– Od kilku lat obserwujemy bardzo niepokojące zjawisko: likwidowanie izb wytrzeźwień – mówi mł. insp. Ryszard Kamiński, naczelnik Wydziału Konwojowego Biura Prewencji KGP. – Dzieje się to w świetle prawa. Artykuł 39 ustawy z 19 kwietnia 2007 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz.U. z 2007 r. nr 70, poz. 473 z późn. zm.) stanowi, że organy samorządu terytorialnego w miastach liczących ponad 50 000 mieszkańców i organy powiatu nie muszą, a jedynie mogą, organizować i prowadzić izby wytrzeźwień. W konsekwencji niektóre samorządy decydują się na ich likwidację. W artykule 40 tej ustawy jest natomiast zapisane, że w przypadku braku izby wytrzeźwień osoby nietrzeźwe mogą być doprowadzone do jednostek Policji.
POLICJANT TO NIE LEKARZ
W całej Policji jest około 400 pomieszczeń dla osób zatrzymanych, rocznie przebywa w nich około 85 000 doprowadzonych do wytrzeźwienia.
– Osoby te w ogóle nie powinny trafić do PdOZ – kontynuuje naczelnik Kamiński. – Nasze placówki nie są wyposażone w odpowiedni sprzęt, nie ma w nich ambulatoriów, nie zatrudniają też kadry medycznej. Nawet najlepiej przeszkolony policjant nie zastąpi lekarza czy felczera, którzy posiadają specjalistyczną wiedzę w zakresie rozpoznawania objawów chorobowych, również tych związanych z nadużywaniem alkoholu.
W 2010 r. w PdOZ jednej z komend powiatowych Policji doszło do zgonu nietrzeźwego, chociaż funkcjonariusze wielokrotnie kontrolowali jego zachowanie, wykorzystując zarówno monitoring, jak i wchodząc do pomieszczenia, w którym przebywał.
– Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną był krwiak podtwardówkowy – mówi podinsp. Leszek Wójcik z Wydziału Konwojowego Biura Prewencji KGP. – Jego istnienia nie stwierdził nawet lekarz badający nietrzeźwego przed przyjęciem do PdOZ, objawy uwidoczniają się dopiero po pewnym czasie od powstania urazu mózgu. Niewykluczone jednak, że gdyby osoba ta znalazła się pod stałą opieką medyczną, a taką zapewniają izby wytrzeźwień, lekarz postawiłby prawidłową diagnozę i nie doszłoby do tragedii.
Należy podkreślić, że obligatoryjne badania lekarskie przed doprowadzeniem do wytrzeźwienia wprowadzono dzięki inicjatywie Biura Prewencji KGP. To ono zainicjowało nowelizację rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie pomieszczeń w jednostkach organizacyjnych Policji przeznaczonych dla osób zatrzymanych lub doprowadzonych (Dz.U. z 2008 r. nr 192, poz. 1187 z późn. zm.). W załączniku do tego rozporządzenia znajduje się również zapis mówiący, że w przypadku, gdy osobie zatrzymanej w PdOZ potrzebna jest pomoc medyczna, policjanci natychmiast muszą wezwać pogotowie ratunkowe.
– Niestety, nawet te rozwiązania nie są wystarczające, aby zapobiec zdarzeniom nadzwyczajnym w PdOZ – dodaje podinsp. Wójcik. – Osoby nietrzeźwe, a więc chore, powinny znajdować się pod stałą opieką medyczną.
PROFESJONALNE IZBY
W Polsce działają 43 izby wytrzeźwień, które wyposażone są zarówno w specjalistyczny sprzęt, lekarstwa, jak i w aparaturę diagnostyczną. Zapewniają również całodobową opiekę medyczną.
Nie brakuje osób, które chcą zlikwidować izby, zwane potocznie żłobkami. Jako argument podają ich sowieckie korzenie, co nie jest prawdą – pierwsza izba wytrzeźwień powstała w Stanach Zjednoczonych, następna w Czechosłowacji. W Polsce pierwszą izbę wytrzeźwień utworzono w Warszawie, w połowie 1956 roku.
Niektórzy twierdzą również, że izby należy zlikwidować, gdyż dochodzi w nich do zgonów – np. w 2010 r. było ich 31 (danych za ub.r. jeszcze nie ma). Zaznaczyć jednak trzeba, że w 2010 r. w izbach wytrzeźwień przebywało około 290 000 osób.
– Jeżeli izby zostaną zlikwidowane, PdOZ nie będą w stanie przejąć wszystkich ich pacjentów, Policja nie udźwignie takiego ciężaru – mówi naczelnik Kamiński. – Dlatego zamiast myśleć o zamykaniu tych placówek, należy rozszerzyć ich działalność.
Warto podkreślić, że obecnie większość izb wytrzeźwień funkcjonuje już w ramach ośrodków, które świadczą kompleksową pomoc uzależnionym od alkoholu i innych środków psychoaktywnych, jak też zapewniają pomoc ofiarom, ale i sprawcom, przemocy domowej.
– Od 65 do 70 proc. pijanych doprowadzonych do izb wytrzeźwień maltretuje swoje rodziny – mówi Mieczysław Fido, dyrektor Ośrodka Pomocy Osobom Uzależnionym oraz ich Rodzinom w Chorzowie, należący do Stowarzyszenia Dyrektorów i Głównych Księgowych Izb Wytrzeźwień w Polsce. – Z osobami opuszczającymi izbę, a mającymi problem alkoholowy, prowadzimy rozmowy motywujące do podjęcia leczenia odwykowego. 40 proc. alkoholików wyraża zgodę na udział w terapii, a przystępuje do niej od 12 do 15 proc. Po zakończeniu leczenia udzielamy takim osobom wsparcia i pomocy psychospołecznej. W skład naszego zespołu wchodzą m.in. lekarze, psychologowie, certyfikowani specjaliści terapii uzależnień, prawnicy, pedagodzy resocjalizacyjni.
ZMIENIĆ, CZYLI POPRAWIĆ
Od ub.r. działa międzyresortowy zespół ds. poprawy opieki świadczonej osobom nietrzeźwym w PdOZ. W jego skład wchodzą przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Biura Prewencji KGP, Ministerstwa Zdrowia, Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Urzędu m.st. Warszawy oraz Stowarzyszenia Dyrektorów i Głównych Księgowych Izb Wytrzeźwień w Polsce.
Celem powołania zespołu było m.in. wypracowanie zmian w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz w rozporządzeniach, m.in. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie badań lekarskich osób zatrzymanych przez Policję. Jeśli chodzi o ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi Biuro Prewencji KGP proponuje zmianę artykułu 39, aby obligował on organy samorządu terytorialnego i organy powiatu do tworzenia i prowadzenia izb wytrzeźwień lub innych placówek o podobnym profilu działania w miastach powyżej 50 000 mieszkańców.
– Takie rozwiązanie zapewni odpowiednią sieć specjalistycznych placówek, świadczących usługi na adekwatnym do potrzeb poziomie oraz opiekę medyczną osobom uzależnionym od alkoholu, które należy traktować jak osoby chore – mówi podinsp. Leszek Wójcik, który wchodzi w skład zespołu interdyscyplinarnego. – Jednocześnie ograniczy liczbę osób nietrzeźwych, umieszczonych w PdOZ, gdzie przecież w ogóle nie ma opieki lekarskiej.
Propozycja tej zmiany spotkała się jednak z negatywnym przyjęciem przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA), co zostało wyrażone przez jej przedstawicielkę Kamę Dąbrowską podczas spotkania zespołu interdyscyplinarnego (koniec listopada ub.r.). PARPA chce natomiast, aby to PdOZ przyjmowały osoby do wytrzeźwienia oraz zatrudniły w nich lekarzy. Niestety, na pytanie podinsp. Wójcika, kto miałby zapłacić za ich zatrudnienie (chodzi o etaty dla około 1600 lekarzy), Kama Dąbrowska nie odpowiedziała. Zaznaczyła jednak, że PARPA nie będzie finansowała, ze środków uzyskiwanych z zezwoleń na handel alkoholem (tzw. korkowe), badań lekarskich osób doprowadzonych w celu wytrzeźwienia – a taką propozycję zgłosiła KGP.
Czy więc wymienione propozycje Policji, a także inne (m.in. uzupełnienia delegacji ustawowej zawartej w art. 42 ust. 6 o kwestie trybu doprowadzania nietrzeźwych do miejsca zamieszkania i pobytu), mają szansę znaleźć się w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi? Kama Dąbrowska powiedziała, że ustawa, którą PARPA przedstawi parlamentowi, jest już gotowa i choć „jak każda, może mieć niedociągnięcia”, ale „są w niej również dobre rozwiązania i nie chcemy od początku nad nią pracować”, pewne drobne poprawki mogą być naniesione.
Międzyresortowy zespół ds. poprawy opieki świadczonej osobom nietrzeźwym w PdOZ ma przed sobą jeszcze wiele pracy. Należy ufać, że uda mu się wypracować rozwiązania, które, nawet jeśli nie zadowolą wszystkich uczestniczących w nim stron, będą miały na względzie dobro drugiego człowieka.
Grażyna Bartuszek
zdj. Andrzej Mitura