Upadek tzw. Państwa Islamskiego w formie, jaką znaliśmy od 2014 r., i rozproszenie się jego bojowników po niemal całym świecie oznacza, że na czołowe miejsce w terrorystycznej hierarchii wraca Al-Kaida. Świadczy o tym także rosnąca rola Hamzy bin Ladena, syna Osamy, któremu liderzy Bazy powierzyli kierownictwo organizacją.
29-letni Hamza ma przewodzić Al-Kaidzie nie dlatego, że dowiódł swojego męstwa w boju lub też zna Koran i hadisy lepiej od innych. Ma przewodzić jej dlatego, że jest symbolem. Synem człowieka, który jako jedyny, w odczuciu mudżahedinów, potrafił rzucić Amerykę na kolana. 28 lutego br. Departament Stanu USA za wskazanie miejsca pobytu Hamzy wyznaczył nagrodę w wysokości miliona dolarów. Dzień później MSZ Arabii Saudyjskiej odebrało mu obywatelstwo.
KSIĄŻĘ DŻIHADU
Hamza bin Laden, zwany księciem dżihadu, jest piętnastym dzieckiem Osamy bin Ladena i jedynym synem jego trzeciej i, zdaniem wielu, ulubionej żony Saudyjki Hajriji Sabar. Urodził się prawdopodobnie w 1990 r. Wychowywał się głównie w Afganistanie, gdzie jego ojciec walczył z Rosjanami, i w Sudanie, w którym rodzina bin Ladenów osiadła po wygnaniu Osamy z Arabii Saudyjskiej. Dzieciństwo upłynęło mu w obozach, w których szkolili się mudżahedini. Jego ulubionymi zabawkami były łuski i puste magazynki do kałasznikowa. Czasami towarzyszył ojcu przy nagrywaniu filmów propagandowych i przesłań, co dla wielu stanowi dowód, że Osama bin Laden widział w nim kontynuatora ogłoszonej przez siebie świętej wojny z cywilizacją Zachodu.
Od sierpnia 2015 r. krążą w internecie nagrania, na których, naśladując intonację ojca, wzywa muzułmanów do atakowania „Żydów i krzyżowców”. Wśród największych wrogów obok USA wskazuje Wielką Brytanię, Francję, Izrael i oczywiście królewską rodzinę Saudów, która, jak przekonuje, zdradziła jego ojca i wciąż pozwala stąpać wojskom niewiernych po świętej ziemi islamu.
MODUS OPERANDI
Eksperci są przekonani, że Hamza nie będzie, wzorem ojca, planował spektakularnych zamachów w stylu 11 września czy nawet zamachów na pociągi i metro w Londynie i Madrycie. Al-Kaida jest dziś na to za słaba, a służby państw Zachodu, nauczone doświadczeniami rozpoczętej we wrześniu 2001 roku wojny z terroryzmem, są na zupełnie innym etapie rozwoju. Będzie raczej korzystał z doświadczeń zamachowców działających pod sztandarem lub z inspiracji tzw. Państwa Islamskiego. Na wspomnianych nagraniach wzywa wiernych, by starannie wybrali cel, a potem zaatakowali go każdą możliwą do zdobycia bronią. Może to być broń palna, nóż, samochód, wykolejony pociąg czy wywołany pożar. Liczy się efekt.
Groźba jest poważna, ponieważ od co najmniej kilku miesięcy szeregi Al-Kaidy zasilane są bojownikami z upadającego samozwańczego kalifatu Państwa Islamskiego. Dla doświadczonych wieloletnimi walkami terrorystów, których państwo rozpadło się na ich oczach, nazwisko bin Laden i legenda o najpotężniejszym ciosie, jaki mudżahedini zadali Zachodowi, jest z jednej strony magnesem, z drugiej gwarancją kontynuowania walki. I nawet jeśli dla niektórych Hamza bin Laden jest tylko synem swojego ojca, kimś komu brakuje doświadczenia w planowaniu i dowodzeniu globalną organizacją terrorystyczną, to przekonać ich może obecność wokół niego ludzi znacznie bardziej doświadczonych, z Ajmanem az-Zawahirim na czele.
Ścieżki az-Zawahiriego i Osamy bin Ladena zeszły się jeszcze w czasie walk z wojs-kami radzieckimi w Afganistanie. Twórca organizacji Al-Dżihad, którą później połączył z Al-Kaidą, bardzo szybko stał się prawą ręką bin Ladena, a po jego śmierci w maju 2011 r. zastąpił go na czele Bazy. Udało mu się uniknąć amerykańskich obław i polujących na niego dronów. Zręcznie lawirując między Talibami a Państwem Islamskim ocalił organizację w stanie pozwalającym na jej szybką odbudowę. To prawdopodobnie on kilka miesięcy temu, obserwując upadek quasi-państwa stworzonego przez samozwańczego kalifa Abu Bakra al-Baghdadiego, podjął decyzję o powrocie Al-Kaidy na główną scenę światowego dżihadu. Jednym z pierwszych kroków w realizacji tego planu była kampania medialna promująca Hamzę bin Ladena.
NOWE POKOLENIE
Eksperci wskazują, że jednym z powodów takiej decyzji mógł być, obok nazwiska, wiek Hamzy. Dla wielu młodych mężczyzn z Bliskiego Wschodu, Europy i Ameryki, sfrustrowanych i rozczarowanych upadkiem tzw. Państwa Islamskiego, jego przesłanie może być znacznie bardziej atrakcyjne niż odległe pokoleniowo kazania dobijającego do siedemdziesiątki Ajmana az-Zawahiriego. Ten, razem z innymi weteranami Al-Kaidy, którzy przeżyli lata polowań prowadzonych przez amerykańskie służby specjalne, postanowił usunąć się w cień i stamtąd, rękami młodego bin Ladena, najpierw uaktywnić liczne komórki Al-Kaidy rozsiane w Afryce i na Bliskim Wschodzie, a potem kontynuować globalny dżihad rozpoczęty przez jego poprzednika.
Główne ośrodki kierowania Al-Kaidy prawdopodobnie znajdują się dziś w południowym Afganistanie. Silne i gotowe do działania komórki obecne są także w Jemenie, Syrii, Pakistanie, Libii, Somalii i kilku innych krajach afrykańskich. Przez kilka lat po śmierci jej założyciela aktywność Bazy była minimalna, aż do 7 stycznia 2015 r., kiedy to przypomniała o sobie atakiem braci Saida i Chérifa Kouachich na redakcję magazynu satyrycznego Charlie Hebdo. Obaj, choć nie byli formalnie członkami Al-Kaidy, szkolili się w jej jemeńskich bazach, a sama organizacja tydzień po ataku przyznała się do jego organizacji.
KLAUDIUSZ KRYCZKA
rys. Piotr Maciejczak