Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL

Rozmowa z Jackiem Pawłowiczem, dyrektorem Biura Edukacji Historycznej – Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Centralnego Zarządu Służby Więziennej

Rok temu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podpisał decyzję o utworzeniu na terenie Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, co przez ten czas zrobiono?

– Zarządzenie podpisane zostało 29 lutego 2016 r. na terenie aresztu, który do niedawna jeszcze funkcjonował. Prowadzimy działalność organizacyjną. Obecnie areszt jest w likwidacji, osadzonych już nie ma. Po pierwsze, cały czas pozyskujemy eksponaty do muzeum. Ostatnio ofiarowano nam czapkę rogatywkę – wtedy jeszcze porucznika, a w chwili śmierci – kapitana Jana Dubaniowskiego, pseudonim Salwa, przedwojennego oficera, uczestnika obrony Polski w 1939 r., dowódcy oddziałów Armii Krajowej w Krakowskiem, żołnierza wyklętego ziemi bocheńskiej. Czapka przechowała się w domu rodzinnym, podobnie jak nieśmiertelnik i ryngraf. Są także przedwojenne dokumenty z podpisami marszałka Józefa Piłsudskiego i prezydenta Ignacego Mościckiego. To jest rodzina, która poniosła wielką daninę krwi za wolność ojczyzny. Brat Jana Dionizy także walczył w kampanii wrześniowej, a potem został zamordowany przez Rosjan w Katyniu. Jan zginął natomiast w Polsce w walce z komunistami w 1947 roku.

Przez wiele lat rodziny bohaterów narodowych musiały skrzętnie chować te pamiątki, nie dzieliły się opowieściami o lasach najbliższych, żyły z piętnem, jakie nadała im komunistyczna propaganda. Te przedmioty są dla rodziny często jedynymi pamiątkami, które wiążą się z historią ich najbliższych. Rodziny przecież przez wiele lat nie wiedziały nawet, gdzie pochowano ich mężów, braci, ojców…

Żołnierze wyklęci, żołnierze niezłomni, partyzanci drugiej konspiracji – jaka nazwa Pana zdaniem jest najbardziej adekwatna dla członków powojennego podziemia niepodległościowego?

– My używamy określenia – żołnierze antykomunistycznego powstania. Przecież to nie społeczeństwo ich wyklęło, tylko komuniści. W 1993 roku powstała na Uniwersytecie Warszawskim pierwsza wystawa przygotowywana przez Mariusza Kamińskiego i Ligę Republikańską oraz środowisko Fundacji „Pamiętamy” o antykomunistycznych partyzantach, której nadano tytuł „Żołnierze Wyklęci”. Wtedy oni ciągle jeszcze byli wyklęci i nie istnieli w zbiorowej świadomości. Większość żołnierzy niezłomnych, która przeżyła, nie mówiła o tym, kim byli. W szkołach nadal obowiązywała komunistyczna propaganda. W 1996 r. wyszła książka Jerzego Ślaskiego pod takim samym tytułem, a potem prawdziwa historia żołnierzy niezłomnych zaczęła wychodzić na światło dzienne. Teraz możemy powiedzieć, że żołnierze wyklęci są symbolem walki o niepodległość, symbolem niezłomnej postawy, symbolem – jak to powiedziała „Inka” – „zachowania się jak trzeba”. Żołnierze niezłomni byli naturalną kontynuacją walki, którą prowadziła najpiękniejsza polska armia, jaką mieliśmy – Armia Krajowa. To w wielu przypadkach są ci sami żołnierze, tylko walczący z nową, sowiecką, okupacją. Rząd Rzeczypospolitej rezydował w Londynie. W tym czasie w Moskwie toczył się proces szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, podstępem porwanych i potajemnie wywiezionych do obcego państwa, gdzie stanęli przed radzieckim sądem.

Był w Polsce taki czas, że prawdziwi bohaterowie siedzieli w więzieniach, a zdrajcom stawiano pomniki. W PRL zrobiono wszystko, aby historię i postawę żołnierzy niezłomnych zohydzić. Smutne, że niektórzy do tej pory powtarzają kłamstwa wymyślane przez komunistyczną propagandę.

Czyli cały czas potrzebna jest akcja edukacyjna?

– Robimy to od samego początku. Oprowadzamy grupy po historycznej części aresztu. Najpierw był to jeden dzień w tygodniu, teraz zwiedzania odbywają się we wtorki, środy i czwartki. Były u nas już także klasy policyjne. Pokazujemy X Pawilon, tunel śmierci, karcery, jedno z kilku miejsc, gdzie dokonywano egzekucji. Prowadzimy także zajęcia. Gdy byli jeszcze osadzeni, prowadziliśmy też zajęcia dla nich. Nie mamy jeszcze wytyczonych ścieżek edukacyjnych dla grup wiekowych, ale klasy licealne już przyjmujemy. Wystarczy do nas zadzwonić i umówić się na wizytę. Mamy genialny zespół młodych historyków, pasjonatów. To osiem osób, przed którymi ogrom pracy.

Pod koniec stycznia ogłoszono wyniki konkursu na opracowanie koncepcji architektonicznej muzeum, jak zmieni się mokotowskie więzienie?

– Do konkursu zgłosiły się 73 zespoły architektów, z czego do oceny zakwalifikowano 20 prac. Przyznano trzy nagrody i dwa wyróżnienia. Koncepcja architektów z Katowic, która wygrała, jest bardzo nowatorska. Moją ideą jest, aby więzienie na Rakowieckiej było nie tylko miejscem martyrologii, ale też aby stało się żywym pomnikiem upamiętniającym żołnierzy wyklętych i więźniów politycznych PRL. Na więziennych dziedzińcach staną cztery wieże noszące nazwy: Bóg, Honor, Ojczyzna i Wolność. Wieże będą pełniły rolę monumentów, ale także świetlików, przez które promienie będą wpadać do podziemnych korytarzy, które połączą różne budynki.

Muzeum będzie pokazywało historię żołnierzy wyklętych, ale także wszystkich, którzy na przestrzeni lat powojennych walczyli z komunizmem. Pokażemy wielkie procesy polityczne z okresu stalinowskiego, pokażemy historię więźniów politycznych lat 60. i 70.  XX w., uczestników uroczystości milenijnych, którzy szli do kościoła, a wylądowali na Rakowieckiej. Chcemy pokazać dzieje ludzi, którzy trafiali do więzienia za to, że protestowali przeciwko zdejmowaniu krzyży z klas szkolnych. Pokażemy historię środowiska „taterników”, którzy przemycali przez  granicę z Czechosłowacją bibułę z paryskiej „Kultury”, historię uczestników protestu studenckiego z 1968 r., protestów robotników z  lat 1970 i 1976 , dzieje KOR, ROBCiO, KPN, Ruchu Młodej Polski i Wolnych Związków Zawodowych, a potem Solidarności, prześladowań stanu wojennego, gdy Mokotów znowu był pełny więźniów politycznych.

Kiedy pierwsi indywidualni goście będą mieli szansę zwiedzić muzeum?

– Chcemy otworzyć je w 2019 r. W przyszłym roku planujemy zacząć roboty ziemne, budowę wież itd. Teraz natomiast przed nami konkurs na koncepcję wystawy stałej. Jednocześnie szykowana jest dokumentacja techniczna, dopinane uzgodnienia budowlane. Przed nami mnóstwo pracy i prosimy o pomoc, a zwłaszcza o przekazywanie pamiątek zarówno po żołnierzach niezłomnych, jak i późniejszych więźniach politycznych PRL. Bardzo pomógł nam np.  nadkom. Zbigniew Bartosiak, pełniący obowiązki dyrektora Biura Historii i Tradycji Policji KGP, dzięki któremu będziemy mogli eksponować armatkę wodną z okresu stanu wojennego.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia. 

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor

 

APEL: Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL występuje z apelem do wszystkich, którzy posiadają pamiątki po Żołnierzach Wyklętych oraz osobach represjonowanych w latach 1945–1989, bądź posiadają jakiekolwiek wspomnienia, zdjęcia, dokumenty czy pamiątki z tego okresu, aby zgłaszali się do Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL

(ul. Rakowiecka 37a, tel. 22 640 86 05, 22 640 85 15, e-mail: muzeum@sw.gov.pl)