Obydwie sprawy były dość podobne – dotyczyły zniknięcia młodej kobiety, mężatki, matki małego dziecka. I w obydwu przypadkach do policjantów z Archiwum X zgłosili się nie mężowie zaginionych, lecz członkowie rodziny – matka i brat.
WYSZŁA DO KOLEŻANKI
40-letnia Magda Z., mieszkanka Rumii, zaginęła w czerwcu 2009 roku. Policję powiadomił mąż. Według jego oświadczenia, kobieta wyszła z domu po zakupy i do koleżanki. Kiedy nie wróciła do wieczora, przypuszczał, że pojechała do matki w innej miejscowości. Ponieważ nadal się nie odzywała, po dwóch dniach powiadomił Policję. Policjanci podjęli rutynowe czynności, które podejmuje się w przypadku zaginięć. Wspólnie ze strażakami i ochotnikami przeszukano całą okolicę, na życzenie rodziny w poszukiwaniach brał też udział jasnowidz. Wszystko bez rezultatu. Potraktowano to jako zaginięcie II kategorii, gdzie nie ma przesłanek o zagrożeniu życia i zdrowia. Brakowało też jakichkolwiek poszlak wskazujących, co mogło się stać. Podejrzenie wzbudzał jedynie fakt, że młoda matka zostawiła w domu czteroletnie dziecko i oddaliła się bez słowa. Tym bardziej dziwne więc, że policjanci nie drążyli tematu i po roku sprawę zamknięto.
Ale czynności poszukiwawcze dotyczące zaginięcia prowadzone są operacyjnie przez 10 lat. I informacje, jakie docierały do wydziału kryminalnego, zaczęły wskazywać, że należy zweryfikować zeznania męża zaginionej. Zwłaszcza że wątpliwości co do zaginięcia Magdy Z. wyraziła też jej matka w liście wysłanym do Policji i prokuratury.
NARASTAJĄCE WĄTPLIWOŚCI
Kiedy po 7 latach sprawą zajęło się Archiwum X, analiza akt przynosiła coraz więcej wątpliwości potwierdzonych przez operacyjne informacje. Dziwne było zwłaszcza zachowanie męża. Z informacji od znajomych zaginionej wynikało wprawdzie, że Magda nie była dobrą żoną ani matką, że nadużywała alkoholu, ale osoby wyrażające takie opinie słyszały to od jej męża.
Policjanci postanowili przyjrzeć się, czy nie jest tak, że mąż buduje negatywną opinię o żonie po to, żeby stworzyć wrażenie, że była zdolna porzucić rodzinę i wyjechać. Przesłuchanie męża utwierdziło śledczych w przekonaniu, że próbuje on skierować policjantów na fałszywy trop. Ponadto okazało się, że zaraz po zniknięciu żony związał się z inną kobietą, a potem z kolejną. Cennych informacji dostarczyła matka zaginionej. Przypuszczała, że jej córka od dawna była ofiarą przemocy domowej.
Prokurator wydał zgodę na przeszukanie mieszkania i komputera Piotra Z. Okazało się, że przed laty interesowały go strony dotyczące zabójstw i śladów kryminalistycznych.
GEORADAR WSKAZAŁ
Coraz więcej wskazywało, że Magda Z. nie żyje i że potwierdza się stara zasada, żeby zabójcy szukać w najbliższym otoczeniu ofiary, a jeśli nie ma ciała, zacząć od przeszukania najbliższego otoczenia domu.
Operacyjnie uzyskane informacje wskazywały, że mąż Magdy Z. mógł mieć z jej zaginięciem wiele wspólnego oraz że zaginiona nie opuściła posesji. Nie bez znaczenia było, że podwórko było odgrodzone od sąsiednich wysokim, ponaddwumetrowym murem, a od ulicy wysokimi drzewami i krzakami. Te podejrzenia przekonały prokuratora, który wydał nakaz przeszukania posesji małżeństwa Z. Do tej czynności użyty został georadar, obecny był też biegły patolog. Najpierw przeszukano garaż, w którym znajdował się kanał do naprawy samochodu, ale georadar nie wykazał tam żadnych anomalii. Potem metr po metrze odbywało się badanie podwórka. W rogu znajdowała się sterta śmieci, gruzu, starych skrzynek i palet. Po ich odsunięciu georadar wskazał, że była tu jakaś ingerencja w podłoże. Kiedy policjanci odsunęli stertę rupieci, zobaczyli płyty chodnikowe, po ich usunięciu warstwę betonu, a pod nim warstwę ziemi. Policjanci wzięli łopaty i pod kontrolą biegłego delikatnie odsuwali ziemię. Po usunięciu około 40 cm ukazała się pierwsza kostka. Biegły stwierdził, że jest to kość ludzka. Po chwili odsłonięta została reszta szczątków zwłok. Były dziwnie ułożone, głowa znajdowała się w torbie reklamówce.
Piotr Z. nie przyznał się do zabójstwa żony. Mimo to prokurator skierował do sądu akt oskarżenia.
Śledczy ustalili, że Piotr Z. od lat stosował wobec żony przemoc psychiczną i fizyczną. Często podduszał ją poduszką, dla lepszego efektu okręconą folią. Zabezpieczono na niej ślady biologiczne. W sprawie zabezpieczone były także pisane przez Magdę Z. zobowiązania, że nie będzie piła alkoholu. Biegły grafopsycholog ocenił, że te teksty pisane były pod przymusem.
Prokurator postawił mężowi Magdy Z. zarzuty o znęcanie i o zabójstwo. Oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Sprawa przed sądem jest w toku.
ELŻBIETA SITEK
(Imiona i inicjały zostały zmienione)
zdj. Andrzej Mitura