Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Policjant – ambasadorem?

Do tytułu Ambasadora Polski, przyznawanego przez publiczność w drodze głosowania internetowego, anonimowo zgłaszano osoby, które „swoim zachowaniem przyczyniły się do budowania dobrej opinii o Polakach jako narodzie poza granicami Polski, (…) codziennie czynią dobro, pokazując przy tym światu szlachetne serce Polaków”.

W pierwszym etapie głosowania z dziesięciorga kandydatów, którzy uzyskali najwięcej głosów, wyłoniono 3 nominowanych, i właśnie w tej trójce znalazł się st. sierż. Maciej Kąkol, funkcjonariusz pionu prewencji Komendy Powiatowej Policji w Otwocku! Wyniki plebiscytu, który organizowany jest przez KGHM Polska Miedź S.A. pod honorowym patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, poznamy jeszcze jesienią.

Oddech po szóstej serii

Uzasadnieniem nominacji policjanta jest wydarzenie, do którego doszło latem br., kiedy podczas rodzinnych wakacji w chorwackiej miejscowości Vinišće st. sierż. Maciej Kąkol uratował człowiekowi życie. Podczas rozbierania rusztowania po remoncie elewacji jednego z domów mężczyzna najprawdopodobniej zaczepił jedną z długich metalowych rurek o przebiegającą obok instalację wysokiego napięcia, w wyniku czego został porażony prądem i spadł z dużej wysokości.

– Był to sam początek naszego wyjazdu ze znajomymi i pod wieczór wybraliśmy się na plażę. Żony szły pierwsze, my z kolegą za nimi, i w pewnym momencie usłyszeliśmy coś jak zwarcie i brzdęk, a żony zobaczyły, że ktoś spada z rusztowania, i zaczęły krzyczeć. Przyjaciel dobiegł tam pierwszy, sprawdził leżącemu tętno. Mężczyzna nie oddychał, więc przystąpiłem do resuscytacji. Działałem według tego, czego się nauczyłem, co mi się zakodowało. Taki instynkt mi się włączył: trzeba pomóc. Po szóstej serii ucisków Chorwat odzyskał oddech. Właściciel tej posesji nie mógł się dodzwonić po pomoc, więc z pogotowiem połączyliśmy się przez telefon mojego drugiego kolegi – mówi wyróżniony policjant.

Poszkodowany miał liczne oparzenia i złamania. Nadal był nieprzytomny, ale oddychał. Czuć było spalenizną. Policjant wspólnie ze znajomym czuwali przy nim do czasu przyjazdu karetki pogotowia. Później dowiedzieli się, że trafił pod respirator i znajduje się w śpiączce farmakologicznej. Po powrocie do Polski policjant otrzymał jeszcze wiadomość, że poszkodowany został przewieziony do kliniki specjalistycznej.

– Jego żona z córką i synem przyszli, żeby nam podziękować. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, abym ratował życie człowieka. Czuję się z tym dość nietypowo. Jestem bardzo zadowolony, że się udało. Dobrze, że człowiek ma to przeszkolenie w Policji z pierwszej pomocy, że się czegoś nauczył. Bo w trakcie takiego zdarzenia w ogóle się nie myśli, tylko działa.

Ostatni Mohikanin

Do służby w Policji ciągnęło go od dawna. – W domu nie miałem lekko, chciałem, żeby moje dzieci miały w życiu trochę lepiej.

W Policji odbył zastępczą służbę wojskową, później chciał się przyjąć na stałe. – Kilka razy składałem papiery, ale ślub, wesele, żona, no i dopiero za trzecim razem zostałem przyjęty.

Od samego początku, czyli od kwietnia 2016 r., służy w otwockim Zespole Wywiadowczo-Interwencyjnym. Ma tam kolegę, który jest przewodnikiem psa policyjnego. – Pomagam mu troszkę, czasem mamy wspólne patrole. W przyszłości też chciałbym zostać przewodnikiem psa.

Wspomniany kolega – st. sierż. Przemysław Bereda – zapytany o st. sierż. Kąkola podkreśla, jaki jest życzliwy. – Jak trzeba, to zawsze jest pierwszy do pomocy. Podobnie mówi przełożony obydwu funkcjonariuszy, naczelnik Wydziału Prewencji asp. szt. Paweł Smoliński: – To bardzo dobry chłopak, koleżeński, sympatyczny, skromny, dla wszystkich uczynny, dyspozycyjny, nie marudzi, taki „ostatni Mohikanin”. Mało jest już takich ludzi, a w prewencji łatwo być niewyspanym i narzekać.

Domowe koszary

Funkcjonariusz jest ojcem 11-letniej córki i 8-letniego syna. – Córka nie miała tylu przygód co syn, który ma kłopoty zdrowotne. Przechodzi różne zabiegi i terapie, ale jest bardzo pocieszny. I słuchać się nie chce, jak każde dziecko.

St. sierż. Maciej Kąkol z zamiłowania oraz wcześniejszego wykształcenia jest elektromechanikiem. Dlatego w czasie wolnym zajmuje się motoryzacją. – Dość dużo się nauczyłem i lubię grzebać w samochodach. Ostatnio zacząłem też jeździć z kolegami na crossie po żwirowni, którą mamy tu niedaleko.

P.S.

– Ja dopiero dziś od żony dowiedziałem się, że biorę udział w jakimś konkursie. Żona jest dumna, gratulują jej, że ma takiego męża. Czuję, że ludzie cieszą się z tego wszystkiego, gratulują, a ja powtarzam, że to nie tylko moja zasługa. Fajnie by było, gdybym został Ambasadorem. 

Patrycja Długoń
zdj. KPP w Otwocku