Suwałki leżą w woj. podlaskim, nad rzeką Czarna Hańcza. Położone są w pobliżu granicy z Litwą, obwodem kaliningradzkim i Białorusią. Przez miasto przebiega droga tranzytowa, która łączy kraje bałtyckie z Europą Zachodnią. Dziennie przejeżdża nią kilka tysięcy tirów, ale niedługo ma być wybudowana obwodnica.
Suwalszczyznę uznaje się za polski biegun zimna – zimą panują tu najniższe średnie temperatury w Polsce. Kraina słynie z pięknych krajobrazów, chociażby otoczonych lasami jezior i malowniczego dorzecza Czarnej Hańczy. Duża część terenów objęta jest ochroną krajobrazową, a bliskość Wigierskiego Parku Narodowego przyciąga wielu turystów. Przygotowano dla nich różne atrakcje. Na przykład zaledwie 15 km od Suwałk znajduje się ośrodek sportowo-rekreacyjny „Szelment”, gdzie latem można m.in. zagrać w minigolfa, popływać kajakami, a zimą pozjeżdżać na nartach. Wtedy na stokach o bezpieczeństwo dbają policjanci z komendy miejskiej, w której służy 220 funkcjonariuszy i pracuje 81 cywilów. Od lutego ub.r. kieruje nią podinsp. Jacek Tarnowski (39 l.).
PAPIERY
Komendant odbiera od dyżurnych dokumentację i idzie do swojego gabinetu. Zaraz będzie się z nią zapoznawał i rozpisywał zadania dla poszczególnych naczelników.
– Sprawdzę, czy wszystko jest tak jak należy, czy trzeba coś dopisać, uzupełnić lub poprawić – mówi podinsp. Jacek Tarnowski.
Wchodzi do sekretariatu, ale sekretarki jeszcze nie ma. Będzie około 7.00. Skręca do gabinetu, który niedawno został odnowiony.
– Musi jakoś wyglądać, bo przychodzą do mnie np. samorządowcy, funkcjonariusze różnych służb i interesanci. Tych ostatnich przyjmuję w poniedziałki. Czasami zdarzają się kolejki, a niekiedy jest tylko jedna osoba – tłumaczy.
Na jednej ścianie wisi godło Polski, na drugiej gablota ze sztandarem jednostki. W witrynce stoją puchary, które zdobyli suwalscy funkcjonariusze m.in. w zawodach strzeleckich. Komendant jest dumny ze swoich policjantów. Mówi o nich, że to dzielne zuchy. Przebiera się w mundur, robi kawę i siada przy biurku, na którym stoją dwa komputery. Jeden z dostępem do systemów policyjnych, drugi do poczty elektronicznej i internetu. Obok na niewielkim stoliku stoją trzy telefony. Jeden do rozmów z komendantem wojewódzkim, drugi do połączeń resortowych i z dyżurnym, a trzeci do telekonferencji.
– Mam też stację radiową. Umożliwia mi nasłuch dyżurnych, żebym wiedział, co się dzieje, jak pracują patrole, czy są jakieś zdarzenia – mówi.
Podinsp. Jacek Tarnowski przegląda książkę kontroli osób zatrzymanych. Sprawdza, czy jest prawidłowo wypełniona. Czyta notatki służbowe, meldunki dobowe, karty zdarzeń drogowych z rd, a także akta dochodzeń i śledztw. W tych ostatnich dopatruje się, że policjanci w jednej ze spraw wykonali za mało czynności. Następnie zapoznaje się z telegramami. Jeden z nich przyszedł z jednostki w Warszawie. Funkcjonariusze proszą w nim, żeby przeszukać mieszkanie obywatela Suwałk, który został zatrzymany w stolicy na kradzieży mienia. Komendant czyta skrupulatnie kolejne dokumenty. Co chwilę bierze łyk kawy. Dziennie wypija kilka filiżanek. Przegląda biuletyn KSIP z całego województwa, żeby wiedzieć, gdzie i co się wydarzyło w ciągu ostatniej doby.
– Najbardziej się cieszę, gdy widzę w statystykach, że zatrzymaliśmy sprawców przestępstw na gorącym uczynku lub w pościgu – stwierdza szef KMP w Suwałkach.
O 6.30 wchodzi do gabinetu jego zastępca podinsp. Adam Miezianko. Obaj wczytują się w papiery. Omawiają sprawy, co do których mają wątpliwości, czy są właściwie prowadzone.
– Adam, w tej mogli zebrać więcej dowodów – mówi podinsp. Tarnowski do swojego zastępcy.
– Trzeba omówić to na odprawie – odpowiada podinsp. Miezianko.
Przed 7.00 wchodzi Grażyna Jodzis, sekretarka szefa. Przez osiem najbliższych godzin będzie zajmować się pracą kancelaryjną i prowadzić sekretariat komendanta miejskiego.
ODPRAWA
Zaczyna się o 7.30. Będą na niej omawiane zdarzenia z całej doby. Zwykle trwa blisko godzinę. Uczestniczą w niej obaj komendanci, naczelnicy, oficer prasowy i służba dyżurna. Dyżurny st. asp. Artur Tomaszewski relacjonuje wydarzenia z ostatniej doby.
– Musicie dopilnować, aby do każdego nowo przyjętego zawiadomienia o przemocy domowej sporządzana była i dołączana Niebieska Karta –przypomina dyżurnym podinsp. Miezianko.
Szef KMP w Suwałkach prosi, żeby efekty pracy swoich wydziałów oraz plany na najbliższy dzień przedstawili naczelnicy.
– Skontrolowaliśmy 48 pojazdów, wylegitymowaliśmy 56 osób, nałożyliśmy 36 mandatów na łączną kwotę 3750 zł, pouczyliśmy 5 osób, obsłużyliśmy 6 kolizji drogowych, zatrzymaliśmy jedno prawo jazdy – melduje komendantowi asp. sztab. Andrzej Wienckiewicz, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego.
Asp. sztab. Wiesław Kazimierczuk, naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego, informuje o sprawach, które dotyczą kilku rozbojów. Ich wyjaśnienie i wykrycie sprawców jest na tyle istotne, że komendant wyznacza odprawę popołudniową.
Asp. sztab. Marek Bołtrukanis, naczelnik Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego, melduje, że policjanci z WPI zatrzymali dwóch sprawców przestępstw, mieli 22 interwencje, wylegitymowali 50 osób, a 8 pouczyli. Weryfikowali też zgłoszenia z Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa.
Po wysłuchaniu naczelników komendant przekazuje im polecenia z telekonferencji zorganizowanej dzień wcześniej z komendantem wojewódzkim Policji w Białymstoku, a także swoje uwagi co do prowadzonych spraw.
– A teraz do pracy – kończy odprawę podinsp. Tarnowski.
Kilka minut później uczestniczy w pożegnaniu policjanta. Z mundurem żegna się asp. sztab. Dariusz Bednarek. Ostatnio pracował w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym.
– Dziękuję panu za dwadzieścia lat ciężkiej, policyjnej służby – mówi podczas uroczystości szef KMP w Suwałkach.
Po oficjalnym pożegnaniu policjant prosi komendanta i naczelników na poczęstunek do swojego pokoju. Nie wypada odmówić. Po kilkunastu minutach komendant wraca do gabinetu i znów zanurza się w papierach. Podpisuje dokumentację kadrową, czyli wnioski o wyróżnienia i awanse.
– Dekretuję też na wydziały bieżące pisma z prokuratury i sądu – wyjaśnia. – Spływają przez cały dzień. Czytam je na bieżąco, żeby pod koniec dnia nie uzbierała się sterta.
– Dziennie przychodzi około 200 korespondencji – mówi sekretarka Grażyna Jodzis.
SPOTKANIA
Komendant sprawdza pocztę elektroniczną. Przyszły telegramy zdarzeniowe od dyżurnych, prasówka i protokół z odprawy. Przed 11.00 przyjeżdżają komendant powiatowy insp. Andrzej Żyliński i jego I zastępca podinsp. Dariusz Stachelek z KPP w Olecku. Przyjechali do szefa KMP w Suwałkach, żeby wymienić się informacjami o przestępcach działających na ich terenach. Chcą też ustalić, czy mogą liczyć na pomoc, gdy będą potrzebowali technika kryminalistyki. Przed 12.00 szefowie KPP w Olecku wyjeżdżają.
Podinsp. Jacek Tarnowski zwykle w południe, dwa razy w tygodniu, uczestniczy w telekonferencji z komendantem wojewódzkim.
– Wtorkowa jest o sprawach kryminalnych, a piątkowa dotyczy prewencji, np. zabezpieczeń meczów piłki nożnej – wyjaśnia szef suwalskich policjantów. W poniedziałek ma telekonferencję z kierownikami podległych posterunków w Bakałarzewie, Rutce-Tartaku, a także w Filipowie.
– Omawiamy bieżące sprawy – mówi.
Ma teraz chwilę, żeby w końcu zjeść śniadanie. Robi to w pośpiechu, bo zaraz ma przyjechać ppłk SG Jarosław Oborski, komendant Placówki Straży Granicznej w Augustowie.
– Czy zrobić panu herbatę? – pyta sekretarka.
– Pani Grażynko, poproszę.
Po kilku minutach przyjeżdża oczekiwany gość. Obaj komendanci podpisują porozumienie o współpracy, które dotyczy m.in. wspólnych patroli.
Po wizycie pogranicznika, o 13.00, komendant idzie do Starostwa Powiatowego na spotkanie z płk. Sławomirem Kocanowskim, dowódcą 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej w Białymstoku. W spotkaniu uczestniczą samorządowcy miejscy i powiatowi, przedstawiciele służb mundurowych, w tym m.in. Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej. Płk Kocanowski informuje o najważniejszych zadaniach WOT, wymaganiach, jakie musi spełniać kandydat do tego rodzaju sił zbrojnych, a także o ich współpracy z innymi służbami, w tym z Policją.
– Na czym ona ma polegać? – dopytuje szef KMP w Suwałkach.
Dowódca brygady OT wyjaśnia, że chciałby, aby żołnierze uczyli się od policjantów m.in. technik interwencji. Takie wizyty w samorządzie nie należą do rzadkości. Szef suwalskiej policji uczestniczy też w sesjach rad miejskiej i powiatowej i w różnych uroczystościach państwowych, które odbywają się na szczeblu lokalnym.
– Czasami wystarczy tylko być, a niekiedy trzeba zabrać głos, gdy np. pytają o coś samorządowcy lub wymaga tego okoliczność – tłumaczy podinsp.Tarnowski.
Komendant wraca do jednostki. Zwołuje zaplanowaną rano odprawę z funkcjonariuszami prowadzącymi sprawy kilku rozbojów. Pyta o efekty pracy i o pomysły na ich rozwikłanie.
– Panowie, musimy zrobić wszystko, żeby te sprawy jak najszybciej wyjaśnić i zatrzymać ich sprawcę lub sprawców – mówi stanowczo, kończąc spotkanie.
KONTROLA
Po 15.00 podinsp. Jacek Tarnowski i podinsp. Adam Miezianko wyjeżdżają w teren, żeby skontrolować pracę patroli. Jadą m.in. na oddalony od Suwałk o 15 km stok narciarski. Pełnią na nim służbę dwaj policjanci z WPI. Komendanci pytają ich, ile było interwencji i czego dotyczyły.
– W sumie niewiele, bo dzisiaj jest mało narciarzy – mówi jeden z funkcjonariuszy.
Po 17.00 szefowie KMP w Suwałkach wracają do jednostki, ale to nie koniec pracy komendanta. Po raz kolejny sprawdza pocztę. Wpłynęło kilkanaście e-maili. Trzeba je przeczytać, a niektóre z nich przekazać do realizacji naczelnikom. Zbliża się 18.00. Dzień pracy komendanta powoli się kończy.
– Muszę jeszcze zebrać myśli, czy zrobiłem wszystko, co zaplanowałem na dzisiaj, i jakie zadania czekają mnie jutro – mówi.
Podinsp. Jacek Tarnowski przebiera się w cywilne ubranie i zamyka gabinet. Przed wyjściem z komendy wstępuje do dyżurnych, żeby ich zapytać, czy coś się dzieje, bo musi być ze wszystkim na bieżąco.
– Komendancie, jest spokojnie – meldują.
– To się cieszę. Spokojnej służby – żegna się z nimi, ale nie na długo, bo już za niespełna godzinę zadzwonią do niego, żeby zdać służbę.
Teoretycznie to koniec jego pracy, ale w praktyce może się okazać, że w środku nocy dyżurni zadzwonią kilka razy, bo będzie się działo coś nadzwyczajnego.
– Są sytuacje, że muszę przyjechać do jednostki. Tak jest, gdy np. dostajemy zgłoszenie o zabójstwie. Trzeba rozdzielić pracę, a później dopilnować, żeby mieć poczucie, że wszystko zostało należycie zrobione. Takie życie komendanta – puentuje.
ARTUR KOWALCZYK
zdj. autor