a wybranego – kasiarz. Był też prawdziwy Stanisław Kwinto, bankier, o którym pisał „Dziennik Łódzki” z 3 października 1931 r.: Wielkie wrażenie wywołała wieść o bankructwie znanego tu domu bankowego Stanisława Kwinto (Marszałkowska 121). Kwinto był członkiem warszawskiej rady giełdowej. W banku tym mieli wkłady emeryci i ludzie mniej zamożni. Na wiadomość o upadłości, przed sklepem gdzie urzęduje kurator, zgromadziły się tłumy publiczności, wybijając wszystkie szyby. W scenariuszu nazwisko bankiera przyjął przebiegły kasiarz, zaś dom bankowy należał do Gustawa Kramera.

Jeden z szopenfeldziarzy – „Nuta” – to prawdopodobnie Nuta Woginiak, który jako znany warszawski sutener, kasiarz i paser, pracujący w duecie z innym włamywaczem – Marianem „Bucem” Brzezińskim, także współpracował z Cichockim, o którym parę zdań za chwilę. Nuta Woginiak był jednym z pomysłodawców i współinwestorów nieudanego włamania do częstochowskiej filii Banku Polskiego w styczniu 1930 r. Koszt organizacji tej akcji, zgodnie z policyjnymi źródłami, oszacowano na 26 tys. zł, co w międzywojniu stanowiło niebagatelną sumę.

Z rzeczywistości dwudziestolecia międzywojennego zaczerpnięto nie tylko całą plejadę postaci filmowych bohaterów, ale także i przedstawione w filmie wydarzenia. Cichocki, niczym filmowy „Duńczyk”, był właścicielem kinematografu. Słynna scena z blaszką, która miała unieruchomić alarm, z pewnością pochodzi ze skoku Cichockiego na filię Banku Polskiego w Częstochowie. W życiorysach przestępców znajdziemy też nieudaną próbę ucieczki do Szwajcarii oraz napady na salony jubilerskie, jak ten z 1930 r., gdy grupa Cichockiego okradła salon Edwarda Jagodzińskiego w Warszawie. Oba motywy stanowiły kanwę scenariusza II części filmu pt. Vabank II, czyli riposta. Nawet parasol „Duńczyka” miał w pewien sposób związek z przestępczym fachem. Gdy przyjrzeć się bliżej tej produkcji filmowej, to Vabank zaczyna się jawić jako paradokument.

PRAWDA CZASU

Komisarz Leon Mieczysław Przygoda przyszedł na świat w Warszawie 24 października 1891 r. Do policji wstąpił 14 listopada 1918 r. i nie licząc przerwy na służbę wojskową, którą pełnił jako chorąży w Armii Ochotniczej gen. broni Józefa Hallera, od 10 sierpnia 1920 r. do 12 października 1922 r. (a więc w okresie wojny polsko-bolszewickiej, gdzie wielu policjantów zaciągało się do wojska, by czynnie walczyć z agresorem), był z nią związany przez całe swoje dalsze życie. Po powrocie z wojska został kierownikiem ekspozytury śledczej w Siedlcach.

Od 15 listopada 1923 r. do 1 grudnia 1926 r. pełnił funkcję komendanta powiatowego Policji Państwowej w Zamościu. Następnie wrócił do Siedlec, gdzie również jako komendant powiatowy służył do 21 grudnia 1929 r. Stamtąd, w 1931 r., awansował na zastępcę naczelnika Urzędu Śledczego miasta stołecznego Warszawy. I właśnie w tym czasie miał bezpośredni kontakt z warszawską przestępczą ferajną.

W burzliwym okresie międzywojennym źródła policyjne w Warszawie pełne są przykładów aktywnej działalności kasiarzy, zarówno tych polskich (przez prasę nazywanych chrześcijańskimi), jak i żydowskich, a nawet aktywnej współpracy pomiędzy nimi. Tym, co niewątpliwie różniło kasiarzy żydowskich od chrześcijańskich, była aktywność zagraniczna. Publicysta „W Służbie Penitencjarnej” pisał: Kasiarze są przestępcami międzynarodowymi. W świecie znani są ze swoich fenomenalnych nieraz zdolności kasiarze warszawscy. Wiele wskazuje na to, że uwagi te dotyczyły przede wszystkim przestępców żydowskich. W zasadzie wszyscy znani stołeczni kasiarze-Żydzi notowani byli za granicą, podczas gdy wśród chrześcijan były to pojedyncze przypadki.

SZPICBRÓDKA

Wracając do wątku filmowego, trzeba zauważyć, że w rzeczywistości jednak za pierwowzorem „Kwinty” głównie uganiał się, w sensie dosłownym, inny śledczy – Henryk Lange, kierownik „brygady kradzieżowej” warszawskiego Urzędu Śledczego, który opisał swoje wspomnienia z tamtych czasów w książce „Alarm w Cedegrenie”, wydanej w 1961 r. przez „Czytelnika”. Lange w ten sposób charakteryzuje „Szpicbródkę”: Podczas wytężonej pracy w postępowaniu osaczania przestępcy, którego inteligencja mogła zaimponować, zadawałem sobie niejednokrotnie pytanie, kim był „Szpic” w rzeczywistości. Z jego różnych powiedzeń, z jego zachowania, sposobu bycia, choćby nawet podczas przesłuchań w Urzędzie Śledczym, doszedłem do wniosku, iż „Szpic” stworzył wokół własnej osoby jakieś wyobrażenie wielkiego przestępcy, dżentelmena włamywacza, bohatera własnej powieści kryminalnej, którą realizował w życiu.

To wyobrażenie, czy też wizerunek, z pewnością robiły wrażenie, skoro nawet Aleksander Wat, który razem z Cichockim miał przyjemność wypoczywać we wspólnej celi na Rakowieckiej, po latach pisał, że ów król włamywaczy polskich, piękny mężczyzna, lat około czterdziestu, mówił ślicznie po francusku, pięknie po włosku i chyba bardzo dobrze po angielsku (znał też świetnie rosyjski), miał głos miły, wyjątkowo bogaty w timbre, o bardzo subtelnym sposobie opowiadania.

Jest całkiem możliwe, że „Szpicbródka” miał zadatki na dyplomatę w większym zakresie niż niejeden ówczesny minister czy ambasador. Posiadał dar zjednywania otoczenia. W czasie rewolucji bolszewickiej znalazł się w Odessie opanowanej przez białych i aliancki korpus ekspedycyjny. Był bywalcem ekskluzywnego Klubu Oficerskiego założonego przez żołnierzy 4. Dywizji Strzelców Polskich gen. Lucjana Żeligowskiego.

Co do losów „Szpicbródki” vel Stanisława Cichockiego, to równolegle funkcjonują dwie wersje. Jedna mówi, że po wybuchu II wojny światowej, we wrześniu 1939 r., Cichocki został zwolniony z więzienia w Sieradzu. Dalej, przedzierając się przez obszar ZSRR, miał dotrzeć do miejsca koncentracji Armii Andersa i z nią przedostać się do Iranu, a potem Afryki, gdzie z punktu rozdzielczego został wysłany na pobyt czasowy do obozu Kaja. Jego dalsze losy nie są znane. Według drugiej wersji Cichocki został w Polsce, gdzie najprawdopodobniej przerzucił się na fałszowanie monet. Zmarł śmiercią naturalną w listopadzie 1940 r.

Komisarz Przygoda także musiał zajmować się „Szpicbródką”, bowiem w ściganie tego przestępcy policja angażowała duże siły. A Przygoda właśnie w tym czasie pracował w jednym Urzędzie Śledczym z Henrykiem Langem, i to na stanowisku zastępcy naczelnika. Nieliczne zachowane dokumenty nie pozwalają jednak tego potwierdzić w stopniu graniczącym z pewnością.

Z innych spraw prowadzonych w tamtym czasie coś się jednak wyjątkowego w swej istocie zachowało – a mianowicie teczka Samuela Grosica. Ten bezrobotny szofer i warszawski handlarz uliczny wymyślił maszynę do fabrykacji dolarów. Nie było to skomplikowane urządzenie: składało się z podzielonej na przegródki drewnianej skrzyni. A jednak we wrześniu 1932 r. w hotelu Wersal, przy ul. Nalewki 11, udało mu się ją sprzedać Chaimowi Elbaumowi, bogatemu kupcowi ze Lwowa, za 200 dolarów plus 130 zł na farby, za pomocą których Grosic, jako drukarz, miał odtąd pomnażać majątek nabywcy. Jak donosił potem „Kurier Poranny”, pomocnik Grosica, Moszek Gampel na oczach kupca włożył do czarodziejskiej maszyny otrzymany odeń banknot dolarowy, posypał go jakimś proszkiem, przykrył papierem, zamknął i usiadł na pudle pełniąc obowiązki prasy. Po chwili wyjął z niego dwa banknoty dolarowe, z których jeden, oczywiście, sam podrzucił. Wersja „Expressu Porannego”, konkurencyjnego wobec „Kuriera”, głosiła, że na pudle usiadł Elbaum, zaś Grosic z Gamplem, pod pretekstem zakupu papieru, ulotnili się z forsą. Tak czy owak oszustom powinęła się noga i zostali przymknięci. Kara nie była surowa, dostali wyrok „w zawieszeniu”. Co jednak istotne dla tematu tego artykułu to fakt, że na jednym z policyjnych dokumentów w teczce Grosica podpisał się zastępca naczelnika warszawskiego Urzędu Śledczego, komisarz Leon Przygoda.

WŁAM NA ZAMKU

Inną medialną jak na tamte czasy sprawą, którą wykrył komisarz Przygoda, było włamanie kasowe do kancelarii kierownictwa robót remontowych na Zamku Królewskim w Warszawie, które zaplanował i zorganizował w sierpniu 1933 r. woźny tego biura – Henryk Jasiński. Wykonawcami włamania do kasy z pieniędzmi przeznaczonymi na wypłaty dla robotników byli: kasiarz Józef Misiak i Wincenty Strychalski. Włamania dokonali 19 sierpnia 1933 r., a ich łupem padło 22,5 tys. zł. Prowadzący sprawę komisarz Leon Przygoda od początku zakładał, że nadawcą kradzieży musiała być osoba zatrudniona przy robotach remontowych. Podejrzenie Przygody od razu padło na Jasińskiego, który dręczony wyrzutami sumienia po ujawnieniu włamania ukrywał się w domu. Funkcjonariusze Urzędu Śledczego aresztowali go w mieszkaniu w nocy z 6 na 7 września 1933 r. Jak wynika z zeznań Jasińskiego, jego „dola” z włamania miała wynosić 6 tys. zł. Kilka dni później w więzieniu znaleźli się również Misiak, Strychalski i Piskorski, którego zeznania, jak się okazało w czasie procesu, pogrążyły sprawców włamania1. Cała czwórka wyrok usłyszała dopiero w listopadzie 1934 r.: Strychalskiemu wymierzono karę 6 lat, Misiakowi – 5 lat, Jasińskiemu – 4 lata, a Piskorskiemu, który skontaktował Jasińskiego z Misiakiem i Strychalskim – rok więzienia2.

KONIEC W MIEDNOJE…

Począwszy od 1936 r. do wybuchu II wojny światowej komisarz Leon Mieczysław Przygoda był komendantem powiatowym policji w Rawie Mazowieckiej. W II Rzeczypospolitej dwukrotnie został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918–1921 oraz Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości. Po wybuchu wojny do 6 września 1939 r. pełnił służbę w Rawie Mazowieckiej, następnie wraz z Rządem RP został ewakuowany do Brześcia nad Bugiem. Dalsza trasa ewakuacji prowadziła przez Kowel w kierunku na Równe, gdzie 17 września został zatrzymany wraz z całym korpusem oficerskim przez wkraczające na teren Rzeczypospolitej wojska sowieckie. W październiku 1939 r. przybył do obozu specjalnego NKWD w Ostaszkowie, prawdopodobnie z obozu juchnowskiego. Losy czy okoliczności pobytu komisarza Przygody na terenie obozu w Ostaszkowie nie są znane. Jak wynika z listy nr 027/4 z 13.04.1940 r., 16 kwietnia 1940 r. został przekazany do dyspozycji Obwodowego Zarządu NKWD w Kalininie (obecnie Twer), gdzie pomiędzy 17–21 kwietnia zamordowano go w piwnicach budynku przy ul. Sowieckiej. Jego zwłoki pogrzebano na terenie ośrodka wypoczynkowego NKWD, położonego w kompleksie leśnym niedaleko wsi Miednoje. Obecnie spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje.

Wydaje się, że prawdziwy komisarz nie dałby się wplątać w intrygę przestępczej zemsty, uchodził bowiem za przebiegłego policjanta. „Szpicbródka” zaś, z uwagi na swoją sławę, stał się nie tylko pierwowzorem postaci z filmu Vabank, ale także tytułowym bohaterem filmu Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy. Można przypuszczać, że gdyby nie filmy, to wszyscy ich bohaterowie zostaliby zapomniani. Kolejne pokolenia widzów obu tych ekranizacji są niczym molierowski pan Jourdain, który ze zdziwieniem przyjął informację, że „mówi prozą”. Pewnie dla wielu z nich podobnym zaskoczeniem będzie wiadomość, że te postacie to nie wytwór wyobraźni scenarzystów, a adaptacje życiorysów żywych, ponadto barwnych osób, na potrzeby filmu.

nadkomisarz KRZYSZTOF MUSIELAK

dyrektor BEH-MP KGP

JERZY PACIORKOWSKI

Biuro Edukacji Historycznej – Muzeum Policji KGP

zdjęcia Archiwum Państwowe w Zamościu, NAC, „Tajny Detektyw”,  Archiwum Prywatne  w Zamościu, Jacek Dehnel (Awers/rewers)

Tekst na podstawie artykułów:

M. Rodak, Międzywojenni kasiarze. Analiza środowiskowa na przykładzie Warszawy;

P. Wiśniewski, Hallo, Szpicbródka;

A. Galach, Historia z Przygodą;

P.H., Złodziej, „W Służbie Penitencjarnej” 1937, nr 17, s. 7.