Określenie – „wszyscy go znają” – nie jest przesadzonym zwrotem. Policjanci, słuchacze różnych kursów, słuchają jego wykładów z przepisów ruchu drogowego, ćwiczą kierowanie ruchem drogowym. Funkcjonariusze pod jego okiem uczą się techniki jazdy samochodem. Ale jego priorytetowym zajęciem jest szkolenie z zakresu kierowania motocyklem szosowym. Każdy uczestnik konkursu „Policjant ruchu drogowego” poznał go w roli sędziego głównego dla konkurencji motocyklowej i pomocniczego w pozostałych sprawnościach. Od 1991 r. związany z Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Jest jednym z twórców kursu motocyklowego prowadzonego w CSP. Wyszkolił blisko 1700 policyjnych motocyklistów.
SZKOLENIE NA WZÓR FRANCUSKI
Młody absolwent szkoły samochodowej zaczął życie zawodowe od pracy jako kierowca ciężarówki. Ciekawa robota, jednak rynek pracy na przełomie lat 80. i 90. XX wieku nie był stabilny. Gdy we wrześniu 1990 r. CSP rozpoczęło działalność dydaktyczną, Andrzej Słupecki złożył dokumenty z prośbą o przyjęcie. Dziesięć miesięcy później, w lipcu 1991 r. został przyjęty do służby jako policjant kierowca w Wydziale Transportu CSP. Nic dziwnego, skoro w prawie jazdy ma wbite wszystkie kategorie.
– Jeździłem wszystkimi rodzajami pojazdów, które były używane w Policji. Nie mówię tylko o radiowozach, ciężarówkach i autobusach, ale byłem też operatorem kierowcą hydromila na bazie jelcza i wozu bojowego BTR. Wtedy ochraniałem też pieniądze przewożone do kasy CSP – wspomina pierwsze policyjne zadania.
Wiosną 1995 r. uzyskał państwowe uprawnienia instruktora nauki jazdy i został przeniesiony się do Zakładu Ruchu Drogowego CSP. Był to czas, gdy tworzyły się na nowo struktury szkolenia policjantów ruchu drogowego. Tego samego roku, w ramach współpracy międzynarodowej, Słupecki był jednym z uczestników szkolenia z zakresu kierowania motocyklem w prestiżowej szkole policyjnej w Sens we Francji. Każdy, kto ukończył to wymagające szkolenie, jest postrzegany jako ekspert jazdy motocyklem.
– Większość chłopaków w latach 80. miała styczność z jednośladami. Moim pierwszym motocyklem była czterobiegowa wueska kobuz. Potem jeździłem jednym z fajniejszych motocykli tamtego czasu – mz etz 250. Wydawało się, że umiem już całkiem dobrze jeździć, gdy wypadek z samochodem wyłączył mnie z jeżdżenia motocyklem aż na cztery lata. Do Francji jechałem z myślą, że dam sobie radę, ale już pierwszego dnia musiałem przyznać, że nie umiem nic. W sumie dobrze, bo ukształtowałem w sobie właściwe nawyki i nauczyłem się dobrze jeździć.
Do kraju wrócił z dyplomem ukończenia renomowanej szkoły, zasłużoną odznaką „Police Nationale Formation Routieres Motocyclistes” i bagażem wiedzy. Ukończone szkolenie było nie tylko sukcesem policjanta, ale też podstawą realizacji polskiego szkolenia motocyklowego na wzór francuski. W CSP powstały motodrom i tor krosowy, którego Słupecki był współtwórcą. Czterem członkom zespołu motocyklowego, poza tworzeniem miejsca do treningów motocyklowych, początki upłynęły na kompletowaniu sprzętu. Przerabiali stare emzetki do jazdy terenowej, starali się pozyskać motocykle szosowe. W praktyce kurs doskonalenia umiejętności kierowania motocyklem służbowym honda ruszył w 1997 r. Rok później instruktorzy z École Nationale de Police z Sens we Francji wzięli udział w polskim kursie jako obserwatorzy, przyznając szkoleniu wysokie rekomendacje.
TATA CIĘ NAUCZY
Asp. szt. Andrzej Słupecki zwraca uwagę, że przez lata szkoła się zmieniła. Wszystko jest nowocześniejsze i bardziej jednolite. Ostatnie zakupy nowoczesnych motocykli, wyposażonych w systemy wspomagające kierowcę, dodają umiejętności co najmniej o poziom wyżej. Samo szkolenie jest aktualne, a motocykliści popełniają te same błędy. W zależności od potrzeb i dopasowania do policjantów czas trwania kursu się zmieniał. Obecnie trwa trzy tygodnie i jest prowadzony na motocyklach szosowych.
– Idąc w ślady programu Francuzów – na początku każdy kandydat na policyjnego motocyklistę sprawdzał swoje ograniczenia, jeżdżąc motocyklami krosowymi. To był dobry czas, bo jeśli strach cię nie pokonał w terenie, to na szosie wyszlifowałeś nawyki, a ci, którzy nie czuli się dobrze w siodle, sami rezygnowali. Jeśli kursant przewrócił się na lekkim motorze, na miękkim podłożu, to otrzepał się i bez uszczerbku jechał dalej. Staramy się, by jazda terenowa była znowu częścią kursu. Szkolenie motocyklowe nie jest łatwe. Albo to czujesz i szybko załapiesz, albo ćwiczysz tak długo, aż wejdzie w nawyk. Tylko wtedy możesz dobrze jeździć motocyklem.
Policyjna służba na motocyklu wymaga nie tylko opanowania maszyny, trzeba też wyrobić podzielność uwagi. Policjant w ruchu ulicznym obserwuje innych uczestników drogi, zwraca uwagę na niewłaściwe zachowanie, reaguje na wykroczenia. Zadaniem instruktorów jest uczyć dostosowania techniki jazdy do warunków na drodze, ale zanim to zrobią, muszą wychwycić błędy i je skorygować. Dzięki doświadczeniu Słupecki wyłapuje nieprawidłowości, słysząc pracę silnika, widząc pracę ciałem, sprzęgłem i gazem. Widzi zachowanie i szybko ocenia, które elementy wymagają dopracowania.
– Policjanci zaliczają kwalifikacje i często myślą, że potrafią jeździć. My pokazujemy im, że jednak nie. Uświadamiamy, których reakcji muszą nauczyć się od nowa, a które poprawić. U wielu kursantów dostrzegam pokorę, ale niektórzy czasami mają chęć pojechać trochę mocniej. Wtedy zdarzają się otarcia gmolami o asfalt lub lekkie wywrotki. Dopiero po kursie mogą powiedzieć, że potrafią jeździć. Minęły już 32 lata mojej służby w Policji i zdecydowaną jej większość spędziłem na jeżdżeniu motocyklem, a ponad 26 lat szkolę policyjnych motocyklistów.
Podczas jednego kursu każdy z jednośladów potrafi przejechać dystans ponad dwóch tysięcy kilometrów, po to, by praktyka stanowiła dominującą część szkolenia. Lider zespołu motocyklowego uczy słuchaczy jedności z motocyklem, wyrabiania podzielności uwagi, stara się, by zrozumieli, że nie ma idealnych, zawsze działających zasad. Zachowanie dostosowuje się do sytuacji. Najlepsi policyjni motocykliści przeszli przez nauki Słupeckiego, nic więc dziwnego, że wielu nazywa go „tata”. Wystarczy jeden przejazd po torze i on wie, jakie błędy popełniasz i co musisz poprawić.
– Moje życie mocno związane jest z motocyklami. Nie da się opowiadać o mnie, nie wspominając o jeździe motocyklem, pokazach motocyklowych czy szkoleniu w CSP. Chcę, by motocykl w ich rękach był narzędziem, które pomoże w służbie i pozwoli, by bezpiecznie z niej wracali. Przekazuję wszystko, co sam potrafię, chyba właśnie tak, jak tata dzieciom.
MOTOCYKLOWY ŚWIAT
Życie i służba Andrzeja Słupeckiego nie kręcą się tylko wokół kursu w CSP. Brał udział w zawodach, rajdach, zabezpieczeniach czy szkoleniach zewnętrznych. Najbardziej znaczącymi zawodami wydają się edycje konkursu „Policjant ruchu drogowego”, podczas których konkurencja motocyklowa dostarcza wielu emocji. Przeszkody przygotowywane przez Słupeckiego są trudne, ale do przejechania. Twórca zawsze sprawdza je osobiście przed konkurencją.
– Gdy patrzę, jak mój wychowanek przejedzie tor prawidłowo, czuję dumę, że mam swój udział w uczeniu policjantów i mogę patrzeć, jak wykorzystują moje nauki.
Andrzej Słupecki nie raz reprezentował polską Policję na gościnnych zawodach zagranicznych. Zabezpieczał też wizyty papieża w latach 1997, 1999 i 2002 oraz wiele imprez masowych, pokazów i różnych akcji. Został odznaczony brązową odznaką „Zasłużony Policjant” oraz złotym medalem „za Długoletnią służbę”. Wielokrotnie uczestniczył w programach telewizyjnych i radiowych, m.in. w „Drogówce” i „Jednośladzie”, a jego wypowiedzi były cytowane w czasopismach o tematyce motocyklowej. Ukazało się też kilka artykułów jego autorstwa, dotyczących techniki jazdy motocyklem. Bywało, że prowadził szkolenia dla cywilnych motocyklistów organizowane przez kluby motocyklowe lub prasę motoryzacyjną. Za każdym razem promował bezpieczne zachowanie na drodze, Policję i szkolenia motocyklowe w CSP. Wielokrotnie brał udział w Tour de Mazovia jako marshal. Jazda motocyklem w wyścigu kolarskim jest niezwykle wymagającym zadaniem, któremu podołają tylko doskonale przygotowani motocykliści.
Doświadczony instruktor często powtarza, że prowadząc motocykl, trzeba myśleć za siebie i za innych uczestników drogi. Jeśli przewidzisz zamiary innych kierowców, to właściwie zareagujesz. Przewidywanie plus umiejętności, technika i rozwaga zawsze dadzą wynik w postaci bezpieczeństwa. Poza pracą Andrzej Słupecki także stosuje się do swoich zasad, gdy jeździ prywatną yamahą FJR 1300, choć przyznaje, że brak mu czasu na częstsze podróże. Policyjny park maszyn nie przypomina już tego z lat 90., urządzenia wspomagające służbę policjanta ruchu drogowego są skuteczniejsze, dokładne i szybkie. To przekłada się na sprawne działania na drodze. Aspirant Słupecki obserwuje te zmiany, wykorzystując najlepsze z nich w przekazywaniu wiedzy kolejnym pokoleniom funkcjonariuszy.
– Lubię to, czym się zajmuję, i wiem, że wykonuję dobrą robotę. Mam satysfakcję, gdy policjanci korzystają z moich nauk i dzięki temu będą bezpieczni. To moja pasja, moja misja. Jestem policjantem i jestem motocyklistą. Lubię patrzeć, jak inni jeżdżą, lubię motocykle i tym żyję.
Czasami słyszymy powiedzenie – jeśli robisz w życiu to, co lubisz, nie przepracujesz ani jednego dnia. Jak widać na przykładzie asp. szt. Andrzeja Słupeckiego, połączenie pracy i pasji jest możliwe.
Krzysztof Chrzanowski
zdj. autor i archiwum Andrzeja Słupeckiego