Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Pomówienie czy prawda (nr 118/01.2015)

Rozmowa z dyrektorem Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji insp. Ryszardem Walczukiem.

Policjanci są łatwym celem pomówień, a prokuratorzy często zbyt pochopnie stawiają policjantom zarzuty, z których oczyszcza ich dopiero proces sądowy.

– W BSW wiele zrobiliśmy, żeby zmienić nastawienie prokuratorów. Od lat organizujemy dla nich szkolenia na temat pracy operacyjnej Policji, co często jest kluczowe dla ujawniania pomówień. Przekonujemy prokuratorów, że pochopne stawianie policjantowi zarzutów niesie dla niego wiele negatywnych skutków. Z naszej inicjatywy na szczeblu prokuratur okręgowych i apelacyjnych wyznaczeni zostali prokuratorzy koordynujący prowadzenie spraw przeciw policjantom.

Ile spraw, w których policjant został oskarżony o przestępczy czyn, prowadzi rocznie Biuro Spraw Wewnętrznych?

– Kilka, czasem kilkanaście. W ciągu ostatnich 2 lat było ich około 20.

Czy te pomówienia pojawiają się w trakcie prowadzonego śledztwa, czy raczej w skargach na policjantów składanych do jego przełożonych?

– Różnie, w śledztwach, w skargach albo w anonimach. Bywa, że policjanta obciąża osoba, która, gdy toczy się przeciw niej postępowanie, chce skorzystać z przywileju art. 60 k.k., czyli chce zostać tzw. małym świadkiem koronnym. Aby uzyskać taki status, musi ujawnić inne przestępstwa lub inne osoby popełniające przestępstwa. Przestępcy niechętnie obciążają osoby ze swojego środowiska, więc najlepszym kandydatem wydaje się im policjant. I opowiadają, że wziął łapówkę, albo że kazał podpisać pokwitowanie na wypłatę z funduszu operacyjnego, a pieniądze sam zagarnął, albo inne rzeczy. Wiarygodność takich informacji jest trudna do ustalenia.

Jak weryfikowane są anonimy obciążające policjantów?

– Najpierw oceniamy, czy w ogóle była możliwość zaistnienia opisanego zdarzenia. Odrzucane są anonimy o dużym stopniu ogólności typu: „wszyscy policjanci z tej komendy są skorumpowani”, albo „policjant o czarnych włosach prowadził samochód po pijanemu”.

Ile zawartych w anonimach oskarżeń się potwierdza?

2–3 procent.

Co w pierwszej kolejności powinien zrobić policjant, kiedy dowiaduje się od przełożonego, że złożono na niego skargę, oficjalną czy anonimową, o popełnienie przestępstwa?

– Wskazać swoje alibi. Bywa, że jest to proste do udowodnienia, bo są grafiki służby, notatniki służbowe, nagrania z monitoringu. Ale gdy zdarzenie odbywało się w cztery oczy, trudniej stwierdzić, czy policjant dopuścił się zarzucanego czynu, czy jest pomawiany. Jeśli brak dowodów na jedną czy drugą wersję, to uzyskanie efektów procesowych jest co najmniej wątpliwe. Natomiast jeśli słowom osoby obciążającej policjanta zaprzeczają inne dowody, wtedy sprawa przeciwko pomawiającemu trafia do sądu.

O jakie czyny policjanci są najczęściej pomawiani?

– O nadużycie siły, o stosowanie przymusu fizycznego i psychicznego. Często oskarżani są też o przyjmowanie korzyści majątkowej czy pełnienie służby pod wpływem alkoholu. Wiele tych informacji pojawia się dopiero na etapie postępowania sądowego, kiedy oskarżony odwołuje swoje zeznania, twierdząc, że policjant wymusił je przy użyciu siły.

Jakie są najczęstsze motywy fałszywego oskarżania policjantów?

– Różne, zwykle jest to chęć zemsty na policjancie, wyładowanie niezadowolenia za ponoszone konsekwencje przestępstwa, ogólna niechęć do policji, ale także urazy i zawiści wynikające z osobistych kontaktów.

Ostatnio coraz większa liczba postępowań przeciwko policjantom kończy się umorzeniem i nie trafia do sądu...

– Świadczy to przede wszystkim o dobrej współpracy między prokuraturą a BSW. Prokuratorzy coraz więcej czynności zlecają BSW, co pozwala na szybsze ich przeprowadzenie. Coraz częściej też korzystają z informacji niejawnych, jeśli mają one znaczenie dla sprawy. Niewątpliwie wpływ na to miało także wystąpienie Komendanta Głównego Policji gen. insp. dr. Marka Działoszyńskiego do Prokuratora Generalnego, w którym zwrócił się o bardziej wnikliwą i ostrożną ocenę dowodów w sprawach przeciwko policjantom.

rozmawiała: Elżbieta Sitek
zdj. Andrzej Mitura