– Dlaczego zdecydował się Pan na taką służbę – z dala od Polski, z dala od domu?
– Akurat w moim przypadku nie było tak daleko. Z rodzinnego Łukowa do Brześcia jest około 100 km. Chciałem się sprawdzić. Nie mam żadnej bariery językowej. Lubię wschód, lubię tę kulturę i mentalność ludzi. Z Białorusinami zetknąłem się w Polsce, gdy w latach 90. ubiegłego wieku masowo przyjeżdżali do naszego kraju. Gdy pojawiła się możliwość aplikacji na stanowisko oficera łącznikowego u naszego wschodniego sąsiada uznałem, że jest to dobra szansa dla mnie. Mam 27 lat służby, więc był to najwyższy czas, żeby spróbować, bo jak nie w tym momencie, to kiedy? Syn jest już dorosły, mieszka w Polsce. Podczas wyjazdu wspierała mnie małżonka, która była ze mną na miejscu.
– Jaka jest specyfika kraju, w którym Pan służy?
– Człowiek, który pracuje na Wschodzie musi ten Wschód nie tyle permanentnie lubić, co kochać i znać. Odległość mierzona w kilometrach jest niewielka, ale mentalnie to odległy rejon. Białoruś to specyficzny kraj, inaczej funkcjonujący, mający inne zasady prawne. Co u nas w pełni legalne, tam nie do końca, i na odwrót.
Między innymi w wyniku naszych działań Białorusini coraz bardziej przekonują się do Polski. Dla nich nasz kraj jest – no może nie „ziemią obiecaną”, ale krajem wzorcowym, w którym można bezpiecznie i spokojnie żyć. Białorusini, z którymi się zetknąłem, mają bardzo dobre zdanie o polskiej Policji. Podam przykład – obywatel Białorusi wybrał się samochodem do Polski i zgubił drogę w Warszawie. Przegapił właściwy skręt i nie wiedział jak zawrócić. Podszedł do policjanta prosząc o pomoc. Ten wysiadł z radiowozu, zatrzymał ruch z jednej strony, zatrzymał ruch z drugiej strony, aby było bezpiecznie i umożliwił mu zawrócenie, tłumacząc jak ma dalej jechać. Z naszego punktu widzenia ta sytuacja jest normalna, funkcjonariusz zachował się jak trzeba, pomógł zagubionemu w obcym mieście kierowcy. Białorusin odczytał to natomiast jako ideał życzliwości, jako wzór zachowania policjanta względem obywatela. Ten człowiek wtedy na własnej skórze przekonał się, że w Polsce Policja pracuje faktycznie dla społeczeństwa. Ten kierowca o sytuacji z Warszawy opowiada do dzisiaj wszystkim znajomym.
Mieszkając w Polsce nie doceniamy sukcesów, jakie nasze państwo osiągnęło w ciągu ostatnich kilku lat. Białorusini postrzegają Polskę jako kraj bezpieczny, stabilny, gdzie wieczorem można wyjść na spacer, bo jest spokojnie. Krakowskie Przedmieście w Warszawie z otwartymi do późna knajpkami i letnimi ogródkami na chodnikach jest na Białorusi żywą reklamą Polski.
Marzeniem młodych Białorusinów jest natomiast studiowanie w Polsce. Wynika to z niewielkiej odległości, ale także z tego, że u nas czują się lepiej niż w państwach położonych bardziej na Zachód.
– A co należy do Pana codziennych obowiązków?
– Jak każdy oficer łącznikowy zajmuję się wymianą informacji. Większość kontaktów oparta jest na relacjach osobistych. Jest to kraj, który preferuje takie właśnie kontakty – osobiste, koleżeńskie. Są państwa, gdzie wszystko opiera się na skategoryzowanych systemach, określonych szablonach, formularzach. Tutaj im większe masz kontakty osobiste, tym większą pomocą służysz, ale i tym bardziej rewanżują ci się partnerzy. Trzeba dotrzeć do „ludzi, którym się chce”. Schodzimy więc często z poziomów ministerialnych, bo co z tego, że zaniesiemy tam nasz dokument, skoro będzie on tam czekał w kolejce na rozpatrzenie. Na Białorusi odpowiednikiem KGP jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jednak np. technika kryminalistyczna czy cały pion śledczy są w osobnej strukturze. Wszyscy oczywiście mają legitymacje milicyjne. System z naszego punktu widzenia jest mało przejrzysty, ale tam poruszają się w nim świetnie. Tę strukturę trzeba po prostu poznać i zaakceptować.
Moim miejscem pracy jest ambasada. Stopień dyplomatyczny radcy, ale także policyjny – młodszego inspektora – pomagają. Na Wschodzie im wyższy stopień tym lepsza pozycja do załatwiania spraw. Tak budowany jest tu prestiż. Utrzymuję też kontakty z oficerami innych służb i państw akredytowanych w Republice Białorusi.
– Najważniejsze sprawy, przy których Pan pomagał, czyli czym może się Pan pochwalić?
– Wymiana informacji jest dobra i nie napotyka zasadniczych przeszkód. Tyle mogę powiedzieć zawsze, bo wskazując na konkretne przypadki można za dużo ujawnić i zrobić komuś krzywdę, zwłaszcza gdy sprawy nie są jeszcze zakończone.
Wiadomo, że zajmujemy się przestępczoś-cią związaną z przemytem towarów akcyzowych, jak również wymieniamy informacje o przestępcach próbujących przenieść swoją działalność na teren Polski i w ogóle Unii Europejskiej. W tym zakresie zawsze można liczyć na białoruskich milicjantów.
– Jak ocenia Pan te ponad cztery lata spędzone na Białorusi jako oficer łącznikowy?
– Było to ciekawe doświadczenie. Wiele rzeczy udało się zrobić. Uważam jednak, że jako Policja moglibyśmy podjąć większą współpracę z białoruską Milicją. Możemy prezentować nasz system kształcenia i doskonalenia, zwłaszcza z zakresu techniki kryminalistycznej, kynologii i wszelkich nowinek technicznych. Mamy się czym pochwalić. Byłem z delegacją białoruskiej milicji drogowej w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Byli oczarowani i zbudowani warunkami, możliwościami i sposobem kształcenia polskich policjantów.
– Dziękuję za rozmowę.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor
Mł. insp. Marcin Chruściel
Pochodzi z Łukowa, gdzie był jego pierwszy przydział służbowy. Z Policją związał się po maturze rozpoczynając w 1991 r. naukę w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, Po jej ukończeniu trafił do KWP w Siedlcach, a potem do KPP w Łukowie. W 2002 r. rozpoczął służbę w Biurze Kadr i Szkolenia Komendy Głównej Policji. Pracował także w Gabinecie Komendanta Głównego Policji, a od 2008 r. w Biurze Międzynarodowej Współpracy Policji KGP, gdzie objął stanowisko naczelnika Wydziału Ogólnego. Był również naczelnikiem Wydziału Wsparcia i Organizacji Kontaktów Międzynarodowych BMWP KGP.
W grudniu 2014 r. został wyznaczony na stanowisko radcy Ambasady RP w Mińsku. Do chwili obecnej pełni funkcję oficera łącznikowego polskiej Policji w Republice Białorusi.
Jego zainteresowania to: szeroko rozumiana polityka historyczna, historia sensacyjna, kultura i zwyczaje krajów Europy Wschodniej i Azji oraz ewolucja językowo-kulturowa mieszkańców pogranicza wschodniej Polski i zachodniej Białorusi.
P.Ost.