Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Nie zdejmę munduru

Przypadająca w tym roku setna rocznica III powstania śląskiego stanowi doskonałą okazję do przypomnienia kom. PP Piotra Jurczaka – wybitnej postaci pokolenia, o którym można powiedzieć, że wywalczyło i budowało Polskę odrodzoną po czasach rozbiorów. Niezwykły życiorys naszego bohatera mógłby posłużyć za kanwę scenariusza filmu sensacyjnego.

A jednym z jego najbarwniejszych wątków jest udział w III powstaniu śląskim na stanowisku dowódcy pociągu pancernego „Nowina-Doliwa”.

Gdyby pokusić się o próbę streszczenia drogi zawodowej kom. PP Piotra Jurczaka, z powodzeniem można ją zamknąć w jednym tylko słowie: służba. Urodził się 1 czerwca 1896 r. w Szymbarku jako poddany cesarza Austro-Węgier.

Z chwilą wybuchu I wojny światowej, dzieląc losy wielu młodych Polaków wcielonych do armii austriackiej, został skierowany na front rosyjski. Podczas walk dwukrotnie odniósł rany, m.in. podczas ofensywy gen. Aleksieja Brusiłowa w 1916 r., kiedy to trafił do niewoli, w której przebywał prawie dwa lata. Wykorzystując chaos, jaki wytworzył się w porewolucyjnej Rosji, rozkład carskiej administracji oraz armii, zbiegł z niewoli i wrócił w ojczyste strony. Ukrywając się, uniknął ponownego wcielenia do armii austriackiej, a w listopadzie 1918 r. wziął udział w rozbrajaniu wojsk zaborcy.

„PIŁSUDCZYK”

W styczniu 1919 r. jako ochotnik wstąpił do Wojska Polskiego. Ukończył Szkołę Podchorążych w Warszawie, następnie pełnił służbę jako wykładowca w Obozie Szkół Podoficerskich w Dęblinie. Na początku lipca 1919 r. został skierowany do służby w pociągu pancernym „Piłsudczyk”, w którym jako oficer walczył na szlaku bojowym wojny polsko-bolszewickiej (m.in. na Polesiu, Białorusi i Wołyniu), zdobywając bezcenne doświadczenie, które wkrótce, z sukcesami, spożytkował w walce o polski Śląsk.

W 1921 r. nastąpiło zawieszenie broni na froncie bolszewickim. 20 marca na Górnym Śląsku odbył się plebiscyt, którego wynik miał zdecydować o przynależności tych ziem. A gra toczyła się o najwyższą stawkę. Olbrzymi potencjał gospodarczy i cywilizacyjny tego regionu sprawił, że ten teren słusznie był określany klejnotem w koronie Rzeczypospolitej. Wielki przemysł Górnego Śląska stał się niezbędny dla odradzającego się państwa polskiego. Również Niemcy, upokorzeni przegraną w wojnie i obciążeni reparacjami, postanowili, za wszelką cenę, nie dopuścić do korzystnego dla Polski rozstrzygnięcia. Nic więc dziwnego, że kampanię poprzedzającą plebiscyt prowadzono w atmosferze terroru. Działalność kół polskich była na każdym kroku szykanowana przez uzbrojone bojówki niemieckie oraz regularne pododdziały wojsk niemieckich przebranych za osoby cywilne. Zarówno Niemcy, jak i polscy patrioci nie ukrywali faktu, że niekorzystny wynik plebiscytu spotka się z ich zbrojną reakcją. Obie strony gromadziły siły i środki do ostatecznego rozstrzygnięcia sporu w wyniku działań wojennych.

W tym dynamicznym i niebezpiecznym czasie kom. Piotr Jurczak, jeszcze jako oficer Wojska Polskiego, został wraz z pociągiem pancernym „Piłsudczyk” dyslokowany w rejon ówczesnego pogranicza polsko-niemieckiego. W „Piłsudczyku” ppor. Jurczak był dowódcą karabinów maszynowych. Z wyselekcjonowanych wagonów bojowych pociągów pancernych „Wilk” oraz „Piłsudczyk” utworzono nowy specjalny skład bojowy obsadzony przez ochotników, którzy zgłosili się do walki w powstaniu. Z uwagi na obowiązujące wówczas uwarunkowania międzynarodowe całość przygotowań do wsparcia powstania przez Wojsko Polskie była trzymana w tajemnicy i koordynowana przez oficerów wywiadu wojskowego z Oddziału II Sztabu Generalnego WP.

Pociągi pancerne stanowiły jeden z ważniejszych środków bojowych wykorzystywanych w wojnie polsko-ukraińskiej w latach 1918–1919 i wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919–1920. W wojnach z nieustabilizowanymi frontami były groźną i skuteczną bronią. „Nie zważając na zapadające ciemności, pociągi pancerne w dalszym ciągu kursowały na linii, zadając bez przerwy straty pułkom czerwonej artylerii” – czytamy w raporcie radzieckim z walk pod Leśniakowizną z lipca 1920 r.

W III powstaniu śląskim sprawdziły się znakomicie, ponieważ na terenie przemysłowym istniała gęsta sieć torów i bocznic.

W marcu 1930 r. w „Krótkiej Historji Pociągu Pancernego” opracowanej na prośbę Wojskowego Biura Historycznego w Warszawie por. Piotr Jurczak tak wspominał czas w pociągu „Nowina-Doliwa”:

„W godzinach wieczorowych omawiany skład wagonów pancernych wraz załogą wyjechał z Ząbkowic do Sosnowca, gdzie przybył na godzinę 10 wieczorem i tutaj por. Jurczak zameldował się u pułkownika Kozłowskiego czekającego na przybycie. Po dokonanym przeglądzie płk Kozłowski stwierdził dobry stan załogi, przyczem w myśl jego instrukcji przystąpiono do przygotowania się celem przekradzenia się na teren Śląska. W pierwszym rzędzie przebrano się w cywilne ubranie, przywiezione z Intendentury, zamalowano wszystkie napisy polskie na wagonach, jak oznaki K.P.K. itp., nazwano wagony z pociągu pancernego «Piłsudczyk» wraz załogą składającą się z por. Jurczaka i 27 szeregowych pociągiem pancernym powstańczym «Nowina-Doliwa», zaś wagony z pociągu pancernego «Wilk» z por. Mareckim i 24ma szeregowcami pociągiem pancernym «Korfanty». Zamaskowane wagony, do których dołączone zostały wagony ze świńmi i mąką zaawizowane jako transport żywności dla Górnego Śląska wyruszyły z Sosnowca około godziny 23-ej do Szopienic. Mimo warty koalicyjnej na rzece Przemszy transport szczęśliwie przeszedł granicę górnośląską i stanął w Szopienicach”. Pociąg pancerny „Nowina-Doliwa” otrzymał nazwę na cześć ppłk. Macieja Mielżyńskiego, hrabiego, działacza narodowego Śląska i Wielkopolski, który został naczelnym wodzem III powstania śląskiego. Dowodząc składem „Nowina-Doliwa” przez całe III powstanie, por. Piotr Jurczak walczył m.in. w bitwach o Kędzierzyn, pod Górą św. Anny, nad Odrą, pod Raciborzem, Rybnikiem oraz zdobywając dworzec kolejowy w Katowicach. Za swój udział w walkach powstańczych został odznaczony „Górnośląską Wstęgą Waleczności i Zasługi”.

Podsumowując etap walk w powstaniu, por. Jurczak posłużył się cytatem z artykułu prasowego pt. Pancerki powstańcze z wrażeń górnośląskich specjalnego delegata «Kurjera Warszawskiego» z 15 czerwca 1921 r.: „Przemyślni Ślązacy obyci z młotem i kowadłem jęli własnym sumptem budować pociągi pancerne i dozbrajać je, zdobetymi na niemcach działami i kulomiotami. W ciągu kilku dni zrodził się «Korfanty», tudzież «Nowina-Doliwa», zwiedziłem oba te pociągi, kiedy wróciły do Szopienic po 10-ciu dniach bitwy na zasłużony wypoczynek dawszy się niezgorzej niemcom we znaki. Chwyciły mnie za serce junacka pogoda i zuchwalstwo bijące z oczu mieszkańców tych ruchomych kazamat, jak również serdeczna koleżeńska zażyłość podwładnych i zwierzchników. Oto, pomyślałem, nowocześni «towarzysze – pancerni» Odrodzonej Polski, groźni potęgą swoich stalowych mastodontów o sile 2.000 koni w piorunach i błyskawicach szybkostrzelnych armat, kierowanych zesmolonemi dłońmi, na których niekiedy połyska zapomniany sygnet rodowy”.

Po zakończeniu powstania śląskiego Piotr Jurczak wrócił do służby w pociągu pancernym „Piłsudczyk” i otrzymał wkrótce awans na porucznika. W tym stopniu przeszedł do rezerwy. Koniec służby w Wojsku Polskim nie stanowił jednak pożegnania z mundurem dla naszego bohatera.

BIAŁYSTOK–WARSZAWA–MYŚLENICE

Po epizodzie w 41. Baonie Straży Granicznej w Druskiennikach w lipcu 1923 r. przeszedł do służby w Policji Państwowej. Zweryfikowany w stopniu aspiranta rozpoczął służbę jako dowódca kompanii granicznej. W 1924 r. został skierowany na X kurs szkoły oficerskiej, który ukończył z wybitnym wynikiem. Doświadczenie zdobyte w służbie granicznej na odcinku sejneńskim zaowocowało awansem na stanowisko kierownika Ekspozytury Politycznej w Wołkowysku, a następnie Komendanta Szkoły Przodowników w Białymstoku. Wskutek likwidacji tej jednostki oraz po awansie na podkomisarza objął obowiązki kierownika II Komisariatu Policji Państwowej w Białymstoku.

Z Białegostoku, już jako komisarz, Piotr Jurczak został przeniesiony do Warszawy, gdzie pełnił obowiązki w Komendzie Policji Państwowej m.st. Warszawy. O jego charakterze i poziomie odpowiedzialności niech zaświadczy fakt, że m.in. na wniosek Ministerstwa Spraw Zagranicznych został przydzielony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do pomocy Delegacji RP do Spraw Repatriacji przy wymianie więźniów politycznych pomiędzy ZSRR a Polską 15 września 1932 r. Jurczak był odpowiedzialny za organizację i przeprowadzenie konwoju 40 więźniów z Białegostoku do słynnej wówczas stacji kolejowej na granicy Polski i ZSRR w Kołosowie, na której odbywały się wymiany agentów wywiadu oraz więźniów politycznych.

W 1935 r., już jako Komendant Rezerwy Pieszej Policji Państwowej m.st. Warszawy, brał udział w zabezpieczeniu uroczystości pogrzebowej Marszałka Józefa Piłsudskiego, za co otrzymał podziękowania od Komisarza Rządu dla m.st. Warszawy Władysława Jaroszewicza. Aktywnie uczestniczył w życiu stołecznego garnizonu, angażując się w prace Policyjnego Klubu Sportowego, Warszawskiego Zarządu Klubu Oficerów Policji Państwowej oraz Stowarzyszenia Rodzina Policyjna.

W 1937 r., pragnąc być bliżej stron rodzinnych, objął stanowisko Komendanta Powiatowego PP w Myślenicach, gdzie służył do wybuchu wojny.

RADIOWÓZ W KWIATACH

Córka kom. PP Piotra Jurczaka potrafi godzinami w barwny sposób opowiadać o ojcu oraz życiu w rodzinie, w której mundur był obecny od zawsze. W tych opowieściach można dostrzec przede wszystkim człowieka o głębokim poczuciu obowiązku, dla którego służba była wyborem sposobu życia, jednocześnie człowieka o olbrzymich horyzontach, potrafiącego połączyć twardość, niezbędną w tej służbie, z oddaniem rodzinie. Prywatnie kom. PP Jurczak był człowiekiem towarzyskim o dużym poczuciu humoru. Spędzając czas w gronie rodzinnym, nie stronił od żartów i zabaw z córkami, dla których grywał na klarnecie. Państwo Jurczakowie wraz z dziećmi zajmowali służbowe mieszkanie na piętrze myślenickiej komendy. Sytuacja, w której życie jednostki policji oraz rodzinne są ze sobą tak silnie związane i się przeplatają przez całą dobę, była przyczyną wielu niezwykłych i zabawnych sytuacji. Córka kom. PP Jurczaka z humorem opowiada o sytuacji, kiedy nieznani mężczyźni – wykorzystując typowe dla dziecka ciekawość i ufność – usiłowali za jej pośrednictwem uwolnić swoich wspólników z policyjnego aresztu. Albo przypadek, kiedy po zakończonej służbie jej tata otrzymał pilne wezwanie od przełożonych i wybiegając na podwórko, zastał służbowe auto udekorowane fantazyjnie kwiatami i roślinami.

O roli etosu służby w czasach II RP oraz pozycji społecznej komendanta powiatowego wymownie świadczy opowieść o tym, jak podczas obchodów uroczystości państwowej córka kom. PP Jurczaka recytowała wiersz na cześć Prezydenta RP Ignacego Mościckiego, mając za plecami swojego ojca i portret głowy państwa.

MUNDURU NIE ZDEJMĘ

Po wybuchu II wojny światowej kom. PP Piotr Jurczak współorganizował ewakuację archiwów jednostek policji i wycofał się na wschód. Podzielił los tysięcy funkcjonariuszy, wpadając w ręce wojsk sowieckich. Z listów jego byłych podwładnych oraz ich potomków córka kom. Jurczaka dowiedziała się, że jeszcze na etapie konwojów jenieckich miał szansę ucieczki w przebraniu cywilnym. Nie skorzystał z niej, uważając się za jeńca wojennego, oświadczył, że „munduru nie zdejmie, rodzinie wstydu nie przyniesie”.

W drodze do obozu ostaszkowskiego wyrzucał z pociągu spisane odręcznie urywki papieru, które zostały odnalezione przez szlachetnych ludzi, przepisane na pocztówkach i przesłane do rodziny. Żona kom. Jurczaka prowadziła korespondencję w sprawie losów męża z jego byłym przełożonym insp. Marianem Kozielewskim – wybitnym oficerem PP i bratem Jana Karskiego.

Zamordowany w Kalininie został pogrzebany w dołach śmierci w Miednoje. Córka kom. PP Piotra Jurczaka jest niestrudzonym strażnikiem pamięci o ojcu oraz policjantach II RP. Od wielu dekad bohatersko walczy, najpierw o historyczną prawdę w sprawie mordu na polskich policjantach, a z czasem o godne uczczenie ich pamięci i propagowanie wiedzy o nich wśród młodych pokoleń Polaków.

Autorzy pragną serdecznie podziękować córce kom. PP Piotra Jurczaka za udostępnienie dokumentacji z archiwum rodzinnego oraz nieocenioną pomoc przy tworzeniu Izby Pamięci KWP we Wrocławiu.

podkom. Arkadiusz Majcherek

Kamila Skłodowska

Wydział Prezydialny KWP we Wrocławiu

zdjęcia archiwum rodzinne