Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Sitko i czajnik to podstawa

Rozmowa z dr. Pawłem Leśniewskim, byłym specjalistą techniki kryminalistycznej, biegłym sądowym przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu w dziedzinie kryminalistyki o specjalności: identyfikacja i ujawnianie śladów entomologicznych, autorem poradnika dla techników kryminalistyki „Entomologia sądowa. Identyfikacja i zabezpieczenie śladów entomologicznych”.

Dlaczego entomologia sądowa jest tak mało wykorzystywana i tak niewielu jest biegłych z tej dziedziny?

Wytworzyła się kwadratura koła. Policja nie zabezpiecza takich śladów lub robi to bardzo rzadko. Nie jest to standard, jak np. w przypadku śladów traseologicznych, gdy wszyscy wiedzą, jak je zabezpieczyć.

Czyli pierwszą rzeczą, żeby zacząć częściej wykorzystywać ślady entomologiczne, są zabezpieczanie ich przez naszych techników i dostarczanie jako dowodu do badania? To może być ten punkt wyjścia?

Tak, tylko technik kryminalistyki pełni pewne funkcje usługowe. W oględzinach towarzyszą mu prokurator, procesowiec i oni też muszą mieć wiedzę. Jest decyzja nr 100 KGP z 2017 r. wprowadzająca entomologię sądową do systemu szkolenia specjalistycznego techników kryminalistyki. To są dwie godziny. Mało. Ale ważne, że wszystko jest przygotowane, opracowane, tylko trzeba wykorzystać tę prostą procedurę zabezpieczania.

Co o śladach entomologicznych powinien wiedzieć dochodzeniowiec czy śledczy, żeby je umieć wykorzystać w swojej pracy?

Technik kryminalistyki musi wiedzieć więcej, m.in. gdzie ich szukać i jak je zabezpieczyć. A pozostali – zdarzeniowcy i procesowcy – powinni wiedzieć, że trzeba zabezpieczyć larwy, dorosłe owady i tzw. ślady aktywności, czyli m.in. odbitki z aparatów gębowych. Larwy wskażą nam czas PMI (post mortem intervallum), dorosły owad będzie mówił biegłym o różnych okolicznościach śmierci. A w śladach aktywności owadów, czyli w tych odbitkach znajduje się genom osoby – ofiary lub sprawcy. Bo może ofiara się broniła, może przy rozczłonkowywaniu zwłok ktoś się zranił, a muchówka nie rozgranicza, jaka to krew, pobiera z każdego materiału w jej zasięgu, pije, przylatuje na jakąś inną powierzchnię, znowu bada swoim aparatem gębowym tę płaszczyznę i z tej tarczki oralnej „odbije” tę krew, czyli w prosty i niepodważalny sposób mamy możliwość ustalenia sprawcy.

Ślady trucizn również można odczytać?

To trzeba bobówki zebrać, z których większość substancji aktywnych, zwłaszcza środków odurzających syntetycznych, czyli dopalaczy lub tzw. tabletkę gwałtu da się odczytać. Tym zajmują się biegli z zakresu entomotoksykologii. Nawet gdy ciało zostało już zabrane czy przeniesione, a są wskazówki, że to jest to miejsce, trzeba wówczas szukać pod kamieniami, pod pniami. Ważne, żeby nie doszło przez ten czas do rekultywacji terenu.

Ile czasu utrzymuje się taki genotyp pozostawiony przez muchówki np. na szybie?

Byłem na miejscu zdarzenia, gdzie ślady pozostawione przez tarczkę oralną były 18 lat wcześniej. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dopiero gdy strzępki grzybów przerosną te ślady, wedrą się w nie drobnoustroje lub wilgoć, to wtedy dochodzi do degradacji całego genomu. Ale na miejscu zdarzenia nie zastanawiamy się nad tym i zabezpieczamy ślady wraz z podłożem, zachowując profilaktykę kontaminacyjną. A całą resztę pokażą badania identyfikacyjne, genetyczne. Ważne jest to, co powiedział prof. Marcin Kadej z Uniwersytetu Wrocławskiego – niech nikt z policjantów nie zawraca sobie głowy systematyką czy dalszymi badaniami. Istotne jest, żeby zabezpieczyć ślady.

A łapać muchy na miejscu zdarzenia?

Jeżeli tych muchówek się nie wyłapie, to nie ma większego problemu, bo ich formy młodociane będą na ciele.

Czyli larwy?

Tak, jaja, larwy, poczwarki. Z całą pewnością te dorosłe formy znajdą się w krwi, w ocieklinie białkowej. Gdy pomieszczenie będzie zamknięte i nie będą mogły się wydostać, to będzie ich bardzo dużo leżało. Więc nie ma z tym problemu. Ważne, żeby właściwie je zabezpieczyć. Z trwogą zobaczyłem nie tak dawno pakiet dla techników kryminalistyki do zabezpieczania śladów entomologicznych.

Co tam jest w wyposażeniu?

Siatka entomologiczna i słoiki typu twist, plastikowe szalki Petriego. Ale gdzie sitko? Gdzie czajnik? Miska? To podstawowe rzeczy, żeby dobrze zabezpieczyć te ślady – żywe larwy znajdujące się na zwłokach.

To jak się zabezpiecza takie larwy?

Przepis jest prosty. Łyżką zbieramy larwy na sitko, zalewamy wrzątkiem nad miską przez 30 sekund. Wówczas larwy będą rozprężone i nie skurczą się po zalaniu płynem konserwującym, czyli alkoholem. To bardzo istotne, ponieważ pomiar postaci larwalnych odgrywa istotną rolę podczas określania ich wieku, a przez to wskazania czasu, który minął od zgonu. Przekładamy do słoika i zalewamy alkoholem. Co ciekawe, korzystałem z popandemicznych płynów, które były stężone na bazie alkoholu z różnymi domieszkami i nic się z tymi larwami nie działo. Nie musi to być więc bezwzględnie 96-procentowy czysty spirytus. Ważne, żeby larwy były zalane wcześniej wrzątkiem. Czajnik można podłączyć do wejścia od zapalniczki w radiowozach. Należy szukać prostych rozwiązań. Troszkę jest do zrobienia, ale mamy już wszystko opracowane, pozostaje tylko wdrożyć. Mamy ośrodek wrocławski z profesorem M. Kadejem, w Toruniu jest prof. Krzysztof Szpila, w Poznaniu prof. Szymon Matuszewski, specjalista od chrząszczy prof. Szymon Konwerski, którzy wykonują ekspertyzy i czekają na ślady zebrane przez policjantów.

To co zrobić, żeby o entomologii sądowej nie czytać w kryminałach czy oglądać ją w filmach, a żeby faktycznie zaczęła funkcjonować w kryminalistyce na większą skalę?

Piłka jest po stronie służbowej. Wyobrażam sobie, że np. w Szkole Policji w Pile można by było przeprowadzić krótkie, dwudniowe szkolenia dla policjantów różnych pionów. Jestem do dyspozycji. Baza też jest.

Był Pan przez wiele lat technikiem kryminalistyki. Wystarczająco dużo jest do zabezpieczania na miejscu zdarzenia, skąd więc jeszcze entomologia sądowa?

Z wyrzutów sumienia. Na miejscu zdarzenia czasem wręcz zamiatałem te padnięte dorosłe owady czy kroczące larwy. Teraz już wiem, że to larwa, która przechodzi trzecią fazę rozwoju. I ona będzie odchodziła w ekspozycji zewnętrznej sześć metrów od zwłok. A w mieszkaniu, co doświadczalnie zmierzyłem, potrafi odejść 50 m od zwłok, bo szuka spokoju i ciszy, bo za moment mamy bobówkę i później, po tym rozwoju larwalnym, będzie dorosłą muchą. I to są już cenne ślady, które zabezpieczamy.

W zależności od rozkładu temperaturowego biegły będzie mógł powiedzieć, ile czasu zwłoki leżały. Gdy spotkałem prof. Szymona Konwerskiego, zobaczyłem, co robi i jakie badania przeprowadza. Powtórzyłem je, ale pod kątem techniki kryminalistyki, analizowałem, gdzie szukać tych śladów, jak je zabezpieczać, żeby biegli mogli ich użyć pod względem procesowym. Później, dzięki słuchaczom, poznałem prof. Marcina Kadeja. Oby ta współpraca dalej trwała z tymi wszystkimi osobami i ośrodkami.

Owady są nieprzewidywalne, a jednocześnie cenne dla kryminalistyki jest to, że sprawca nie może zapanować nad tymi śladami. Rządzą się one swoimi prawami…

Nawet jeżeli sprawca będzie biologiem i będzie świadomy całego procesu, nie będzie mógł przewidzieć, co w kolejnych zmiennych i w jakiej przestrzeni owady opowiedzą tę jego historię z miejsca zbrodni. I to jest właśnie fascynujące.

Moglibyśmy jeszcze bardzo długo rozmawiać, bo rzeczywiście jest to wszystko niesamowicie interesujące. Mam nadzieję, że to nie jest ostatnia nasza rozmowa i temat entomologii sądowej jeszcze zagości na naszych łamach.

Ja również. Jestem do dyspozycji.

Bardzo dziękuję.

zdj. archiwum Pawła Leśniewskiego