Podinsp. Andrzej Swobut pracuje 10 lat w Wydziale Dyżurnych GSP KGP. Jak każdy wolałby święta spędzić z rodziną czy czekać z zimnym szampanem do Nowego Roku, ale często wtedy jest na służbie i nie może pozwolić sobie na dekoncentrację. Ale choć na Stanowisku Kierowania GSP nie ma okien, przez które w Wigilię można by dostrzec pierwszą gwiazdkę, nie znaczy, że ducha świąt tu nie ma.
– W pomieszczeniu socjalnym mamy choinkę. Jest mała, sztuczna, zawsze ta sama, ale tak jak my, zawsze gotowa do swojej świątecznej służby. Raz tylko popsuły się lampki i trzeba było kupić nowe. Zmieniają się tylko ozdoby. W ubiegłym roku po raz pierwszy pokazał się św. Mikołaj, który przybył do nas razem ze Śnieżynką – wspomina podinsp. Andrzej Swobut. Za św. Mikołaja przebrał się dyrektor GSP KGP, za Śnieżynkę zaś sekretarka.
TO IM SIĘ NALEŻY
– Rodzinna atmosfera ważna jest dla wszystkich, a przede wszystkich dla tych, którzy są na służbie i nie mogą być z rodzinami. Dyżurnym należy się stworzenie przynajmniej minimum ciepła rodzinnego, żeby mogli poczuć klimat świąteczny, który tym dniom towarzyszy – mówi dyrektor GSP KGP insp. Grzegorz Baczyński i dodaje, że w tym roku też do dyżurnych przyjdzie pewnie ten sam św. Mikołaj.
Zespół Stanowiska Kierowania GSP KGP składa się z sześciu dyżurnych i pięciu zastępców. Służba dzienna trwa od godz. 8 do godz. 20, a nocna od godz. 20 do godz. 8. Na zmianie jest zawsze jeden dyżurny i jeden zastępca dyżurnego. Tradycją jest skromna, wspólnie spędzona Wigilia.
– Od lat z opłatkiem przychodzi nasz kapelan ks. Jan Kot. Zawsze jest mile widziany – mówi podinsp. Andrzej Swobut.
– Każdy stara się coś przynieść z domu, by możliwie miło spędzić ten wyjątkowy w roku dyżur. Myślami jesteśmy z rodzinami, ale tutaj też chcemy poczuć klimat świąt – dodaje zastępca dyżurnego kom. Dawid Golenia. Jego żona też jest policjantką, w dodatku służby dyżurnej Komendy Stołecznej Policji. Mają dwoje małych dzieci, dojeżdżają spod Warszawy. – Czasami tak się składa, że obojgu nam wypada służba w Wigilię, to wtedy staramy się, by pełnić ją w tym samym czasie. Tak, byśmy oboje jechali do pracy, a nie tak, że jedno ma wolne, a drugie nie.
GORĄCE DNI
Dyżury w święta i w sylwestra mają swój rytm.
– Z reguły spokojnie bywa póki ludzie zasiadają do stołów świątecznych. Wtedy i my mamy czas na podzielenie się potrawami przyniesionymi z domu i na wymianę życzeń z kolegami z komend wojewódzkich oraz innych służb. Nasze telefony zazwyczaj milczą. Czar pryska po pasterce – mówi zastępca dyżurnego kom. Dawid Golenia. – Zaczynają się awantury domowe i uliczne, a my musimy zajmować się ich skutkami.
Potem do obiadu znowu jest względny spokój.
– Najwięcej dzieje się na naszych dyżurach po południu pierwszego i drugiego dnia świąt. Dzwoni dużo osób samotnych z problemami osobistymi, w złym nastroju, mających czarne myśli, nawet samobójcze, i na to musimy reagować. Są także nietypowe problemy, np. kiedyś zadzwonił do nas mężczyzna, mówiąc, że zostawił telefon w kościele podczas pasterki, a kościół teraz zamknięty i co ma zrobić. My odbieramy każdy telefon i ludzie najwyraźniej o tym wiedzą – mówi podinsp. Andrzej Swobut.
Dyżurni zazwyczaj reagują natychmiast, działają szybko, ale czasem muszą wykazać się cierpliwością i empatią.
– Niektórzy czasami dzwonią, bo czują się samotni. Chcą nawiązać kontakt tylko po to, by sobie porozmawiać lub podpytać, co mają zrobić, gdzie szukać pomocy, bo dzieci wyjechały... W komendach rejonowych zdarza się, że mieszkańcy przychodzą do dyżurnych z ciastem. U nas jest obszar zamknięty i takich gości nie mamy – uśmiecha się kom. Dawid Golenia.
– Nieraz przekonaliśmy się, że ludzie potrafią docenić naszą pracę. Właśnie tu odbieramy telefony z życzeniami i wyrazami wdzięczności. Na przykład jedna pani dzwoniła z życzeniami do naszego kolegi, który kiedyś jej pomógł. Gdy dowiedziała się, że już nie pracuje, powiedziała: „Proszę złożyć mu życzenia ode mnie” – dodaje podinsp. Andrzej Swobut.
Jednak ludzie dzwonią nie tylko z życzeniami. Zgłaszają także nagłe zdarzenia lub po prostu mają o coś pretensje.
– Zdarzają się osoby roszczeniowe, które nie są zadowolone z policyjnych interwencji lub mają sprawy sądowe i nie zgadzają się z nami czy z sądem. Nie jesteśmy od rozpatrywania spraw, a jedynie możemy dzwoniących ukierunkować w ich działaniach. Zdarzają się telefony także w sprawach medycznych, chorzy skarżą się np., że są w szpitalu, jest duża kolejka i nie mogą się dostać do lekarza. Nie w każdej sprawie jesteśmy w stanie pomóc – mówi podinsp. Andrzej Swobut.
Dyżur w noc sylwestrową jest cięższy.
– Święta Bożego Narodzenia są rodzinne, a z tego względu spokojniejsze. W Sylwestra zaczyna się „wędrówka ludów” z imprezy na imprezę, a do tego jest dużo zdarzeń ze środkami pirotechnicznymi. Im więcej alkoholu, tym mniejsza odpowiedzialność – mówi podinsp. Andrzej Swobut. – My o swojej odpowiedzialności nigdy nie możemy zapomnieć.
ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. autor