Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Praetorian

W Wielkopolsce trwają testy prototypu pojazdu patrolowo-wypadowego dla Policji. Stworzyli go policjanci i naukowcy. Praetorian, bo tak brzmi jego angielska nazwa, to samochód z wymiennymi modułami, innym spojrzeniem na wykorzystanie tego samego auta do różnych zadań.

Policyjny Ford Transit Custom L2H2, o numerze taktycznym U007, powstał w ramach projektu badawczo-rozwojowego konsorcjum trzech partnerów: Polskiej Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Spółki Celowej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz Domu Samochodowego Germaz z Wrocławia. Konsultantem projektu jest naczelnik Sztabu Policji KWP w Poznaniu mł. insp. Jakub Gorczyński. To on inspirował konstruktorów do budowy wozu z elementami wyposażenia umożliwiającego modułowe konfigurowanie pojazdu w zależności od potrzeb Policji.

NORMY MATKĄ WYNALAZKÓW

– Pomysł na wielofunkcyjny pojazd wziął się z potrzeb, szczególnie w działaniach nieetatowych pododdziałów prewencji Policji (NPP) – mówi mł. insp. Jakub Gorczyński. – Ale żeby zrozumieć problem, trzeba wejść w realia standardowej polskiej komendy powiatowej Policji, która ma od 80 do 120 etatów, i spojrzeć na to przez pryzmat „norm wyposażenia jednostek i komórek organizacyjnych Policji oraz policjantów w sprzęt transportowy” (zarządzenie nr 9 Komendanta Głównego Policji z 5 maja 2015 r. – przyp. red.). Określają one, ile jednostka może mieć samochodów.

Przykładowo, komenda X ma według normy 16 radiowozów, w tym 3 furgony. Najczęściej są to Fiat Ducato lub Volkswagen T4/T6. Jeżeli rozdysponuje się te radiowozy do zabezpieczenia stałych działań Policji, a w weekend trzeba wystawić drużynę NPP, trzeba dla niej brać dwa radiowozy.

– My chcemy maksymalnie wykorzystać tę normę, byśmy mieli samochód uniwersalny, który może być zarówno radiowozem patrolowym dla 2–3 funkcjonariuszy, jak i wypadowym, zabierającym drużynę i dodatkowo dowódcę plutonu, jeśli jest taka potrzeba – mówi Gorczyński i dodaje: – Ale funkcji samochodu z wykorzystaniem tego rozwiązania może być więcej.

PONAD 20 AUTORSKICH ROZWIĄZAŃ

Praetorian powstał na bazie Forda Transita Custom, ale w tym projekcie nie chodzi o konkretny model samochodu, a o jego funkcjonalność (zdolność adaptacji do wykonywania różnych zadań). Ważne, by jego maksymalna masa nie przekraczała 3,5 tony i można było go zarejestrować do przewozu 9 osób. Do tego wystarczy prawo jazdy kat. B.

– Praca z konstruktorami Germazu była niezwykle twórcza – mówi prezes Zarządu Spółki Celowej UEP dr inż. Jakub Jasiczak, zajmujący się rozwojową stroną projektu. –  My i policjanci opowiadaliśmy im, czego chcemy, opisywaliśmy funkcjonalności, a oni rysowali to, o czym mówiliśmy. To trwało trzy miesiące. Potem przez siedem miesięcy jeździliśmy na konsultacje i poprawki. Efektem tej burzy mózgów jest ponad 20 autorskich rozwiązań, jakie zaimplementowane zostały w pojeździe.

Fotele, klatka czy stelaż mocowane są na szynach. Zmiana konfiguracji wnętrza pojazdu nie jest kłopotliwa. Dwie osoby potrzebują mniej niż 10 minut, by radiowóz z klatką dla zatrzymanego, wykorzystany nocą do służby patrolowo-interwencyjnej, przezbroić na samochód dla NPP, w którym zmieści się drużyna wyposażona w sprzęt PZ (kaski ochronne, kamizelki, ochraniacze na ręce i nogi, tarcze), czyli do zabezpieczeń m.in. imprez masowych.

– Praetorian nie zastąpi wszystkich samochodów potrzebnych w Policji, ale jest kompromisem wielu oczekiwań – mówi Gorczyński. – A to oznacza, że choć wiele zyskaliśmy, z czegoś też musieliśmy zrezygnować.

PODWÓJNY LAMINAT ZAMIAST KRAT

Właśnie dlatego pojazd nie jest okratowany.

– To jest furgon i musi mieścić się w określonych normach prawnych, m.in. do 3,5 tony masy całkowitej, dlatego każdy kilogram, który na niego założymy, obniża masę użytkową. Jeżeli ma nim jechać 8 osób, to każdy kilogram jest cenny. Dlatego zrezygnowaliśmy z krat. Na szybach zamiast nich jest podwójny laminat z firmy produkującej szyby pancerne. Ten typ ochrony wytrzymuje uderzenie kuli stalowej o masie 4,2 kg spuszczonej z wysokości 3 m na szybę przednią. Szyba będzie uszkodzona, ale nie zrobi się z niej „mleko”, kula i kawałki szkła nie wpadają do środka i kierowca ma możliwość kontynuowania jazdy. Tylne drzwi dla oszczędności wagi również nie są oszklone – opisuje Gorczyński.

TO NIE SĄ GADŻETY

Pojazd wprawdzie nie ma krat na szybach, ale ma wzmocnienie przednie, tzw. kangura.

– To nie jest gadżet, a przemyślana konstrukcja służąca do zepchnięcia przeszkody bez uszkodzenia pojazdu. Nie jest to jednak taran i nigdy nim nie będzie – wyjaśnia Gorczyński. – Ale można go wykorzystywać w określonych sytuacjach, np. gdy do blokowania drogi używane będą kontenery na śmieci. Wtedy tym wzmocnieniem będzie można usunąć przeszkodę choćby po to, by mogła przejechać karetka pogotowia czy radiowozy.

Na radiowozie policyjnym może być maksymalnie 10 punktów oświetleniowych. Cztery (dwa z przodu i dwa po bokach) są właśnie na „kangurze”, sześć na dachu.

– Oświetlenie boczne ma podnieść bezpieczeństwo, bo samochód, wysuwając się zza budynku czy skrzyżowania, jest natychmiast widoczny i wiadomo, że porusza się pojazd uprzywilejowany – tłumaczy Gorczyński. –  Na dachu mamy cztery lampy niebieskie i dwie czerwone. Czerwone są na stałe, gdyż chcemy ułatwić pracę policjantom poruszającym się często w kolumnie uprzywilejowanej jako samochody otwierające ją lub zamykające. 

Nad drzwiami przesuwnymi jest ledowe doświetlenie boczne. Mamy także podobne silne oświetlenie przednie i tylne.

–  Dzięki temu nie wysiada się z samochodu w ciemno, a także można spokojnie prowadzić legitymowanie przed lub z boku pojazdu.

We wnętrzu pojazdu pierwszą rzeczą, na którą zwraca uwagę każdy kierowca, jest automatyczna skrzynia biegów. To nowość w radiowozach policyjnych.

– Naszym zdaniem jej wykorzystanie pozwala lepiej zabezpieczyć przemarsze, gdy samochody z ręczną skrzynią biegów muszą jechać na półsprzęgle. Automat daje komfort, bo kierowca może skupić się na bezpieczeństwie.

W samochodzie jest też kilkanaście gniazd prądu: trzy do 230 V, cztery do 12 V i osiem typu USB.

– Każdy policjant będzie mógł naładować radiotelefon, MTM czy swojego smartfona. Dzięki gniazdom 230 V możemy tu używać np. laptopa i drukarkę. Mamy także stolik, sześć foteli, ogrzewanie postojowe, czyli jeżeli czynności procesowe przeprowadzamy gdzieś w terenie, robimy to bezpośrednio na miejscu zdarzenia.

Stolik może być do sporządzenia dokumentacji, ale także pełni funkcję socjalną – można na nim zjeść posiłek. Jest także stojakiem na broń długą. Wprawdzie nie ma wtedy tam zbyt wiele miejsca na nogi, ale to jeden z kompromisów.

– Ten stolik jest wstępem do dyskusji z policjantami. Czy jest potrzebny, a jeśli tak, to jak ma wyglądać. To jest propozycja – mówi Gorczyński. 

TRZY STREFY

Samochód podzielony jest na trzy strefy. W pierwszej, dla kierowcy i dowódcy, jest automatyczna skrzynia biegów, klimatyzacja, postojowe ogrzewanie, przetwornica, organizer na telefon komórkowy, MTM, kamerę nasobną, kaski etc. Za nim jest stojak na broń długą kierowcy i dowódcy. W wyposażeniu pojazdu jest szperacz doręczny.

W drugiej strefie jest stolik i sześć foteli. Są pojemniki na kaski i uchwyty pod sufitem na dwie tarcze. Samochód wyłożony jest laminatem, co pomaga w utrzymaniu czystości.

W trzeciej strefie można dokonywać najwięcej rekonfiguracji. Tam jest zabezpieczona przestrzeń dla osoby konwojowanej, tzw. klatka dla zatrzymanego (nazwa techniczna – przyp. A.Ch.). Laminat, którym jest obudowana, ułatwia oczyszczenie pojazdu, gdyby przewożony zanieczyścił to miejsce w trakcie transportu. Moduł waży 35 kg. Trzyma się na sześciu punktach, a zatrzymany nie jest w stanie go wypiąć.

W wersji wypadowej dla NPP zamiast modułu dla zatrzymanego można ustawić w tym samym miejscu stelaż na sprzęt NPP: osiem spakowanych kompletów ochraniaczy i cztery tarcze.

– Funkcjonalności może być jeszcze wiele: zabudowa dla psów służbowych czy jako samochód transportowy do przewozu materiałów dowodowych. Dlatego nie trzeba kupować kilku samochodów, a jeden z wieloma wymiennymi modułami.

TESTY

Dla samochodu przewidziano dwie fazy testów. Pierwsza trwała miesiąc. Praetorianem jeździli policjanci z OPP i KMP w Poznaniu (KP Poznań-Grunwald), KMP w Koninie i KMP w Kaliszu. Funkcjonariusze na bieżąco zgłaszali uwagi i oceniali punktowo, bo dostali do dyspozycji numer telefonu i korzystali z komunikatora internetowego.

– Nie chcieliśmy robić ankiety papierowej – mówi Jakub Jasiczak. – Gdy ludzie otrzymują do wypełnienia druczki, zniechęcają się, a poza tym zazwyczaj jest już wtedy za późno. Najważniejsze dla realnego doskonalenia pojazdu są doświadczenia i przemyślenia w momencie jego użytkowania, testowania poszczególnych funkcjonalności. To pokolenie swobodnie posługuje się smartfonami, korzysta z komunikatorów w codziennych kontaktach, dlatego postawiliśmy na taki sposób zbierania opinii. Wystarczyło, że policjant włączył kamerę w smartfonie, nagrał film, wskazując, co mu się podoba a co nie, np. „stolik chcemy, ale bez uchwytów na broń, bo zahaczamy o nie nogami”. Do tego, również w postaci elektronicznej, przygotowaliśmy ankietę on-line dla policjantów, gdzie w skali 1–5 oceniali poszczególne, zaproponowane przez nas rozwiązania oraz sam pomysł stworzenia policyjnego samochodu wielofunkcyjnego. Już wiemy, co zdało egzamin, a nad czym trzeba popracować. Od nowa musimy zaprojektować demontowalny stolik oraz uchwyty na broń długą. Istotnych zmian konstrukcyjnych wymagają także kosze na kaski. Jednak w całościowej ocenie pojazdu przez 54 funkcjonariuszy OPP i NPP Praetorian wypadł bardzo dobrze, uzyskując średnią notę 7,9 pkt (w skali od 1 do 10). Dodatkowo na 23 oceniane funkcjonalności, jakie zaproponowaliśmy w pojeździe, aż 20 rozwiązań otrzymało średnie noty (w skali od 1 do 5) powyżej 4 pkt, w tym 7 powyżej 4,8 pkt. I co najważniejsze: 38 na 39 testujących pojazd funkcjonariuszy NPP (to głównie z myślą o nich tworzony był prototyp) zgodziło się ze stwierdzeniem, że „pojazdy policyjne powinny mieć modułową zabudowę umożliwiającą dostosowanie ich do różnych funkcji”.

Samochód po pierwszej fazie testów i po analizie uwag ponownie trafił do warsztatów firmy Germaz, gdzie jest doskonalony. Gdy wróci, zostanie skierowany do tych samych ludzi z zapytaniem: „czy teraz jest lepiej?”.

–  Nie jesteśmy dealerami pojazdów. Ale wychodzimy z założenia, że jeżeli Policja, rozpisując przetargi, będzie wymagać wielomodułowości, to my już wygraliśmy. Chcemy zmusić producentów, by robili samochody dla tej służby, a nie zwykłe tylko przemalowane czy oklejone. W dodatku muszą one być wygodne, ergonomiczne, bo policjanci spędzają w nich wiele godzin służby – mówi Jakub Jasiczak i dodaje: – Poza tym warto szukać nowych sposobów komunikowania się z policjantami i dać im poczucie sensu, że ktoś liczy się z ich opiniami, a to co przekazują, nie ginie, lecz jest wykorzystywane.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. Andrzej Chyliński, Anna Jaworska-Wojnicz
grafika: Dom Samochodowy Germaz