Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Odnaleziony policjant

Z kart „Granatowego porządku” wyłaniają się postaci przedwojennych policjantów. Trudno zdecydować, którą z nich przybliżyć na naszych łamach, aby pokazać losy funkcjonariuszy Policji Państwowej...

Jest tu posterunkowy Franciszek Bober, który zmarł w 1930 r. po zarażeniu się tzw. trupim jadem przy oględzinach denata. Autorzy książki dotarli do jego córki Krystyny, która pamięta jak przez mgłę, że po uroczystościach pogrzebowych ojca dostała czekoladę od komendanta powiatowego.

Jest ów komendant kom. Stanisław Skąpski, dzięki którego skrupulatności i opisywaniu zdjęć na odwrocie udało się ustalić daty, miejsca i ludzi biorących udział w uwiecznionych wydarzeniach. Komendantem Skąpskim po wojnie zainteresowali się funkcjonariusze Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szamotułach. Podczas kolejnego zatrzymania znacznie pogorszył się jego stan zdrowia. W trakcie śledztwa trzymano go na przykład w celi z wodą. Trafił do więziennego szpitala. Zwolniony z aresztu w listopadzie 1951 r. zmarł miesiąc później.

To także post. Wojciech Fojud, o którym pisaliśmy już na naszych łamach, a który prosto z tzw. policji granatowej Generalnego Gubernatorstwa trafił do obozu w Oświęcimiu, gdzie w 1942 r. został przez Niemców zamordowany. To również przodownik Michał Garstecki, który po służbie w Szamotułach i innych jednostkach Wielkopolski został skierowany do województwa białostockiego. W 1939 r. internowano go na Litwie, a następnie trafił do sowieckich obozów. Na szczęście doczekał Układu Sikorski–Majski i znalazł się w armii generała Andersa, walcząc jako sierżant 2. Korpusu Polskiego pod Monte Cassino. Zmarł w 1980 r. w Polsce.

Warte prześledzenia jest poszukiwanie przez autorów książki jednego z szamotulskich policjantów, który na listach mordów katyńskich figurował jako „Waszko”, a w spisach funkcjonariuszy jako „Baszko”

– Ta sprawa nie dawała mi spokoju, nie mogłem przez to spać – wspomina asp. szt. Mariusz Sołtysiak, jeden z współautorów książki o policjantach powiatu szamotulskiego. – Może się zdarzyć, że dwie osoby rodzą się tego samego dnia i mają tak samo na imię, mogą pokrywać się imiona ich rodziców, ale prawdopodobieństwo, że obie mają po czworo dzieci tej samej płci, o tych samych imionach i w tym samym wieku jest już nikłe. Kontaktowałem się w tej sprawie z Muzeum Katyńskim w Warszawie, oni z rosyjskim Memoriałem. Początkowo wszyscy podchodzili sceptycznie, ale okazało się, że ktoś zrobił literówkę, prawdopodobnie podczas tłumaczenia dokumentów (polskie B, czytane w cyrylicy, to zapis rosyjskiego W – przyp. P.Ost.) i tak ze st. post. Baszko zrobiono st. post. Waszko. Ten człowiek pod zmienionym nazwiskiem pochowany jest w Miednoje, jako „Waszko” został też w 2007 r. pośmiertnie awansowany do stopnia aspiranta Policji Państwowej i pod takim nazwiskiem umieszczony jest w Księdze Cmentarnej Miednoje. Zastanawiałem się, dlaczego ten błąd nie został wcześniej poprawiony. Myślałem, że albo rodzina nie żyje, albo nic nie wie. Okazało się, że to drugie… Gdy zadzwoniłem do jego najbliższych, myśleli, że żartuję, że dzwonię z jakiegoś innego wymiaru.

Powoli wszystko zostało wyjaśnione. Rodzina szukała Piotra Baszko, ale on nigdzie pod takim nazwiskiem nie figurował. Do 2018 r., gdy skontaktował się z nimi Mariusz Sołtysiak, nie wiedzieli, co stało się z ich przodkiem podczas zawieruchy wojennej. Na Święto Policji w 2019 r. do Szamotuł przybyli jego potomkowie, którzy podziękowali współczesnym policjantom za odnalezienie przodka. Okazało się też, że jego syn Edmund według przekazów rodzinnych również był policjantem, a w czasie wojny działał w Armii Krajowej. Sprawą zainteresował się podinsp. Jacek Walaszczyk z KGP. Przewertował dokumenty, porównał relacje i orzekł – przecież to „Ster”. Edmund Baszko, syn Piotra, to sławny w okolicy Ostrowii Mazowieckiej „żołnierz niezłomny”, używający podczas okupacji nazwiska „Stefan Głowacki” i pseudonimu Ster. W konspiracji był zastępcą szefa wywiadu Armii Krajowej obwodu Ostrów Mazowiecka, dosłużył się stopnia porucznika. Po wojnie Edmund Baszko pozostał w partyzantce, zginął w walce podczas zasadzki UB w październiku 1945 r. Jego ojciec, st. post. Piotr Baszko, został zamordowany przez sowietów wiosną 1940 r. w Kalininie, a brat Karol został rozstrzelany przez Niemców podczas okupacji.

PAWEŁ OSTASZEWSKI

zdjęcie ze zbiorów Mariusza Sołtysiaka