St. sierż. Maciej Sarnacki służy w Oddziale Prewencji Policji w Olsztynie, policjantem jest szósty rok, a judo trenuje od 22 lat. Pod koniec października podczas mistrzostw świata rozegranych w Baku zajął dziewiąte miejsce, ale miał pecha, bo w 1/8 finału trafił na reprezentanta gospodarzy Kokauri Ushangima, który potem dotarł do finału i zdobył srebrny medal.
Na MŚ do Baku swoje reprezentacje przysłało aż 125 państw. Wśród mężczyzn w najcięższej kategorii startowało 40 zawodników, ale w lżejszych wagach było ich nawet 80. Gdy na matę wychodzą najciężsi, często ważący po 140 kg i więcej, to już żartów nie ma, więc by wygrać walkę, trzeba mieć nie tylko wielkie umiejętności, ale też ogromną siłę i znakomitą kondycję. Ale żeby posiadać wszystkie te atuty, potrzeby jest czas na trening.
– Jestem policjantem, ale bez pozytywnego nastawienia przełożonych, zwłaszcza dowódcy OPP w Olsztynie, podinsp. Zbigniewa Kowalskiego, nie miałbym szans na pogodzenie licznych obozów i startów z pełnieniem służby – mówi st. sierż. Maciej Sarnecki. – Podobne warunki ma większość moich rywali, bo w wielu krajach zrozumiano, że funkcjonariusz czy żołnierz odnoszący sukcesy sportowe jest dobrą wizytówką formacji, a w przyszłości, gdy już zakończy karierę, pozostanie w jej szeregach i będzie doskonałym instruktorem sportów walki. Taka jest kolej rzeczy.
St. sierż. Maciej Sarnacki jednak póki co nie myśli o końcu kariery. Wręcz przeciwnie. Myśli o kolejnym dla niego starcie w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 2020 r. Z debiutu w Rio de Janeiro wrócił bez medalu, ale pojechał tam dwa miesiące po poważnej operacji kolana.
Choć igrzyska w Tokio wydają się jeszcze odległe, walka o prawo startu na nich trwa już od kilku miesięcy. O tym, kto je zdobędzie, będą decydować punkty zdobyte w imprezach mistrzowskich oraz licznych turniejach. Według najnowszego rankingu Międzynarodowej Federacji Judo (IJF) Maciej Sarnacki w swojej kategorii jest piąty! Najwyżej ze wszystkich Polaków.
– Wysoka pozycja w rankingu już na początku kwalifikacji olimpijskich jest dla mnie niezwykle cenna – tłumaczy Maciej Sarnacki. – W największych turniejach jestem wśród rozstawianych zawodników, co oznacza, że na tych najmocniejszych nie trafiam już w pierwszej walce. By stanąć przed olimpijską publicznością w Tokio, będę musiał stoczyć kilkadziesiąt walk i w każdej będę musiał zostawić serce na macie. Tam, w Japonii, turniej judo będzie cieszył się największym zainteresowaniem, bo przecież judo to dla Japończyków nie tylko sport, ale także tradycja i kultura ich kraju. Ten, kto zdobędzie tam złoty medal w mojej kategorii, będzie największym zwycięzcą tych igrzysk. Każdy o tym marzy, ja też.
Dla st. sierż. Macieja Sarnackiego najbliższe nie tylko miesiące, a nawet dni będą niezwykle ważne. Czekają go starty w Grand Prix Meksyku, Grand Slam Abu Dhabi, Grand Prix Hagi, a pod koniec roku w klubowych mistrzostwach świata (reprezentując drużynę z Grecji – przyp. A.Ch.), a tydzień później zawody masters w Chinach. To wszystko jeszcze w tym roku… Trzymajmy kciuki.
ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. Jacek Herok