Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Uratowani dla przyszłości

Pracę zaczynali niemal od zera. Nie mieli nic lub prawie nic, ale każde nowe odkrycie, każda informacja i dotarcie do następnej osoby, będącej potomkiem przedwojennych stróżów prawa, dodawały im skrzydeł. Tak powstała monografia policji szamotulskiej w okresie II Rzeczypospolitej.

Prawdziwy pasjonat postrzega piętrzące się trudności nie jak przeszkodę, ale jako wyzwanie. Do pracy nad książką zabrało się troje miłośników historii: kustosz Muzeum Zamek Górków w Szamotułach Monika Romanowska-Pietrzak, kierownik Rewiru Dzielnicowych Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach asp. szt. Mariusz Sołtysiak i podinsp. w st. spocz. Wojciech Musiał, który w 2015 r. przeszedł na emeryturę ze stanowiska komendanta Komisariatu Policji we Wronkach, a obecnie jest pracownikiem samorządowym w Obrzycku.

ISKRA Z POLICJI

Impuls do pracy wyszedł z Policji, a motorem całego przedsięwzięcia był asp. szt. Mariusz Sołtysiak.

– Historia interesowała mnie od zawsze, zwłaszcza dzieje naszej formacji – mówi kierownik rewiru dzielnicowych szamotulskiej powiatówki. – Jeszcze gdy służyłem w Poznaniu, szukałem wiadomości, gdzie mieściły się przedwojenne komisariaty. Docierałem do starych zdjęć. Kto na przykład pamięta, że w Zbąszyniu, kiedyś stacji granicznej z III Rzeszą, pierwszą ofiarą II wojny światowej był policjant – Ludwik Gondek, który wraz z innymi funkcjonariuszami bronił dworca, gdzie mieścił się komisariat kolejowy? Że w Poznaniu policjanci wyłapywali niemieckich dywersantów? To są ciągle mało znane historie. Marzy mi się monografia Policji Państwowej całego województwa poznańskiego II RP, ale to jest ogrom pracy.

Póki co szamotulski policjant zajął się dziejami stróżów prawa ze swojego podwórka, a że znalazł bratnią duszę, także rodowitego szamotulanina, ciągle aktywnego emeryta policyjnego Wojciecha Musiała, sprawa zaczęła przybierać konkretne ramy.

Panowie znali się od dobrych dwudziestu lat, mieli podobne zapatrywania na przeszłość i obaj pasjonowali się historią. Mariusz Sołtysiak był w tym teamie wywiadowcą, rolę dochodzeniowca wziął na siebie Wojciech Musiał. Logistyką zajęła się Monika Romanowska-Pietrzak, która spinała wszystko w całość.

WIDOKI Z POCZTÓWKI

W 2016 r. Muzeum Zamek Górków w Szamotułach wydało album pt. „Widoki Powiatu Szamotulskiego na starych pocztówkach 1898–1945”, którego autorką była Monika Romanowska-Pietrzak. Książkę pod choinkę dostał Mariusz Sołtysiak, potem wziął ją pod pachę i zaczął odszukiwać uwiecznione przed stu laty miejsca. Wiele się pozmieniało, ale nie wszystko. Chciał odszukać budynki, w których przed wojną mieściły się siedziby policji. Udało się tylko połowicznie. W końcu policjant zapukał do muzeum.

– Zjawił się u mnie Mariusz Sołtysiak i zapytał, czy udałoby się podobny album wydać o szamotulskich policjantach – wspomina kustosz Monika Romanowska-Pietrzak. – Wychodzę z założenia, że jeżeli możemy pomóc, to zawsze to robimy. Dlatego też nie odmówiłam, ale przyznam jednocześnie, że nie do końca zdawałam sobie wtedy sprawę, na co się piszę…

Zbliżało się stulecie odzyskania niepodległości, a rok po nim setna rocznica powołania Policji Państwowej. Co prawda w Wielkopolsce Policja Państwowa zaczęła działać dopiero w lipcu 1920 r., więc swoje stulecie miała w ubiegłym roku, ale autorzy chcieli zdążyć z wydaniem publikacji na lipiec 2019 r. Czasu było mało, a materiału jeszcze mniej. Na samym początku Mariusz Sołtysiak myślał raczej o jakiejś broszurze, która przypomniałaby dzieje miejscowych stróżów prawa.

– Nie mieliśmy wtedy ani jednej fotografii przedstawiającej szamotulskiego policjanta – mówią zgodnie Wojciech Musiał i Mariusz Sołtysiak. – Pojechaliśmy do Archiwum Państwowego w Poznaniu, raz, drugi, piąty. Zebraliśmy, co się dało, a potem przyszedł czas na poznański IPN, znaleźliśmy tam wiele ciekawych materiałów.

Traf chciał, że w archiwum była kartoteka osobowa kilkunastu policjantów. Panowie zaczęli wiązać nazwiska przedwojennych funkcjonariuszy z obecnymi mieszkańcami. Mariusz Sołtysiak odwiedzał cmentarze, szukał grobów z nazwiskami policjantów z okresu II RP i… zostawiał listy. Zafoliowane kartki i znicze pojawiały się na okolicznych nekropoliach. Policjant w treści listu wyjaśniał, że jeżeli dobrze trafił, jeżeli to grób kogoś z rodziny przedwojennego policjanta, to prosi o kontakt. Rodziny zaczęły się odzywać, a krąg zidentyfikowanych policjantów II RP znacznie się powiększył.

POTĘGA PRASY

Monika Romanowska-Pietrzak zasugerowała, aby sięgnąć do przedwojennych gazet. Wszyscy z zapałem zaczęli przeglądać archiwalne numery „Gazety Szamotulskiej”, które okazały się kopalnią wiedzy o przedwojennych zdarzeniach z udziałem policjantów. Były to nie tylko relacje z oficjalnych uroczystości, ale przede wszystkim opisy spraw, które rozwikłali policjanci. Ci ostatni podawani byli ze stopnia i nazwiska, a sformułowania „nasze dzielne granatowe wojsko”, „nasz kochany przodownik” czy „nasi dzielni policjanci” były na porządku dziennym.

– To było niesłychane – asp. szt. Mariusz Sołtysiak nie kryje podziwu. – Rzetelny, dziennikarski warsztat, podawano szczegóły sprawy, kto ją rozwikłał, ba, zbójów wymieniano z imienia i nazwiska! Bliskość granicy sprawiała, że sporo było tu zdarzeń kryminalnych. Odbywały się nawet – w dzisiejszej nomenklaturze – pościgi transgraniczne, jak po zabójstwie niemieckiego policjanta. Współpraca przy przestępstwach kryminalnych między państwami przebiegała poprawnie. Zmieniło się to przed II wojną światową, gdy nasiliła się działalność V kolumny. Prasa zaś cały czas budowała zaufanie do policji, była bardzo propaństwowa.

Dzięki rodzinom przedwojennych policjantów wśród zbieranych materiałów zaczęły pojawiać się nie tylko dokumenty, ale i zdjęcia. – Niesamowite było zobaczyć twarz policjanta, o którym czytaliśmy w prasowych relacjach – mówi Mariusz Sołtysiak. – Dzięki krewnym poznawaliśmy jego życiorys, dalsze losy, listy katyńskie pokazywały, w jaki sposób zakończył życie. Kustosz zadbała, aby te fotografie stały się częścią muzeum, aby dorobek, który teraz ujrzał światło dzienne, nie przepadł znów na lata.

Nieocenioną pomoc przyniósł podinsp. Jacek Walaszczyk z Komendy Głównej Policji, o którego pasji historycznej pisaliśmy już na naszych łamach. Funkcjonariusz z KGP dzielił się swoim dorobkiem, podsuwał tropy i na prośbę autorów robił kwerendę w warszawskich archiwach. Nic dziwnego, że wymieniono go jako konsultanta.

Ogłoszenia o poszukiwaniach potomków przedwojennych policjantów pojawiały się także na łamach współczesnej lokalnej prasy.

ZAPOMNIANYM PRZYWRÓCIĆ PAMIĘĆ

Taka maksyma poprzedza tytuł na pierwszej stronie wydawnictwa. Trojgu szamotulskim autorom udało się wydobyć z cienia historii barwną opowieść o miejscowych stróżach prawa, udało się ocalić pamięć o przedwojennych policjantach, którzy byli częścią lokalnej społeczności.

Szczupły początkowo materiał rozrósł się do takich rozmiarów, że powstał wspaniały album dokumentujący życie Szamotuł i całego powiatu, odczytane w perspektywie stróżów prawa. Właściwie w pewnym momencie trzeba było powiedzieć stop i nie dodawać nowych materiałów, bo jubileusz setnej rocznicy powstania Policji Państwowej zbliżał się wielkimi krokami.

Święto Policji A.D. 2019 zorganizowano w Szamotułach na Zamku Górków. Każdy funkcjonariusz i pracownik KPP w Szamotułach otrzymał egzemplarz wydanego przez muzeum albumu „Granatowy porządek”. Na uroczystość zaproszono również rodziny przedwojennych funkcjonariuszy Policji Państwowej, do których dotarli autorzy książki. Krewni przyjechali z całej Polski i z zagranicy. Im także wręczono jubileuszowe wydawnictwo.

Autorzy nie zaprzestali poszukiwań potomków stróżów prawa z okresu międzywojennego. Szamotulscy policjanci, a zwłaszcza dzielnicowi pod wodzą kierownika Mariusza Sołtysiaka, dalej sprawdzają kolejne ślady zostawione przez ich poprzedników. Jak zgodnie podkreślają – zawsze mogą liczyć na pomoc kolegów w kraju, którzy z życzliwością podchodzą do takich poszukiwań. Policjanci z Szamotuł to w ogóle wyjątkowy przypadek – trzymają się razem, wspólnie jeżdżą na zawody sportowe, zorganizowali wypady do Wilna, Lwowa, pojechali zobaczyć – tylko przez bramę, ale jednak – jak wygląda siedziba przedwojennej szkoły policyjnej w Mostach Wielkich, obecnie w granicach Ukrainy, w sierpniu oddają hołd powstańcom warszawskim w stolicy, podążają śladami powstańców wielkopolskich, z których wielu zasiliło potem Policję Państwową, i szlakiem Armii Poznań w czasie wojny obronnej w 1939 r… Czy więcej jest takich komend w kraju? Takich policjantów? Należy mieć nadzieję, że tak.

I tu mogłaby się zakończyć opowieść o powstawaniu książki „Granatowy porządek”. Minął jednak rok i oprócz zbierania kolejnych wątków o losach przedwojennych szamotulskich policjantów przyszła nieoczekiwana nowina ze stolicy Wielkopolski: Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk przyznało książce o policji szamotulskiej główną nagrodę w konkursie na najlepszą w 2019 r. publikację o Wielkopolsce w kategorii „Literatura popularnonaukowa i beletrystyka”. Ceremonia wręczenia nagrody odbyła się 22 czerwca 2020 r. w Poznaniu. Książka o przedwojennych stróżach prawa z powiatu szamotulskiego pokonała kilkadziesiąt pozycji zgłoszonych do konkursu. Naukowcy dostrzegli mrówczą pracę autorów, ciekawe podejście do tematu i dbałość edytorską, a zarazem uniwersalizm przekazu. Utrwalone w publikacji koleje życia konkretnych ludzi w granatowych mundurach budują lokalną historię miejscowych stróżów prawa, a ta dopełnia tę wielką, różnorodną układankę, jaką są dzieje przedwojennej policji. Przy okazji umacnia tożsamość i etos współczesnych funkcjonariuszy. Oby więcej takich książek w kraju!

PAWEŁ OSTASZEWSKI

W artykule wykorzystano również fotografię pochodzącą z książki „Granatowy porządek – Policja Państwowa w powiecie szamotulskim 1919–1939”.

Logo jubileuszu Policji z Szamotuł opracował mł. asp. Łukasz Przybył, ówczesny dzielnicowy

Wojciech Musiał

Monika Komorowska-Pietrzak

Mariusz Sołtysiak

zdj. autor, archiwum autorów książki