Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Żegnamy Cię, Lodziu

Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci 92-letniej Leokadii Krajewskiej, jednej z pierwszych kobiet w stołecznej Kompanii Ruchu Drogowego. Pełniąc służbę na warszawskich skrzyżowaniach, pozbawionych wtedy sygnalizacji świetlnej, przyciągała zaciekawione spojrzenia uczestników ruchu drogowego, a jej uroda budziła zainteresowanie mężczyzn. 24 sierpnia 2020 r. na Cmentarzu Północnym w Warszawie rodzina, znajomi oraz policjantki i policjanci pożegnali słynną Lodzię.

Losy Leokadii Krajewskiej mogłyby posłużyć jako pomysł na niejeden scenariusz filmowy. Zresztą już za życia stała się bohaterką wielu zdjęć, artykułów, a nawet piosenek.

Do Kompanii Ruchu Drogowego i na swoje pierwsze skrzyżowanie na rogu ulic Targowej i Wileńskiej w Warszawie trafiła w 1945 r. Ze względu na wysoki poziom przestępczości służba niosła wówczas wiele zagrożeń. W tamtych czasach widok kobiety kierującej ruchem nie był powszechny i wywoływał niezwykłe poruszenie. – Gapiów było mnóstwo, i młodych, i starych. Ludziom nie przeszkadzało, że karałam mandatami, lubili mnie. Jak zaczęłam już być znana z imienia, zaczęłam dostawać na imieniny kwiaty, balony. Oj, pamiętam ten pęk balonów, który jakoś trzeba było zawieźć później do domu. Pomógł mi motocyklista na motorze z koszem. Kiedyś zagrała dla mnie Orkiestra z Chmielnej, ale ja przerażona i zawstydzona schowałam się do bramy, a i tak następnego dnia przełożony zwrócił mi uwagę, że nie powinnam się tak afiszować – wspominała. Wkrótce Leokadia dla mieszkańców Warszawy stała się po prostu Lodzią, a podest, na którym stała, pełniąc służbę, nazwano balią. Powstał o nim nawet felieton.

W 1950 r. pożegnała się ze służbą w ruchu drogowym. Pracowała w łączności, inspekcji, szkoleniach. Była także sekretarką, maszynistką, a nawet kierownikiem hali maszyn. Do drogówki wróciła w 1965 r., ale już nie na skrzyżowanie, tylko do dochodzeniówki. Ze służby odchodziła w stopniu kapitana, a uroczyste pożegnanie odbyło się w pięknej Białej Sali Pałacu Mostowskich.

Ostatnie lata życia spędziła na warszawskim Żoliborzu, zmagając się z problemami zdrowotnymi. Pogoda ducha jednak nigdy jej nie opuszczała.

Zawsze będzie dla nas wyjątkowym symbolem, najsłynniejszą powojenną funkcjonariuszką. Jej postać i zatrzymane w kadrze chwile podczas pełnienia służby pozostaną wyjątkową pamiątką.

Więcej na temat Lodzi znajdą Państwo w artykule Przemysława Kacaka, Lodzia – najbardziej znana polska milicjantka, opublikowanym w naszym miesięczniku w marcu 2014 r., oraz artykule Ewy Szymańskiej-Sitkiewicz, Najsłynniejsza polska funkcjonariuszka, który ukazał się w marcu 2013 r. w „Stołecznym Magazynie Policyjnym”. Oba teksty, pełne anegdot, wspomnień i fotografii, są dostępne w internetowych wydaniach tych periodyków.

 

oprac. AKK

zdj. Jacek Herok (2), Andrzej Mitura (1)