Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Urlop na mistrzostwach

Czterech polskich policyjnych sportowców wywalczyło na mistrzostwach świata w Nowym Jorku łącznie szesnaście medali, w tym dziewięć złotych. Biegali, pływali i wyciskali ciężary w gronie 18 tysięcy innych policjantów i strażaków z całego globu.

World Police and Fire Games odbywały się w tym roku w Nowym Jorku od 26 sierpnia do 5 września i przebiegały pod hasłem uczczenia pamięci ofiar zamachów z 11 września 2001 r.

NA PODIUM


Aleksandra Saraceń z Laboratorium Kryminalistycznego KSP wywalczyła cztery medale: złoty w biegu na 10 000 m na stadionie, złoty w biathlonie w drużynie z Maciejem Wojciechowskim, srebrny indywidualnie w tej samej konkurencji i brązowy w biegu crossowym na 5 km.
Maciej Wojciechowski z WSPol. w Szczytnie zdobył pięć krążków: złoty w jego koronnej konkurencji, czyli biegu na 3 km z przeszkodami, złoty indywidualnie w biathlonie oraz złoty w biathlonie w drużynie z Aleksandrą Saraceń. Dwa srebrne medale wywalczył w: biegu przełajowym na 5 km i biegu sztafetowym 4 x 400 m, w drużynie m.in. z Marcinem Krzywańskim z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej z Łodzi i dwoma reprezentantami Republiki Czeskiej.

Tadeusz Stuchlik, zastępca komendanta II KP w Zabrzu startował w konkurencjach pływackich. Zdobył sześć medali – trzy złote w wyścigach na: 50 i 100 m stylem grzbietowym oraz 100 m stylem motylkowym; dwa srebrne: 50 m stylem motylkowym i 200 m zmiennym. Brąz wywalczył w międzynarodowej, mieszanej sztafecie 4 x 50 m stylem zmiennym – Polak płynął odcinek stylu motylkowego.

Andrzej Kocyła z Wydziału Konwojowego KWP we Wrocławiu miał tylko jeden start – w wyciskaniu sztangi leżąc w kategorii do 100 kg. Zdobył złoto, ustanawiając nowy rekord igrzysk.

– Już pierwsze moje podejście pobiło wcześniejszy rekord mundurowej olimpiady – powiedział po powrocie do Polski policyjny siłacz. – Rekord to było 200 kg, ja wycisnąłem 205. W drugim podejściu wycisnąłem 215 kg, a w trzecim 225 kg i tym samym ustanowiłem nowy rekord mistrzostw.

Większego ciężaru w Nowym Jorku nikt nie wycisnął, nawet zawodnicy wyższych kategorii wagowych, a wynik to tym lepszy, że na tych zawodach sportowcy startują bez specjalistycznych koszulek.

WSZYSTKO NA IRENĘ

Mistrzostwa Świata Policji i Straży Pożarnych w Nowym Jorku zaczęły się niefortunnie – od ostrzeżenia przed nadciągającym huraganem Irene. Tajfun zamienił się potem w burzę tropikalną, ale i tak wystarczająco skomplikował organizację igrzysk.

Niektóre konkurencje, jak np. triathlon, nie odbyły się w ogóle, inne były wielokrotnie przekładane, co spowodowało, że niektórym zawodnikom nakładały się później starty i musieli rezygnować z wybranych wcześniej konkurencji.

– Przez weekend zawieszony był wszelki transport – mówi Tadeusz Stuchlik. – Nie było mowy o żadnych rozgrywkach. Pozamykane były też ośrodki sportowe. Nie było jak zrobić treningu. Gdy w końcu zaczęły się zawody, starty były tak skomasowane, że na pływalni siedzieliśmy od rana do wieczora. Wolontariusze wychodzili z siebie, aby nam pomóc, ale co mogli zrobić, oprócz dobrej miny, w sytuacji, gdy baseny nie były przygotowane na przyjazd zawodników…

– Zawiodła organizacja – kręci głową Maciej Wojciechowski ze szczycieńskiej uczelni. – Nie wszystko można zwalić na „Irenę”. Myśleliśmy, że skoro za chwilę jest rocznica 11 września, to wszystko będzie dograne na tip top, a niestety, mimo szumnych zapowiedzi, była popelina. Od początku panował koszmarny bałagan z wynikami, do dzisiaj wielu rezultatów nie ma na stronie mistrzostw. W jednym z komunikatów ogłoszono, że zajęliśmy ostatnie miejsce, choć wygraliśmy całą konkurencję. Trzeba było chodzić, wyjaśniać. Nie świadczy to dobrze o nowojorczykach, którzy, co tu dużo mówić, nie przyłożyli się do organizacji. Nie było komunikacji między centralą a miejscami rozgrywania poszczególnych dyscyplin.

– To były czwarte moje mistrzostwa resortowe, największe z dotychczasowych – dodaje Tadeusz Stuchlik. – Ale też najsłabsze organizacyjnie.

WIZERUNEK

Żeby reprezentować Polskę i polską Policję na mistrzostwach świata służb mundurowych, sportowcy wzięli urlopy wypoczynkowe i sami sobie zorganizowali wyjazd.

– Wielkie podziękowania należą się Polskiej Federacji Sportu „Gwardia”, która bardzo nam pomogła – wyjaśnia Tomasz Kubicki, komendant powiatowy z Olesna, koordynator wyjazdu, który wcześniej wielokrotnie reprezentował polską Policję na arenie międzynarodowej, zdobywając medale, i dlatego lepiej niż inni rozumie sytuację policyjnych sportowców. – Zajmuję się sportem, ponieważ kocham rywalizację. Teraz jestem przed operacją i nie mogłem startować, ale udało się zebrać grupę osób, która godnie reprezentowała nasz kraj i naszą służbę. W wyjazd zaangażowałem nawet władze samorządowe z mojego terenu. Sami opracowaliśmy sobie koszulki i sami je zrobiliśmy.

Policjanci, aby było taniej, kupowali wspólnie bilety lotnicze, wynajmowali razem mieszkanie. Do trzonu ekipy dołączyli także: Olgierd Stański ze Straży Granicznej w Białej Podlaskiej, olimpijczyk z Sydney, trzykrotny mistrz Polski w rzucie dyskiem (w Nowym Jorku zdobył dwa złote medale: w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem) oraz Marcin Krzywański z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi, także olimpijczyk z Sydney, dwukrotny mistrz Polski w biegu na 100 m (zza oceanu przywiózł teraz srebro za sztafetę 4 x 400 m, wspólnie z Maciejem Wojciechowskim i dwoma Czechami).

– Gdyby nie sponsorzy prywatni, nie mógłbym wystartować w mistrzostwach – wyznaje Andrzej Kocyła, który wyjazd organizował na własną rękę. – Po prostu nie byłoby mnie stać. To nie tylko koszty przelotu, zakwaterowania, wizy, wyżywienia, ale także wpisowego i opłat startowych, które w stosunku do naszych zarobków są duże.

– Przykro, że tak się dzieje, a przecież robimy dobry PR naszej formacji – mówi Maciej Wojciechowski. – W USA, dzięki nam, polska Policja była dobrze postrzegana, widziana w mediach, bo przecież zdobywaliśmy medale.

– Na mistrzostwa przychodziło sporo Polonii – dodaje Tomasz Kubicki. – Dla nich było to niesamowite przeżycie, gdy widzieli sportowca w biało czerwonym stroju, a do tego później dekorowanego na stopniach podium. Każda złotówka zainwestowana w takie przedsięwzięcie zwraca się wielokrotnie. Takie zawody budują przyjazny wizerunek naszej służby.

PASJA

Mimo trudności, jakie były w Nowym Jorku, sportowcy z pasją opowiadają o swoich startach i treningach.

– Ile przygotowywałam się do zawodów? – Aleksandra Saraceń powtarza moje pytanie i zaraz odpowiada: – Całe życie. Prawda jest taka, że na mój sukces złożyło się kilka rzeczy. Na pewno to, że przez kilkanaście lat wyczynowo trenowałam pięciobój nowoczesny, który nauczył mnie systematyczności, wytrwałości i cierpliwości. Udało mi się uzyskać dobrą formę mimo różnych przeciwności oraz tego, że podczas przygotowań skończyłam studia prawnicze, co było dla mnie bardzo ważne. Sukces tym bardziej smakuje, że do wszystkiego doszłam sama, systematycznie, zgodnie z przemyślanym planem. Nieraz trzeba było wstawać o 4.30, aby to wszystko pogodzić.

– Do tych zawodów przygotowywałem się intensywnie przez trzy miesiące – mówi Andrzej Kocyła, aktualny wicemistrz Europy w wyciskaniu sztangi leżąc, ośmiokrotny mistrz Polski służb mundurowych w tej dyscyplinie. – Tyle że ja cały czas coś robię. Sporty siłowe trenuję od 15 lat, to moje hobby. Chciałem pojechać do Nowego Jorku, bo wiedziałem, że mam duże szanse na dobre miejsce. Wywalczyłem złoto i bardzo się cieszę.

– Bezpośrednio do mistrzostw zacząłem się przygotowywać w marcu tego roku – dodaje Tadeusz Stuchlik, pięciokrotny medalista czerwcowych mistrzostw Polski Masters. – Ale ja od lat pływam i startuję. Robię to, ponieważ lubię. Lubię trening i starty. I dopóki będzie mi sprawiało przyjemność wchodzenie co drugi dzień do wody i trenowanie, to będę jeździł na zawody. Jak poczuję, że już nie mam ochoty, to sobie pewnie odpocznę. Może będę coś innego robił? Nie wiem, ale jakiś sport na pewno. Bez sportu nie wyobrażam sobie życia, zgnuśniałby człowiek szybko.

Paweł Ostaszewski
pawel.ostaszewski@policja.gov.pl
zdj. autor, archiwum sportowców

W przyszłym roku w lipcu organizowane są europejskie mistrzostwa służb mundurowych na Wyspach Kanaryjskich, a za dwa lata światowy championat w Belfaście. Może już czas, aby pomyśleć o skompletowaniu ekipy, która tak godnie, jak dotąd, mogłaby reprezentować polską Policję. W naszej służbie jest wielu utalentowanych, wybitnych sportowców, którzy mogliby powalczyć o medale z policjantami z całego świata.

Więcej o sporcie w drukowanym wydaniu „Policji 997”