Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Z kolei do policji

W południowo-zachodniej Polsce, na Nizinie Śląskiej, nad rzeką Odrą, w Pradolinie Wrocławskiej leży jedna z historycznych stolic Górnego Śląska – Opole. Raz należało do Piastów Opolskich, raz do Szwedów, raz do Habsburgów, Wazów, a raz z całym Śląskiem do Prus. W 1843 r. miasto uzyskało pierwsze połączenie kolejowe z Wrocławiem. Ranga tej miejscowości zaczęła wówczas rosnąć, o czym świadczy chociażby przeniesienie Niemieckiej Dyrekcji Kolei z Katowic do Opola w 1922 r.

I tu zaczyna się historia okazałego budynku opolskiej policji.

U zbiegu dzisiejszych ulic Korfantego, Krakowskiej i Powolnego nad kanałem dorzecza Odry, Młynówką, w 1923 r. zaczął powstawać w bardzo szybkim tempie budynek administracyjny Reichsbahndirektion. Bliskość dworca kolejowego i gmachu poczty były nie bez znaczenia. Ale o tym za chwilę.

GMACH REICHSBAHNDIREKTION

Ponieważ pod częścią nieruchomości znajdował się staw, fundamenty betonowe musiały być bardzo mocne, a grunt pogłębiono do 8,2 m. Podczas prac wykopaliskowych odkryto murowany szlak wodny prowadzący z południowego wschodu na północny zachód, z dobrze zachowaną drogą makadamową (nawierzchnią drogową złożoną z dwóch uwałowanych warstw tłucznia na podłożu z piasku).

Budynek ma długość 82 m i szerokość 63 m. Front główny trzypiętrowego gmachu wychodzi na południe. Zbudowany na planie prostokąta, z wydzielonymi trzema dziedzińcami, posiada dwa długie budynki na wschodzie i zachodzie z jednostronnymi korytarzami, i środkowy z podwójnym korytarzem. Budowa, ze względu na załamanie waluty i liczne strajki, wymagała wielu oszczędności, co odnotowały ówczesne niemieckie gazety. Nie odbiło się to jednak na dobrze skonstruowanym projekcie, choć budowniczowie podkreślali, że względy ekonomiczne wymuszały na nich użycie mniej atrakcyjnych materiałów. Żeby wzbogacić zewnętrzną szatę budynku, zastosowano różne kolory tynku. Niemiecka skrupulatność w relacji z budowy po stu latach jest dla badaczy architektury lat 20. bardzo cenna. Znajdziemy tam np. informację, że drewniana konstrukcja dachu jest pokryta ciemnoczerwoną dachówką – tzw. „ogonem bobra”, pochodzącą z Siegersdorf (dzisiejszy Zebrzydów koło Bolesławca). Budynek zawiera ponad 400 pokoi z około 1050 oknami i 18 800 m2 powierzchni użytkowej. Pokoje mają średnią głębokość 5,50 m. Odległość między osiami okna wynosi zwykle ok. 2,70 m. Jednostronne korytarze mają 2,10 m, a dwustronne – 2,50 m szerokości.

Po wejściu do budynku, pomimo niedużej powierzchni, główna klatka schodowa jest bardzo przestronna. Architekt Wilhelm Grossart, twórca również projektu dworca kolejowego w Bytomiu i Gliwicach, otworzył przestrzeń kolumnadowym porządkiem z jednej strony i doświetleniem klatki wysokimi oknami z drugiej. Sufit nad głównymi, dwuosiowymi, łamanymi schodami, był pokryty malowidłem z wizerunkiem śląskiego orła i herbem Górnego Śląska z niebiesko-złotym tłem. Według niemieckiej gazety autorem był malarz Dittebrandt z Berlina. Obecnie po malowidle nie ma niestety śladu. Nie wiadomo też, czy zostało zamalowane, czy uległo spaleniu w 1945 r.

Schody prowadzą do sali pamięci, która pełniła – i do dzisiaj pełni – rolę reprezentacyjnej sali konferencyjnej. Przed nią w latach 20. ustawiona została figura naturalnej wielkości młodzieńca z lancą, dłuta profesora Ottona Richtera z Berlina. Dobrze zbudowany, wzorowany na antycznych rzeźbach młodzieniec spoglądający w przyszłość pełnił funkcję upamiętnienia poległych kolejarzy na wojnie i w Polsce. Dopełnieniem były dwie tablice pamiątkowe z trawertynu.

Dziś w miejscu niemieckiego młodzieńca stoi drewniana figura św. Michała Archanioła – patrona polskiej Policji.

Budynek był wyposażony w bibliotekę, salę wykładową z projektorem, drukarnię znajdującą się w piwnicy i cztery mieszkania dla pracowników kolei niemieckich. Cały budynek był ogrzewany grawitacyjnym podgrzewaczem wody, zaprojektowanym tak, że części budynku mogły zostać wyłączone z ogrzewania.

Wśród niemieckich architektów budynek miał opinię jednego z najnowocześniejszych. Rzeczywiście, pomyślano niemal o wszystkim, nawet o zabezpieczeniu przed różnymi zagrożeniami i dostosowaniu do potrzeb służbowych. Do gaszenia pożarów służyło 30 hydrantów przeciwpożarowych w budynku oraz cztery naziemne na dziedzińcach. Na każdej z kondygnacji zainstalowana była elektryczna sygnalizacja pożarowa z sygnalizatorem dla wartowników, a na poddaszu – automatyczny system sygnalizacji pożarowej. Budynek wyposażono w automatyczną instalację telefoniczną, której centrala posiadała 600 przyłączy. Przesyłki listowe przekazywane były systemem rurowym. W korytarzach, holach i pomieszczeniach urzędniczych zainstalowano zegary połączone z zegarem głównym, który otrzymywał dokładny czas z obserwatorium w Berlinie. Autor – architekt wspomina też o wykorzystywaniu urządzeń teleksowych (aparatu Hughesa) i telegrafii falowej przez niemieckich kolejarzy.

Na zwieńczeniu wysuniętego gankowo frontonu budynku umieszczono dwie figury Hermesów z mieczami, stworzone przez profesora Cauera z Köningsbergu. Zamiłowanie niemieckich rzeźbiarzy do antyku widoczne jest również w pięciu rzeźbach reliefowych w attykach okien sali konferencyjnej, autorstwa rzeźbiarza GöbelaBreslau (Wrocławia). Temat narracyjny reliefów wydaje się oparty na mitologicznych i biblijnych motywach. W rzeźbiarskich przedstawieniach przeważają kobiety o silnej, niemal męskiej posturze. Tylko poszczególne elementy rzeźbiarskie pozwalają na próbę odkrycia intencji rzeźbiarza. Kłosy zboża mogą sugerować, że jest to Demeter – bogini płodności i urodzaju, księgi – Sybilla – wieszczka przepowiadająca przyszłość. Kobieta pojąca orły może wskazywać na biblijną Rachelę. Pojawia się też mężczyzna z kołem zębatym symbolizującym trud życia i pracy. Jest też, wydaje się, przestroga – kobieta z kapitelem jońskim. Według legendy te, które sprzeciwią się bogom, zostaną za karę zamienione w kolumnę, stając się jednocześnie podporą budowli.

Administracja kolei wprowadziła się do nowego gmachu, jednego z największych we wschodnich Niemczech, 15 marca 1925 r. Okalający obecny parking komendy Policji mur ma od góry wtopione w beton fragmenty szkła. Deszcz oszlifował już ostre kanty. Można jednak odczytać jeszcze nazwy wyciśnięte w szkle.

PODZIEMNE MIASTO?

Pod wszystkimi korytarzami piwnicy utworzono kanały grzewcze, którymi można było się swobodnie poruszać – opisywał architekt budynku W. Grossart. W budynku są dwie kondygnacje piwnic. Prawdopodobnie tunele biegną z piwnic komendy do budynku Poczty Głównej, która jest po drugiej stronie ulicy, oddalona o kilkadziesiąt metrów, i do budynku Dworca Głównego. Poszukiwacze tajemnic historii dopatrują się dalszej trasy tunelu, do Banku Rzeszy w Oppeln, znajdującego się 400 m od gmachu Dyrekcji Kolei. Świadczyć miałyby o tym po pierwsze świetliki w podłodze Dworca Głównego, doświetlające tunel techniczny, oraz ślepe, zamurowane schrony w kilku miejscach w okolicy dzisiejszej komendy Policji. Ponoć w pobliżu tunelu biegnącego ulicą Krakowską jest schron, w którym działa własne ujęcie wody dla całego budynku komendy. Żeby się o tym przekonać, należałoby solidnie zbadać przebieg wodociągów. Choć zważywszy na usytuowanie kamiennych „źródełek” z wodą na każdej kondygnacji i skrzydle budynku, należy uznać, że może być to bardzo prawdopodobne. Dokumentów poświadczających tę historię właściwie nie ma. Wszystko oparte jest na relacjach świadków z okresu powojennego.

Dziś w piwnicy komendy znajduje się strzelnica policyjna.

„PATER NOSTER”

W budynku były trzy elektrycznie sterowane windy służące do przewożenia głównie dokumentów. Ze względów ekonomicznych zrezygnowano z montażu wind osobowych, ale budynek został zaprojektowany tak, że możliwy jest późniejszy montaż wind na klatkach schodowych – pisał architekt gmachu. Do dziś zachowała się winda na dokumenty oraz jedna nietypowa winda typu „pater noster” („ojcze nasz”). Nazwa nie ma związku z sytuacją, że przed wejściem do windy trzeba się przeżegnać, a pochodzi od skojarzenia z modlitewnym sznurem, czyli różańcem. Jest to dźwig typu okrężnego, będący w ciągłym ruchu, i żeby skorzystać z windy, trzeba do niej wskoczyć, a potem wyskoczyć w odpowiednim momencie, aby ją opuścić. Nie znajdziemy tam żadnego guzika, który zawiezie nas na żądane piętro. Dlatego w Europie zyskała miano „windy śmierci”. W całej Polsce okrężnych wind obecnie jest sześć: w Opolu, Katowicach, Gdańsku i miejscowości Iłowa. Ta w KWP w Opolu zachowała się i funkcjonuje praktycznie w niezmienionym stanie. Windy okrężne stały się symbolem drugiej rewolucji przemysłowej przypadającej na początek XX wieku.

SZLI NA ZACHÓD OSADNICY

14 stycznia 1945 r. mieszkańcy Oppeln zostali poinformowani o możliwości ewakuacji. Zbliżała się Armia Czerwona. Zima była bardzo sroga i mroźna. Trzy dni później wydano rozkaz o natychmiastowej ewakuacji ludności cywilnej. Pociągi nie nadążały z rozwożeniem ludzi. Tym bardziej że 19 stycznia rozpoczęła się również ewakuacja Wrocławia. 24 stycznia Armia Czerwona zdobyła Dworzec Główny w Opolu. 19 marca wojska majora Matthiasa Wensauera wycofały się z lewobrzeżnej części miasta, oddając Opole idącym na Berlin Sowietom. Pierwszy komendant twierdzy Oppeln płk Friedrich Albrecht von Pfeil popełnił samobójstwo. Miasto należało do zwycięzców. 18 marca 1945 r. władze sowieckie oficjalnie przekazały Śląsk Opolski administracji polskiej.

Od wojskowych władz radzieckich przejmowaliśmy po kolei najważniejsze gmachy publiczne, jak byłą siedzibę rejencji niemieckiej, która stała się siedzibą starostwa opolskiego, ratusz, pocztę, kolej i inne. Symbolem przejęcia władzy w Opolu było zrzucenie orła pruskiego z wieży piastowskiej i zatknięcie na niej flagi polskiej. Na drugi dzień zjawili się pierwsi działacze z polskich wsi. Oni też otrzymali od nas pierwsze nominacje na naczelników gmin, z zadaniem utworzenia wiejskich obywatelskich straży porządkowych i zabezpieczenia majątku pozostawionego przez Niemców – wspominał zastępca starosty Henryk Janus.

Do Polski pojałtańskiej zaczęła napływać ludność z Kresów Wschodnich. Dostrzegłem na budynku stacji zamalowaną, ale czytelną niemiecką nazwę miejscowości. Pospiesznie złażę z platformy, przeskakuję kilka torów i biegnę do strażnika stojącego z automatem na ramieniu.

– Panie! Gdzie jesteśmy? – pytam z daleka.

– Na Ziemiach Odzyskanych!

Byłem teraz tak samo mądry jak poprzednio, bo takiego kraju nie znałem, a dotąd nikomu nie przyszło do głowy, by zapytać o ostateczny cel naszej podróży, Każdy wiedział, że jedzie do Polski i na tym koniec.

– A nie wie Pan przypadkiem dokąd jedziemy?

– Na Ziemie Odzyskane – odparł z uśmiechem.

Wróciłem więc na platformę i głośno zakomunikowałem, że wiozą nas do Niemiec, bo nazwa Ziemie Odzyskane niczego mi nie mówiła – wspominał jeden z repatriantów powojennych.

Gmach Dyrekcji Kolei praktycznie nie został zniszczony. Ucierpiała tylko sala konferencyjna na I piętrze, która spaliła się od pocisku czołgowego. Nie zachowały się też boazeria i rzeźby dekorujące salę.

Gmach Dyrekcji Kolei Rzeszy został zajęty przez PUBPMO w 1949 r. Warunki pracy były bardzo ciężkie, doskwierał brak żywności, podstawowym przydziałem dla funkcjonariuszy była kasza, chleb, czarna kawa, okresowo brakowało nawet chleba – pisano w raportach. W jednostce panował szkorbut. W wyniku ekstremalnych warunków bytowych dwóch funkcjonariuszy zmarło. Umundurowanie było w opłakanym stanie. Tylko dziesięciu funkcjonariuszy posiadało kompletne mundury, reszta kadry miała stare odzienie jeszcze z partyzantki. Najdotkliwszy dla pracowników i ich rodzin był jednak niedostatek żywności. W kraju zniszczonym działaniami wojennymi ludziom brakowało dosłownie wszystkiego. Dominowały kradzieże i włamania do mieszkań pod nieobecność domowników. Niezdyscyplinowanie żołnierzy sowieckich również przysparzało wielu kłopotów.

Kronikę XXX-lecia MO i SB na Opolszczyźnie otwiera taki oto akapit:

Opole – jednakowo piękne i pełne czaru o każdej porze roku. Wiosną strojne w soczystą, świeżą zieleń drzew przeglądających się w wodach Młynówki, pierwsze kwiaty w ogrodach na Wyspie – zadziwiasz wszystkich swą urodą. Latem w promieniach słońca, jesienią w purpurowo złocistych liściach spadających z drzew w atmosferze melancholijnego smutku jesteś jeszcze piękniejsze. A zimą; zimą, kiedy śnieg puszysty pokryje domy i drzewa, ukazujesz się nowe, bardziej majestatyczne, tak samo piękne. Znane jest szeroko przywiązanie mieszkańców, ich wyjątkowy patriotyzm i duma, że z tragicznych ruin i zniszczeń wojny odrodziło się na nowo, powstało z popiołów, by tętnić jeszcze bujniejszym życiem.

I niech już tak zostanie.

W artykule wykorzystano: „Deutsche Bauzeitung” 1926, nr 83; „Zentralblatt der Bauverwaltung” 1926, nr 31; K. Jasiak, Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Opolu w latach 1945–1947. Struktura i działanie; G. Bogdoł, Tajemnice podziemnego miasta.

IZABELA PAJDAŁA

zdj. Jacek Herok, fotokopie z „Deutsche Bauzeitung” 1926, nr 83; „Zentralblatt der Bauverwaltung” 1926, nr 31

Autorka dziękuje mł. insp. Małgorzacie Ciupińskiej, naczelnik Wydziału Prezydialnego i Komunikacji Społecznej KWP w Opolu za pomoc podczas pisania artykułu.