Stosując najnowsze metody i techniki śledcze, posługując się analizą kryminalną, wykorzystując psychologów i profilerów, korzystając z pomocy rodzimych i zagranicznych ekspertów, m.in. z FBI, policjanci z Archiwum X rozwiązali do końca 2017 r. 62 takie sprawy. W pozostałych prowadzone są czynności operacyjne i dochodzeniowo-śledcze. Łącznie we wszystkich zespołach Archiwum X w Policji pracuje 47 funkcjonariuszy i 7 policjantów w stanie spoczynku (grudzień 2017).
Ich pracy poświęciliśmy wydanie specjalne pt. „Archiwum X”. Jednak ze względu na ograniczony nakład wydań specjalnych postanowiliśmy w kolejnych numerach „Policji 997” prezentować działania i sukcesy zespołów Archiwum X z poszczególnych województw.
Odkurzanie starych akt
Zacząć trzeba od pracy wręcz fizycznej – ściągnąć z półki w archiwum kilka albo kilkanaście ciężkich tomów akt śledztwa, odkurzyć je i przenieść na biurko w pokoju, w którym się pracuje. Potem jest intensywna praca intelektualna, miesiące ślęczenia nad tymi aktami, analizowanie, budowanie hipotez i wykonywanie planowanych czynności.
Gdańskie Archiwum X działa od 2005 roku, kiedy to komendant wojewódzki Policji powołał tzw. zespół do spraw przestępstw niewykrytych. W komendach Policji działały wówczas wydziały operacyjno-dochodzeniowe, do dzisiaj bardzo chwalone przez starych policjantów, bo, jak mówią, praca wykrywcza musi mieć dwie nogi – śledczą i operacyjną.
ZMNIEJSZANIE ZESPOŁU
Czterech policjantów z ówczesnego wydziału operacyjno-dochodzeniowego zostało skierowanych do zajęcia się niewykrytymi zbrodniami sprzed lat. Było to zadanie dodatkowe, poza bieżącymi wynikającymi z pracy wydziału, a zespół był strukturą nieformalną. W grupie tej pracowała m.in. młodziutka policjantka kom. Ewa Pachura, która dziś jest zastępcą komendanta wojewódzkiego Policji w Gdańsku i nadzoruje służbę kryminalną.
– Głośno było wtedy o sukcesach krakowskiego Archiwum X, więc pojechaliśmy do Krakowa spotkać się z kolegami. To było bardzo twórcze spotkanie, choć mieliśmy nieco inne koncepcje pracy. Oni skupiali się przede wszystkim na nietypowych zaginięciach, my zaczęliśmy od analizy spraw nierozwiązanych figurujących w naszych systemach – wspomina pani komendant.
W pierwszym okresie działania gdańskiego Archiwum X analizą spraw niewykrytych zajmowała się właśnie ona. Dziś mówi, że był to najciekawszy okres w jej zawodowej karierze.
W zespole była też wtedy psycholog policyjna. Z czasem psycholog odeszła do komendy głównej, a zespół ds. niewykrytych został okrojony o kolejne dwa etaty. W efekcie zostało w nim dwóch policjantów.
Dziś gdańskie Archiwum X to asp. sztab. Jacek Gilewski i nadkom. Paweł Bozowski – dwuosobowy zespół funkcjonujący w strukturze Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Od chwili powstania zespół rozpracował 9 starych, wcześniej niewykrytych spraw o zabójstwo, na swoją kolej czeka 130 spraw, z których będą typować kolejne do wznowienia śledztwa.
NIEDOSKONAŁOŚCI W SYSTEMACH
Kryterium, którym kierują się policjanci i współpracujący z nimi prokuratorzy, wybierając sprawę do ponownego śledztwa, to zbliżający się okres przedawnienia, który pozbawiłby możliwości dojścia do prawdy.
– Zmiana ustawy, która wydłużyła okres przedawnienia o 10 lat, spowodowała, że możemy pracować spokojniej, złapać oddech – mówi Jacek Gilewski. – W pierwszej kolejności analizujemy sprawy najstarsze. Z okręgu prokuratury gdańskiej takich spraw jest 110, a z okręgu prokuratury słupskiej 20. Katalog starych spraw niewykrytych tworzymy, korzystając z systemów policyjnych, m.in. KSIP, potem wraz z kolegą korygujemy to jeszcze „na piechotę”, bo system czasem popełnia błędy, wyrzucając nam na tej liście np. sprawę wykrytą i zakończoną wyrokiem. Swoją analizę robi też prokuratura. Osobiście przeglądamy w prokuraturze stare repetytoria, bo i tu bywają błędy. Informacje o sprawach z policyjnych systemów muszą się zgadzać z tymi z prokuratury, a nie zawsze tak jest, więc trzeba to wszystko sprawdzić osobiście – mówi Jacek Gilewski.
Zdarzają się sprawy, które były kierowane z aktem oskarżenia do sądu, tam upadały z jakichś powodów, a w policyjnych systemach figurują jako wykryte. Tak jest na przykład w przypadku seryjnego mordercy Leszka Pękalskiego, gdzie kilka przestępstw nie zostało mu w ocenie sądu udowodnionych, a w policyjnych systemach figurowały jako wykryte, ponieważ zakończone były aktem oskarżenia. W takiej sytuacji Policja powinna podjąć sprawę, żeby zdobyć nowe dowody zbrodni, ale nie dostaje takiego sygnału.
– Powinno istnieć uregulowanie prawne, które obligowałoby sąd lub prokuraturę do przekazywania Policji informacji dotyczącej zakończenia postępowania i nakazania w trybie art. 127 podjęcia dalszych czynności wykrywczych – mówi naczelnik Wydziału Kryminalnego KWP w Gdańsku kom. Mariusz Majer. – Kilkanaście takich postępowań zakończyło się w sądzie umorzeniem z braku wykrycia sprawcy, ale jeżeli Policja nie otrzymuje takiej informacji, to dla nas sprawa jest wykryta. Jeśli trafimy na nią i podejmiemy po latach, to kilkunastoletnia przerwa może skutkować zatarciem śladów, niepamięcią świadków lub tym, że niektórzy związani ze sprawą już nie żyją.
KROK PO KROKU
Wniosek o podjęcie konkretnej sprawy z umorzenia kierowany do prokuratury trafia tam do zespołu analiz, bo w prokuraturze również istnieje zespół analizujący stare sprawy.
– Uzgadniamy, które podjąć, żeby się nie dublować – mówi Gilewski. – Kolejny etap to poszukiwanie akt. Zwykle są one w archiwach w prokuraturze. Wypożyczenie akt odbywa się bez zawiłej procedury, wystarczy zwykłe pismo z komendy.
Wreszcie następuje etap analizowania. Obydwaj policjanci czytają te same akta, robią notatki i dyskutują, wymieniają się spostrzeżeniami. Sprawdzają, jakie w sprawie zabezpieczono ślady. Po przeprowadzeniu analizy sporządzany jest plan. Biorą pod uwagę wersje śledcze, które wtedy były przyjęte, patrzą, czy wszystko w nich zrobiono, tworzą też nowe wersje i wykonują odpowiednie czynności. Jeśli potrzeba, do działań włączani są policjanci z wydziału kryminalnego.
Odciski palców sprawdzane są w AFIS, w przypadku śladów biologicznych piszą wniosek do prokuratury o powołanie biegłego, wspólnie z biegłym zastanawiają się, skąd można wziąć materiał porównawczy itp. Koszty ekspertyzy Policja pokrywa wspólnie z prokuraturą.
SPOJRZENIE PO LATACH
– Przyczyny niewykrycia spraw przed laty są różne. Na pewno mniej doskonała była technika kryminalistyczna, jak daktyloskopia czy badania DNA. Ale wiele błędów wynikało też z pośpiechu, przeoczenia czy zbyt wąskiego patrzenia na sprawę, zafiksowanie się śledczych na jednej wersji i rzucenie wszystkich sił i środków do jej sprawdzenia. Potem była kolejna wersja i mechanizm postępowania podobny. A sprawdzać należało kilka wersji jednocześnie, żeby pewne dowody nie umknęły – mówi insp. Ewa Pachura. – Kiedy po latach czyta się sprawę, którą od początku robił ktoś inny, to spojrzenie z zewnątrz pomaga dostrzec coś, czego wcześniej nie zauważono. Trzeba tylko nie sugerować się poprzednią hipotezą, a zakładać własną.
Często potwierdza się stare powiedzenie śledczych, że nazwisko sprawcy jest w pierwszym tomie akt. Ewa Pachura doświadczyła tego już przy pierwszej sprawie, jaką analizowała, dotyczącej zabójstwa aptekarki ze Słupska. Właśnie w pierwszym tomie akt znajdowała się notatka policjanta, który pokazywał świadkowi – siostrze zamordowanej, katalogi z fotografiami przestępców i kobieta wskazała trzy osoby jako podobne do mordercy. Tej notatki nikt wtedy nie wykorzystał, nie poszedł dalej. Kiedy po kilkunastu latach sprawą zajęło się Archiwum X, okazało się, że na jednym z trzech wskazanych zdjęć był sprawca zbrodni.
– Wykryliśmy do tej pory 9 spraw, czyli mniej więcej jedną sprawę na kilkanaście miesięcy. Ktoś, kto nie zna specyfiki tej pracy, mógłby uznać, że to niewiele. Ale zważywszy, że dwóch ludzi prowadzi sprawę od analizy akt umorzonego śledztwa do aktu oskarżenia, wykonując wszystkie czynności operacyjne i śledcze, to jest to niezły wynik. Zwłaszcza że są to sprawy stare, nie zawsze zachowały się dowody, a pamięć świadków jest zawodna. To jest naprawdę bardzo trudna, mrówcza praca – mówi asp. sztab. Jacek Gilewski.
ELŻBIETA SITEK