Znanym w Polsce przykładem pomyłki sądowej jest sprawa Tomasza Komendy, która zelektryzowała w 2018 r. media i społeczeństwo. Okazało się, że człowiek ten niesłusznie odbył wieloletnią karę pozbawienia wolności (czytaj s. 16–19). Sprawa ta stanowi punkt wyjścia do przybliżenia jeszcze bardziej zawiłego przypadku z USA – sprawy Stevena Avery’ego, który został dwukrotnie skazany za ciężkie przestępstwo. Mówiąc o obu przypadkach pomyłek sądowych, należy mieć na uwadze, że każdy z nich miał miejsce w odmiennym systemie prawnym. Tomasz Komenda był sądzony w ramach rozwiązań kontynentalnych, Steven Avery zaś w systemie anglosaskim. Sprawa Amerykanina jest na tyle ciekawa, że w 2015 r. na jej kanwie powstał bijący rekordy popularności serial dokumentalny Laury Ricciardi i Moiri Demos pt. Making a Murderer.
NIESPRAWIEDLIWOŚĆ W MAJESTACIE PRAWA
Steven Avery jest przykładem osoby, której profil osobowościowy oraz pozycja społeczna utrudniły skuteczną obronę. Steven Allan Avery, urodzony 9 lipca 1962 r., jest osobą o inteligencji poniżej przeciętnej (niżej 70 IQ), co oznacza niepełnosprawność intelektualną. Pochodzi z niewielkiej, trzydziestotysięcznej miejscowości Manitowoc w stanie Wisconsin, w przeważającej większości zamieszkany przez klasę średnią niższą. Jego rodzina prowadzi złomowisko, rozłożone na znacznym obszarze. Mieszkają w domach kontenerowych pośród setek bezużytecznych samochodów. Żyją na uboczu, z dala od lokalnej społeczności, a i mieszkańcy Manitowoc trzymają się z dala od rodziny Avery. Steven od najmłodszych lat miał trudności w nauce i prawdopodobnie jest słabo zsocjalizowany. Od młodości popadał w konflikt z prawem i kilkukrotnie został skazany za drobne przestępstwa. Jest ojcem czwórki dzieci.
W lipcu 1985 r. Steven Avery został oskarżony o gwałt i usiłowanie zabójstwa Penny Beerntsen, która została napadnięta podczas joggingu na plaży nad jeziorem Michigan. Ofiara rozpoznała na zdjęciach policyjnych tęgiego mężczyznę z bujną blond czupryną i brodą. W wyniku procesu Avery został skazany na 32 lata więzienia. Wyrok zapadł mimo alibi Stevena, gdyż według świadków w czasie popełniania czynu był z rodziną około 70 km od miejsca przestępstwa. Oskarżony konsekwentnie utrzymywał, że jest niewinny. Wniesione apelacje w latach 1987 i 1996 zostały oddalone przez sąd wyższej instancji. Ciekawostką jest to, że już w 1995 r. detektyw policji z hrabstwa Brown przekazał do więzienia, w którym odbywał karę Steven Avery, informację, że inna osoba przyznała się do popełnienia tego przestępstwa. Informacja ta została jednak zbagatelizowana przez służbę więzienną. Dopiero w 2002 r., dzięki programowi Projekt Niewinność, wykonano badania genetyczne, niedostępne podczas procesu z 1985 r., które wykazały, że sprawcą zbrodni był Gregory Allen. Nadto za winą Allena przemawiał fakt, że dokonał on podobnego przestępstwa w 1983 r. nieopodal miejsca napadu z 1985 r. Po ponownym rozpatrzeniu sprawy Steven Avery został uniewinniony i wypuszczony na wolność 11 września 2003 r. Jego domniemana ofiara Penny Beerntsen przepraszała, tłumacząc, że wówczas był łudząco podobny do Gregory’ego Allena, który w tamtym czasie miał blond włosy i brodę. Po wyjściu na wolność Avery wniósł pozew cywilny przeciwko hrabstwu Manitowoc, byłemu szeryfowi Thomasowi Kocourek i byłemu prokuratorowi okręgowemu Denisowi Vogelowi. Domagał się 36 mln dolarów odszkodowania z powodu niesłusznego skazania.
ZEZNANIA SIOSTRZEŃCA
Po odzyskaniu wolności Avery układał sobie życie od nowa. Jednak już pod koniec 2005 r. ponowie został oskarżony o popełnienie zbrodni. Tym razem zniknęła młoda fotografka Teresa Halbach, która ostatni raz była widziana w jego domu. Zaginiona miała zrobić zdjęcia jednego z samochodów znajdujących się na jego złomowisku. Po kilku dniach śledczy odnaleźli samochód na jego terenie, a w nim dużą plamę krwi. Podczas przeszukania domu Stevena Avery’ego nie znaleziono żadnych śladów mogących świadczyć, że doszło w tym miejscu do krwawej zbrodni. Dopiero podczas kolejnych przeszukań w sypialni Stevena znaleziono kluczyki od auta Teresy. Przedmiot ten leżał na podłodze, pojawiły się przypuszczenia, że mógł zostać podrzucony. Następnie w palenisku za domem Avery’ego odkryto zwęglone szczątki ofiary. Na tej podstawie uznano, że zbrodnie mógł popełnić właściciel posesji, przedstawiono mu zarzuty i rozpoczął się proces.
Do postawienia zarzutów Stevenowi Avery’emu przyczyniły się zeznania szesnastoletniego siostrzeńca podejrzanego Brendana Dasseya. Nieletni krewny jest osobą o jeszcze niższym poziomie ilorazu inteligencji niż jego wuj. Podobnie jak Steven w młodości miał problemy w nauce i jest słabo zsocjalizowany. Dodatkowo Brendan ma problemy z wysławianiem się i budowaniem zdań. Dassey został zatrzymany w szkole, po czym na posterunku rozpoczęło się przesłuchanie bez obecności rodziców lub adwokata. Nieskładnymi zdaniami zeznał, że pukając do drzwi wuja, usłyszał krzyki kobiety. W środku okazało się, że Teresa Halbach leżała przywiązana do łóżka. Powiedział śledczym, że obaj ze Stevenem zgwałcili kobietę, po czym starszy sprawca podciął ofierze gardło, strzelił w głowę, a zwłoki poćwiartował i spalił. Zachowanie chłopaka mogło świadczyć o niezrozumieniu powagi sytuacji, powiedział to, czego oczekiwali od niego detektywi. Po zakończonym przesłuchaniu zapytał, czy może wrócić do szkoły. Po zeznaniach Brendana prokurator przedstawił mu zarzut współudziału w tej zbrodni.
DRUGI PROCES
Podczas procesu oskarżyciel wskazywał, że na terenie złomowiska znaleziono zwłoki i auto ofiary. Obrona zaś wyliczała słabości rozumowania urzędu prokuratorskiego, wskazując, że teren Avery’ego nie był ogrodzony, że próbki jego krwi zostały naruszone, a dowody świadczące o przebywaniu Teresy Halbach w domu podejrzanego znaleziono dopiero podczas kolejnych przeszukań i mogły być podrzucone. Nadto przeciw winie Brendana Dasseya przemawiały nieścisłości w jego zeznaniach. Podważano sposób przesłuchania Dasseya, i udowadniano, że obrońca z urzędu nie działał w interesie swojego klienta.
W tym czasie Steven Avery zawarł ugodę z Manitowoc County, na mocy której otrzymał odszkodowanie w wysokości 400 tys. dolarów za 18 lat niesłusznie spędzonych w więzieniu. Zgodził się na znacznie niższe odszkodowanie od wnioskowanych 36 mln dolarów, pieniądze te potrzebne mu były bowiem na obronę w kolejnym procesie.
W wyniku procesu ława przysięgłych orzekła winę obu oskarżonych i skazano ich na dożywocie z zastrzeżeniem, że Steven nigdy nie opuści więzienia, Brendan zaś może wnioskować o przedterminowe zwolnienie w 2048 r.
Od zasądzonych wyroków wielokrotnie wnioskowano o ich rewizję. Osobno prowadzone są sprawy przeciwko siostrzeńcowi i wujowi. Dowodzono, że zeznania Brendana zostały na nim wymuszone przez detektywów. Mimo wykazywania nierzetelności w przeprowadzeniu procesu kolejne wyższe instancje z Sądem Najwyższym na czele odrzucały wnioski o ponowne rozpatrzenie sprawy.
CZY ZAWINIŁ SYSTEM?
Sprawy, takie jak zabójstwo Teresy Halbach, budzą zainteresowanie społeczeństwa i stają się inspiracją dla twórców kultury. Wydaje się, że fascynacja społeczeństw procesami z pomyłką sądową w tle bierze się z paradoksu, którym jest niesprawiedliwość w majestacie prawa. Argumenty obrony łatwo pobudzają naturalną predylekcję człowieka do wątpienia. Powstają pytania o stopień ślepoty Temidy, a zatem o pewność winy oskarżonych. Zdaniem badaczy z Forum Obywatelskiego Rozwoju w USA większość przypadków pomyłek sądowych jest pochodną zeznań świadków. W przypadku Stevena Avery’ego rodzi się pytanie, czy zawinił system, czy jednak mimo znajomości realiów odbywania kary i niesłuszności pierwszego skazania odważył się on brutalnie zamordować. Również wobec Brendana Dasseya jest wiele wątpliwości, czy jego wyrok nie jest pochodną wyobraźni ułomnego intelektualnie nastolatka, a może jednak jest on współwinnym krwawej zbrodni. Powstaje również uniwersalne pytanie o niechęć sytemu do upublicznienia swoich błędów. Podsumować można sentencją Seneki, która powinna przyświecać sumieniu Temidy errare humanum est, in errore perservare stultum (łac. błądzić jest rzeczą ludzką, trwać w błędzie – głupotą ), szczególnie jeśli w tle jest krzywda wyrządzona drugiemu człowiekowi.
MATEUSZ ZAREMBA
Biuro Historii i Tradycji Policji KGP