Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Służba jest dla mnie...

Prezentujemy kolejną pracę nadesłaną na ogólnopolski konkurs literacki na esej, organizowany w ramach kampanii społecznej KWP w Kielcach „Służąc niesiemy bezpieczeństwo”. Drugie miejsce zajął asp. sztab. Zbigniew Olszak z KPP w Wolsztynie.

Właśnie minęły 23 lata w służbie. Czy to już czas na refleksję?

Do Policji trafiłem raczej późno. Wcześniej studia, krótka przygoda z dziennikarstwem, następnie praca jako pomocnik drwala w lesie. Wbrew pozorom przydały się te doświadczenia…

Służby w firmie nigdy nie traktowałem jako pracy. Po prostu czułem, że to jedyna dziedzina, w której spełnię się całkowicie. Czy tak się stało – nie wiem. Dziś, po tylu latach, przed oczyma przemykają mi wspomnienia niczym kadry z filmu. Niektóre zabawne, inne smutne. Wszystkie prawdziwe. Wszystkie niezapomniane. Służba dla mnie to pamięć.

Pamiętam… żal

Moja pierwsza interwencja i wielkie brązowe oczy trzylatki chowającej się za kotarą i ściskającej misia bez łapy, gdy zabieraliśmy jej tatę na dołek, bo skatował swoją żonę. Kiedyś nie było jeszcze tak rozwiniętego sytemu pomocy dla ofiar przemocy jak dziś.

Pamiętam… wściekłość i gniew

Matka zabiła swojego sześciotygodniowego synka, bo... płakał. W trakcie eksperymentu procesowego dostała plastikową lalkę – nie zapomnę siły, z jaką rzucała nią o ściany, odtwarzając przebieg zdarzeń. Jednocześnie patrzyła mi w oczy, szukając tam zrozumienia, a ja musiałem zachować spokój i uprzejmość.

Pamiętam… strach

Grupa bandziorów napadła na sklep. W zamieszaniu zginął niewinny, przypadkowy świadek. Jeden z bandytów dosłownie odstrzelił mu głowę z obrzyna. Kilka godzin później dostaliśmy informację, że sprawcy ukrywają się w jednym z domków letniskowych tuż za granicą powiatu – rosyjskojęzyczni, z kałasznikowem. Nie było czasu na nic. Pojechaliśmy. Dla mnie zabrakło kamizelki, ale dla kałasza to i tak żadna przeszkoda. Zacisnąłem zęby. Weszliśmy. To nie oni, nie mieli nic wspólnego z napadem. Wyszliśmy. Przez pół godziny wymiotowałem w krzakach – napięcie puściło, adrenalina opadła.

Pamiętam… odrazę

Lipiec, ponad 30 stopni w cieniu. Starsza kobieta zmarła, ale znaleziono ją dopiero po tygodniu upałów. Leżała pod pierzyną. W pobliskim sklepie spożywczym kupiliśmy butelkę wódki, zmoczyliśmy chusteczki i owinęliśmy nimi twarze, zasłaniając nos i usta. Nic nie pomogło. Na zmianę z technikiem wbiegaliśmy do pokoju, krótki rzut oka, zdjęcie i na zewnątrz. Chwila torsji, wpis do protokołu. I tak kilkanaście razy.

Pamiętam… frustrację i satysfakcję

Zabójstwo. 364 dni, 17 godzin, 20 minut – nic. Żadnego wyjścia na sprawcę. Budziłem się regularnie w nocy – na nocnym stoliku leżały przygotowane kartka i długopis – i zapisywałem pomysły, które mi się przyśniły, aby ich rano nie zapomnieć. Żona dziwnie na mnie patrzyła, ale pomogło. Nastąpił przełom – sprawca zatrzymany.

Pamiętam… miedziany zapach krwi

Czołówka – auto osobowe kontra ciężarówka załadowana drewnem. Zginęli rodzice i córka. Ciała nie do poznania. I ten zapach... I to pytanie: dlaczego akurat oni, tu i teraz?

Pamiętam… wzruszenie

Przyjaciel odchodził na emeryturę po 30 latach służby. Stary operacyjniak, żył tylko pracą. W trakcie pożegnań popłakał się i on, i ja, i połowa wydziału.

Pamiętam… pamiętam… pamiętam. Ileż jest tego pamiętam? Bez liku – 725 328 000

Nigdy nie przejmowałem się, gdy ktoś nazwał mnie psem. Może dlatego, że psy są wierne, bronią przyjaciół, atakują wrogów? A może dlatego, że moim credo życiowym jest stwierdzenie: „Zgodziłeś się na psa, to trzeba szczekać niezależnie od tego, jak duża jest kość, którą otrzymujesz”. Najważniejsze to się nie skundlić. Chodzi mi po głowie pomysł na bajkę: o owcach, psach, wilkach i płocie. Owce – to normalne społeczeństwo, tak naprawdę bezbronne w starciu z wilkami. Wilki to bandyci, przestępcy. Psy to funkcjonariusze, którzy muszą bronić owce przed wilkami. Osią bajki ma być sytuacja, jak kiedyś wilki przekonały owce, że tak naprawdę to nie one, a psy są ich wrogami. Może kiedyś ją napiszę, lecz jeszcze nie wiem, jakie będzie jej zakończenie.

Służba dla mnie to… poświęcenie

Wpisałem wczoraj w przeglądarkę internetową słowo „etos”. Oczywiście otrzymałem mnóstwo trafień i linków do innych stron: etos zawodowy, etos rycerski, „Pieśń o Rolandzie” itp. Gdy wpisałem pojęcie „etos policyjny”, otrzymałem trafienie: „Rozporządzenie MSWiA z dnia...”. To smutne. Nie dlatego, że to rozporządzenie czy zbiór zasad – wszak kodeks rycerski też zawierał zbiór norm – lecz dlatego, że etosu nie odczuwa się rozumowo, nie trzeba się uczyć jego zasad, lecz należy mieć go w sercu i po prostu postępować właściwie, honorowo, z empatią. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to żaden przepis czy zalecenie nie uczyni z niego „dobrego psa”. Służba NAPRAWDĘ wymaga poświęcenia dla niej wszystkiego, podkreślam: wszystkiego. Dlatego tak blisko mi do policjantów z „Pitbulla” czy bohaterów książek Patryka Vegi.

Dlatego też służba to… powołanie.

Tak, takie prawdziwe, bez reszty, bez granic, jak miłość do ukochanej kobiety. To gotowość służenia zawsze, wszędzie, o każdej porze dnia i nocy, w czasie wolnym i poza nim. 

Służba dla mnie to nie zawód. To permanentny stan duszy i umysłu. Staram się zrozumieć zarówno przestępcę, jak i ofiarę. Staram się wejść w skórę zarówno jednej, jak i drugiej strony, aby móc skuteczniej eliminować z codziennego życia zło i lepiej pomóc tym, którzy tej pomocy potrzebują. A że nie zawsze to wychodzi, ale za to zawsze budzi rozterki moralne – no cóż, to jeden z uroków bycia policjantem.

Rodzi się pytanie – a gdzie w takiej postawie miejsce dla pierwiastka cywilnego, dla tego kawałka duszy, który nie jest na służbie. Czy można bez reszty poświęcić się powołaniu, a jednocześnie funkcjonować jako mąż, ojciec, sąsiad? Ktoś powie – nie. Ja powiem – nie wiem. Mnie to się jakoś udaje (dziękuję, Małgosiu). Dlatego jednak, gdy ktoś pyta mnie, czy warto zostać policjantem, stwierdzam, że na tak postawione pytanie nie ma odpowiedzi. Można nauczyć się przepisów, zasad, regulaminów, ale bycia policjantem się nie uczy. Nim się jest albo nie – bez stanów pośrednich. To stan zero-jedynkowy – TAK lub NIE.

Wiem, że dla niektórych taka postawa graniczy z fanatyzmem. Niechaj będzie to fanatyzm. Jeżeli trzeba – tak, jestem fanatykiem służby, nie mam zamiaru wchodzić w żadne polemiki. Nic na to nie poradzę. Wiem, że pochodnia, która płonie jasno, prędzej się spala. Ale w czasie, gdy płonie, daje więcej światła i bardzie rozprasza mrok…

Mrok, w którym czai się zło.

asp. sztab. ZBIGNIEW OLSZAK
Wydział Kryminalny KPP w Wolsztynie