Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Półmilioner

Sierż. szt. Łukasz Grymuza z Zespołu Dochodzeniowo-Śledczego Komisariatu III Policji w Lublinie, w teleturnieju „Milionerzy” wygrał 500 tys. zł. Kiedy zasiadł na fotelu zawodnika – nie ukrywa, że poczuł presję. Pomyślał wtedy, że gra nie tylko o pieniądze, ale może być odebrany jako reprezentant całej grupy zawodowej.

Całe szczęście, że udało mi się tak daleko dojść. Powiedziałem, że jestem policjantem i jeżeli odpadłbym na początku gry, mogłoby to zostać źle odebrane. Okazało się, że mimo początkowych trudności szło mi całkiem nieźle i rozkręcałem się z pytania na pytanie – mówi Łukasz Grymuza.

RECEPTA NA SUKCES

Każdy, kto choć raz oglądał ten teleturniej, wie, jak różnorodne padają w nim pytania i tak naprawdę nikt nie jest w stanie się do tej gry przygotować. Trzeba mieć przede wszystkim szerokie zainteresowania, trochę szczęścia oraz opanowanie. Tak jak policjant na służbie. Może właśnie dlatego Łukasz Grymuza okazał się tak dobrym zawodnikiem.

Przed przyjęciem do Policji ukończył VI Liceum Ogólnokształcące w Lublinie o profilu humanistycznym, a następnie prawo na Wydziale Prawa i Administracji UMCS. W szkole średniej interesowały go biologia i historia, ale podczas studiów wiedział już, że chce być policjantem. Zawsze dużo czytał, zwłaszcza książki popularno-naukowe i fantastykę. Po ukończeniu studiów musiał poczekać ponad rok na przyjęcie do służby, w tym czasie pracował w Urzędzie Skarbowym. W czasie kursu podstawowego w Szkole Policji w Słupsku zdobył też patent sternika motorowodnego. Dzięki tym uprawnieniom został delegowany do posterunku wodnego nad Zalewem Zemborzyckim, gdzie spędził sześć letnich sezonów.

– W Policji jestem od 2011 r., ze Szkoły Policji w Słupsku najpierw trafiłem do KP VIII w Lublinie, a po jego likwidacji do Komisariatu III Policji, gdzie jestem do dzisiaj. To nie tylko największy rejon w naszym mieście, ale też bardzo ciekawy. Mamy w nim szpital psychiatryczny, areszt śledczy, dworzec kolejowy i PKS, stadion piłkarski, miasteczko wodne, zakład poprawczy dla nieletnich oraz muzeum obozu koncentracyjnego na Majdanku. Z każdym z tych miejsc wiążą się dodatkowe zadania – mówi Łukasz Grymuza.

STRĘTWA PRZYNIOSŁA SZCZĘŚCIE

Kilka lat temu zastanawiał się, czy nie wystartować w „Milionerach”. Z poziomu wygodnej domowej kanapy dobrze mu szło. Program jednak został zdjęty z anteny i o sprawie zapomniał. Gdy teleturniej wrócił do telewizji, do udziału namówiła go żona. Dwie próby były nieudane. Za trzecim razem pytanie eliminacyjne dotyczyło określenia ryb i przyporządkowania gatunków.

– Były to: sazan, leszcz, strętwa i pstrąg, a ich określenia: górski lub potokowy, dziki karp, węgorz elektryczny i potocznie frajer. Zawodnicy mieli przede wszystkim problem z przyporządkowaniem dzikiego karpia i węgorza elektrycznego, a mi gdzieś nazwa „strętwa” obiła się o uszy. Gdyby ktoś mnie zapytał, co to jest strętwa, nie odpowiedziałbym, ale w połączeniu z węgorzem elektrycznym coś mi się skojarzyło. Tylko dwie osoby odpowiedziały poprawnie, ale ja byłem najszybszy. Strętwa to paskudna ryba, ale kiedyś wydrukuję sobie jej zdjęcie i powieszę nad biurkiem w domu. Na pamiątkę, bo pomogła mi usiąść w fotelu – mówi Łukasz Grymuza.

Klauzula poufności zabraniała informowania kolegów, że będzie grał. Jednak kilka osób oglądało program i widziało, jak wygrał 125 tys. zł, a w następnym odcinku stanie przed szansą gry o milion. Reklamę zrobiła stacja, wiadomość rozeszła się i drugą cześć oglądał chyba cały komisariat.

HACZYK

Telefonicznym przyjacielem był teść mający wykształcenie techniczne i kilka zarejestrowanych patentów na swoim koncie. Ostatnie pytanie, o milion, nie dotyczyło jednak budowy maszyn czy nazwy części. Brzmiało: „Jaki owoc po zerwaniu nie dojrzeje?” Do wyboru były: wiśnia, banan, awokado, gruszka.

– Byłem w 90 proc. przekonany, że jest to wiśnia i gdyby było to pytanie o mniejszą kwotę, obstawiłbym bez wahania, natomiast obawiałem się, że w pytaniu o milion może być haczyk. Dlatego stwierdziłem, że chyba nie warto ryzykować, bo 40 tys. a nie pół miliona to jednak jest to duża różnica. Wycofałem się więc z odpowiedzi, ale powiedziałem, że zaznaczyłbym wiśnię i rzeczywiście okazała się to poprawna odpowiedź. Gdy jest tak wysoka stawka, inaczej kalkuluje się ryzyko – przyznaje Łukasz Grymuza.

Wygrana nie została jeszcze wydana. Przeznaczona jest na realizację planów i spełnienie marzeń.

– Nic się nie zmieniło w moim życiu. Nie kupiłem nowego samochodu, do pracy nadal chodzę pieszo. Po emisji atmosfera była bardzo fajna, koledzy i koleżanki z pracy cieszyli się i gratulowali – mówi Łukasz Grymuza i dodaje: – Myślę, że pozytywny wizerunek Policji buduje się nie tylko przez nasze służbowe działania, ale pokazywanie się z innej strony w społeczeństwie. Dobrze, by ludzie wiedzieli, że wśród nas też są osoby z otwartymi głowami i można z nami porozmawiać na różne tematy.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. TVN