Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Zapatrzeni w przodków (nr 132/03.2016)

Doniesienia z Kolonii i innych, nie tylko niemieckich miast, w których doszło do ataków na kobiety w sylwestrową noc, zdominowały rozmowy o imigrantach i uchodźcach napływających do Europy z krajów Bliskiego Wschodu i północnej Afryki. Ale ten problem nie jest ani pierwszy, ani być może najpoważniejszy, z jakim mierzą się niemieckie służby bezpieczeństwa w związku z obecnością za naszą zachodnią granicą wyznawców islamu.

Zjawisko, które pojawiło się znacznie wcześniej i które bardziej wiąże się z działalnością terrorystyczną niż kryminalną, jest związane z salafitami.

KIM SĄ

To muzułmanie wyznający skrajnie konserwatywny kierunek religijny w Islamie. Wywodzący się z Arabii Saudyjskiej salafizm jest źródłem współczesnego islamskiego fundamentalizmu. Jego przedstawicieli, choć należą do różnych grup i organizacji, łączy wrogość do kultury Zachodu i dążenie do ustanowienia teokracji (doktryna polityczna, według której władzę w państwie sprawuje kapłan lub kapłani, i w której duchowni decydują o sprawach cywilnych i religijnych) opartej na szariacie w jego najbardziej pierwotnej wersji. Salafici obecni są m.in. w Egipcie, Tunezji, Libii, Jemenie, Strefie Gazy, Jordanii i Syrii. W Europie kaznodzieje salaficcy aktywni są głównie w Niemczech i Francji. 

SALAFICI W NIEMCZECH

Według różnych źródeł w Niemczech mieszka od 4 do 5 mln muzułmanów. Wśród nich salafitów jest zaledwie około 7–10 tys., choć ich liczba dość szybko rośnie, w 2012 roku było ich o połowę mniej. Główny rejon działania salafitów to Nadrenia Północna-Westfalia. Większość z nich nie ma arabskich korzeni, to konwertyci (osoby, które zmieniły wyznanie). Są wśród nich imigranci, także z Polski. Reprezentują bardzo różne grupy społeczne i zawodowe. Od studentów po przedsiębiorców.

Niemieckie służby bezpieczeństwa dzielą salafitów na trzy grupy. Pierwsza, najmniej niebezpieczna, to muzułmanie skoncentrowani na swoim stylu życia. Ich celem jest maksymalne zbliżenie do ideału, jaki według nich określają Koran i szariat. Druga, największa, to salafici polityczni, dążący do stworzenia Państwa Islamskiego przez nakłanianie innych do przejścia na islam, ale metodami, które wykluczają przemoc. Trzecia, najgroźniejsza, to dżihadyści, którzy są gotowi stosować przemoc i terror w dążeniu do tego samego celu, co grupa druga. Nie wszyscy salafici są więc ekstremistami gotowymi przyłączyć się do dżihadystów w Syrii bądź Iraku, jednak wszyscy obywatele Niemiec, którzy wyjechali na Bliski Wschód, aby walczyć w szeregach Państwa Islamskiego, mieli kontakt z organizacjami salafickimi.

ZAGROŻENIA

Jak niebezpiecznym zjawiskiem jest salafizm, niech świadczy fakt, że na liście niemieckich służb znajduje się prawie 2 tysiące nazwisk radykałów określanych jako skłonnych do przemocy, np. podłożenia bomby, zabójstwa, także w wyniku zamachu samobójczego. W ciągu ostatniego roku lista ta powiększyła się o 300 nazwisk. Do końca 2014 r. wszystkie zidentyfikowane przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) komórki terrorystyczne w Niemczech wywodziły się ze środowiska salafitów. W Nadrenii Północnej-Westafalii do jego rozpracowywania skierowano większość funkcjonariuszy BfV.

METODY DZIAŁANIA

Aktywność salafitów w Niemczech jest bardzo szeroka i różnorodna. Polega głównie na:

– zakładaniu meczetów i sal modlitewnych. Zwykle są one zakamuflowane, niewidoczne z zewnątrz, by nie wzbudzać zainteresowania osób niepożądanych, np. przedstawicieli służb czy dziennikarzy; 
– rozdawaniu ulotek i Koranu w centrach miast, bezpośrednio na ulicy, lub ze stoisk. W Bonn, które stało się salafickim centrum, co tydzień na starówce pojawia się ich stoisko. Młodzi ludzie sprzedają koszulki i rozdają Koran w języku niemieckim. Tego typu działalność prowadzona jest w kilkudziesięciu miastach Nadrenii Północnej-Westfalii;
– odprawianiu publicznych nabożeństw, manifestacji i przemarszy. We wrześniu 2014 r. ulicami Wuppertalu i Bonn przeszedł patrol „Policji szariatowej”. Salafici ubrani w odblaskowe kamizelki, z napisem „Policja szariatowa”, w sposób nieagresywny zwracali uwagę ludziom zachowującym się ich zdaniem niezgodnie z nakazami Koranu;
– organizowaniu publicznych lub kamuflowanych zbiórek, z których pieniądze bądź sprzęt ostatecznie przeznaczony jest dla walczących w szeregach Państwa Islamskiego;
– rekrutowaniu zwolenników służących salafitom bądź bojowników do walk w szeregach PI. Ten rodzaj działalności nabrał szczególnego znaczenia po dotarciu do Europy fali uchodźców. Szef BfV Hans-Georg Maassen już we wrześniu ubiegłego roku ostrzegał, że islamiści w Niemczech będą próbowali pod przykrywką pomocy humanitarnej wykorzystywać złą sytuację uchodźców do własnych celów, czyli nawracania na islam osób starających się o azyl i rekrutowania ich;
– organizowaniu i przeprowadzaniu zamachów. W większości są w porę udaremniane, jak ten z kwietnia 2015 r., kiedy zatrzymano związane z salafitami małżeństwo. W ich mieszkaniu znaleziono broń i bombę rurową domowej roboty. Wyjątkiem był zamach przeprowadzony 2 marca 2011 r. na frankfurckim lotnisku, w którym od kul zamachowca zginęło dwóch amerykańskich żołnierzy, a dwóch zostało rannych.

REKRUTACJA

Cel rekrutacji jest jeden – zdobycie zwolenników, którzy albo będą pracować na rzecz salafitów bądź Państwa Islamskiego np. organizować zbiórki pieniędzy i sprzętu, albo wyjadą walczyć w Syrii i Iraku z wrogami kalifatu.

Salafici ze swoim przekazem starają się trafić do ludzi młodych. Są aktywni, wyszukują ludzi sfrustrowanych, nieradzących sobie z presją rodziców, szkoły czy rówieśników. Szukają osób żyjących w przekonaniu, że nikt ich nie rozumie, nikt ich nie docenia, nikt nie ma dla nich czasu. Salafici najłatwiej docierają do ubogich i zagubionych, rozbudzając w nich poczucie własnej wartości, okazując zainteresowanie ich problemami, oferując im gotowe odpowiedzi, jasne zasady i przejrzyste struktury, a w końcu poczucie przynależności do elity.

W procesie rekrutacji stosują metody wykorzystywane przez pracowników socjalnych, np. w początkowej fazie, nie eksponując wątków religijnych, starają się poznać emocjonalne, psychiczne i materialne potrzeby osoby, którą chcą pozyskać, by potem, do pewnego stopnia, zaspokoić je. Rozbudzając wdzięczność, dają do zrozumienia, że dotychczasowa pomoc to niewiele w porównaniu z tym, co mogą zaoferować. Są wyjątkowo aktywni w społecznościach wyobcowanych takich np. jak imigranci bądź uchodźcy.

Potrafią też zdobyć zaufanie i sympatię wśród grup społecznych, które nie są ich bezpośrednim celem, ale ich wsparcie może być im bardzo pomocne. Taką grupą są osoby starsze i konserwatywne, które zjednują, potępiając zalew pornografii, szkodliwość alkoholu i hazardu.

Centrami rekrutacji są zakładane organizacje kulturalne, charytatywne, stowarzyszenia i fundacje. Ich siedzibami bywają meczety, jak np. w Bremie, gdzie funkcjonowało zdelegalizowane stowarzyszenie formalnie działające jako organizacja kulturalna i społeczna, a której głównym celem było rekrutowanie i wysyłanie bojowników na Bliski Wschód.

DZIAŁALNOŚĆ ZAGRANICZNA

Federalny Urząd Ochrony Konstytucji szacuje, że do Syrii i Iraku wyjechało ponad 700 obywateli Niemiec, z czego kilkudziesięciu brało bezpośredni udział w walkach. Ponad 100 zginęło. Niemal wszyscy z tych, którzy wyjechali, to salafici. Bojownicy z Niemiec byli wykorzystywani do zamachów samobójczych. Oficjalnie mówi się o pięciu takich przypadkach, ale ich faktyczna liczba może być większa.

Z zeznań zatrzymanego w październiku 2015 r. salafity Nilsa D., który powrócił do Niemiec, wynika, że obywatele tego kraju służyli w jednostce, której zadaniem było ściganie i likwidowanie dezerterów oraz osób negujących porządek wprowadzany przez Państwo Islamskie.

Najgroźniejsi są jednak ci, którzy powrócili do Niemiec. Takich przypadków BfV odnotowało już prawie 200. Część z nich jest rozczarowana Państwem Islamskim i chce wrócić do normalnego życia, jednak większość jest gotowa kontynuować walkę przeciwko Zachodowi. Doświadczenie, jakie zdobyli, sprawia, że stanowią poważne zagrożenie, a jak przyznał szef BfV, nadzorowanie ich przez całą dobę jest praktycznie niemożliwe. 

KLAUDIUSZ KRYCZKA

Artykuł powstał na podstawie źródeł otwartych, głównie opracowań i publikacji prasowych, audycji radiowych i programów telewizyjnych.

Zobacz także:
Ryzyko jest duże (nr 132/03.2016)