Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

PAMIĘĆ Obława Augustowska

Mechanizm zbrodni 65 lat temu, dwa miesiące po zakończeniu wojny w Europie, na północno‑wschodnim skrawku okrojonej Polski doszło do zbrodni na Polakach. Sowieci zatrzymali kilka tysięcy osób. Około 600 z nich wyselekcjonowano i wszelki ślad po nich zaginął. Ta największa zbrodnia na Polakach po II wojnie światowej wciąż czeka na wyjaśnienie.

W Polsce nie ma już żadnych dokumentów, które pomogłyby wyjaśnić los ofiar. Nad grobami miała zapaść na zawsze kurtyna milczenia. Skrzętnie ukryto wszystkie dokumenty na ten temat, łącznie z dziennikami bojowymi z lata 1945 roku tych jednostek Armii Czerwonej, które brały udział w Obławie Augustowskiej.

– Decyzja o losie zatrzymanych w obławie została podjęta na najwyższym szczeblu władzy w ZSRR – mówi dr Jan Jerzy Milewski z białostockiego IPN. - Podobnie teraz decyzja o otworzeniu archiwów może zapaść tylko ze strony najwyższych władz Federacji Rosyjskiej. Dotąd wszelkie zapytania o pomoc prawną nie znajdują odpowiedzi - „Nie ma prikazu”.

– Niestety, dajemy też wolną rękę stronie rosyjskiej – podkreśla. – Jeżeli prokuratorzy pytają w oficjalnych pismach o zabójstwa polskich obywateli latem 1945 roku, to Rosja nam gładko odpowiada, że zabójstwo już się przedawniło i sprawy nie ma. Tu trzeba mocno i jasno podkreślić, że była to zbrodnia ludobójstwa.

Historycy przyjmują za początek obławy 12 lipca, a za jej koniec 28 lipca 1945 r., choć represje, aresztowania i zabójstwa trwały na tym terenie zarówno wcześniej, jak i później. Akcję przeprowadzono siłami 50. Armii III Frontu Białoruskiego i Wojsk Wewnętrznych NKWD. Do zabezpieczania terenu użyto także dwóch kompanii Wojska Polskiego z 1. Praskiego Pułku Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Dużą aktywność wykazali miejscowi funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz tajni współpracownicy. Do konwojowania i asysty używano również funkcjonariuszy MO. Ludzi zatrzymywano gdzie popadło. Gromadzono ich w prowizorycznych pomieszczeniach – stodołach, oborach, ziemiankach, i tam przesłuchiwano, często bardzo brutalnie. Do niektórych z tych miejsc dopuszczano jeszcze rodziny.

Paweł Ostaszewski
p.ostaszewski@policja.gov.pl
zdj. autor


Odwrócić myślenie

Rozmowa z dr. Waldemarem F. Wilczewskim, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku

Zacznijmy od nazwy – obława lipcowa, augustowska czy suwalska?

– Obecnie upowszechniła się nazwa Obława Augustowska i myślę, że jest to o tyle ważne, że Augustów jest miastem rozpoznawalnym w całej Polsce. Nazwa „obława lipcowa” nie umiejscawia tego geograficznie. Operacja sowiecka objęła obszar Puszczy Augustowskiej z przyległościami. Na północy sięgała aż na Litwę. Południowo‑zachodnia część puszczy też została otoczona. Na południu początkowo mówiło się, że oparła się na Biebrzy, ale okazuje się, że przekraczała rzekę i sięgała do biegnącej od Suchowoli i Dąbrowy tzw. szosy grodzieńskiej. Trudno więc akcję nazwać jednym słowem. „Obława Augustowska – lipiec 1945” to najtrafniejsza nazwa. My oczywiście przy każdej okazji podkreślamy, że prowadzona była w powiatach augustowskim, suwalskim i północnej części sokólskiego.

Podziemie na tych terenach było bardzo silne, Rosjanie nie czuli się tu bezpiecznie

– Teren sprzyjał, aby rozwijała się partyzantka. Oddziały leśne były dobrze zorganizowane. Augustowszczyzna leżała na trasie przerzutowej łupów, które Armia Czerwona ciągnęła z Prus Wschodnich do ZSRR. Był to więc teren, na którym Sowietom bardzo zależało. Chcieli go opanować, aby spokojnie przepędzać choćby stada bydła ze zdobytych terenów. Te konwoje były cały czas atakowane przez partyzantów. Rozbijane były posterunki Milicji Obywatelskiej. Opanowywano urzędy i czyszczono je z dokumentów, likwidowano współpracowników NKWD. Sowieci zaprowadzili tam taki reżim, że ludzie, nie mając żadnego obrońcy, zwracali się do leśnych o pomoc. Wsparcie uzyskali w lojalnej armii państwa polskiego, czyli w AK. Próbowano oczywiście interweniować w urzędach, pokazując, że straty, jakie ponosi miejscowa ludność, są porównywalne, a czasami nawet większe niż podczas regularnej okupacji. Zabójstwa, gwałty, grabieże dokonywane przez czerwonoarmistów były na porządku dziennym. Część oddziałów, która wcześniej wyszła z lasu, wobec represji szybko tam wróciła. Sowieci, nie mogąc zapanować nad terenem, zdecydowali się przeprowadzić obławę.

(...)

Paweł Ostaszewski
p.ostaszewski@policja.gov.pl
zdj. autor

Cała rozmowa jest w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „Policja 997”.

Przekazać pałeczkę

W szkołach powiatu augustowskiego realizowany jest od niedawna projekt „Obława Augustowska – lipiec 1945 r. Gdy nie ma grobów, ocalmy pamięć…”. Pomysłodawcami są historycy: Danuta i Zbigniew Kaszlejowie.

– Z wiedzą na temat obławy nie jest najlepiej – wyjaśnia Danuta Kaszlej, na co dzień nauczycielka historii w augustowskim Liceum Ogólnokształcącym nr 2, a także prezes Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie. – Sama byłam załamana, że, pochodząc z tych terenów, dowiedziałam się o obławie dopiero w 1987 r., studiując historię. Nie zaistniał więc najbardziej naturalny przekaz międzypokoleniowy. To była zbrodnia, o której należało zapomnieć. Nawet w rodzinach ofiar bywało tak, że młodego pokolenia starano się nie obciążać tym garbem przeszłości. Teraz w regionie znane jest już hasło Obława Augustowska, ale nie zawsze kryje się za tym jakaś realna wiedza. To jest do nadrobienia, ale trzeba się za to zabrać teraz.

Państwo Kaszlejowie już to zrobili.
 

Cały tekst oraz recenzje publikacji na temat Obławy Augustowskiej w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „Policja 997”.