Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Sierż. sztab. Maciej Mieczkowski

Wypadki samochodowe, bójki, skoki z wysokości, upadki ze schodów – to tylko nieliczne przykłady niebezpiecznych scen filmowych, w których grają kaskaderzy. Jednym z nich jest sierż. sztab. Maciej Mieczkowski z Komendy Powiatowej Policji w Łowiczu. Ostatnio wystąpił w głośnej produkcji Patryka Vegi „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”.

Kaskaderzy grają za aktorów w wielu scenach, gdzie istnieje ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia. Są nie tylko wysportowani, ale potrafią m.in. doskonale jeździć samochodami, strzelać i bić się. Umiejętności zdobywają na szkoleniach, a później doskonalą je na treningach. W tej profesji przydaje się też talent aktorski. Maciej Mieczkowski (42 l.) jest kaskaderem od 2011 roku.

MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ

Jego koledzy z jednostki o tym, że był kaskaderem u Vegi, dowiedzieli się dopiero po obejrzeniu filmu „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”. Tą pasją zaraził go w dzieciństwie Ryszard Janikowski, jeden z najbardziej znanych kaskaderów w Polsce, który był jego sąsiadem z bloku, gdzie mieszkali w Zgierzu.

– Chodziłem do niego i patrzyłem z podziwem na jego treningi – mówi sierż. sztab. Maciej Mieczkowski. – Na tyle mnie to ciekawiło, że w domu oglądałem filmy na taśmach VHS i analizowałem sceny z kaskaderami. Robiłem to klatka po klace, żeby dokładnie zobaczyć, jak były one nagrane – dodaje.

Też chciał występować w filmowych, mrożących krew w żyłach scenach, ale był jeszcze za mały. Musiał najpierw dorosnąć i skończyć naukę. Stracił też kontakt ze swoim idolem, bo ten wyprowadził się do Warszawy. Po wielu latach spotkali się w niej przypadkowo, gdy Maciej służył już w Policji, ale ciągle w głębi duszy chciał spełnić swoje marzenie z dzieciństwa. Okazało się, że jest szansa.

– Rysiu podał mi adres szkoły kaskaderów filmowych i złożyłem do niej dokumenty. Po zdaniu testu sprawnościowego przyjęli mnie, ale przyznam, że jej ukończenie nie było łatwe – wspomina Maciej Mieczkowski.

Uczył się m.in. sztuk walki, skakania z wysokości, upadków ze schodów, szermierki i wspinaczki. Po rocznym szkoleniu miał egzamin, na którym musiał zaaranżować scenę bójki w restauracji. Była ona na tyle realistyczna, że zdał go bez problemów. W 2011 roku otrzymał upragniony certyfikat kaskadera filmowego.

W FILMACH I W SERIALACH

Po zdobyciu uprawnień dołączył do grupy kaskaderskiej Independent Stunt Team, której założycielem jest Ryszard Janikowski. To jedna z najbardziej znanych takich grup w Polsce. Jej twórca pracował jako kaskader i koordynator scen kaskaderskich przy ponad 250 filmach i serialach, w tym m.in. przy produkcjach hollywoodzkich. Był też producentem i scenarzystą sześcioodcinkowego serialu „Kaskaderskie opowieści”.

Maciej cieszy się, że trafił pod jego skrzydła, bo może się wiele od niego nauczyć. Pod jego okiem wykonywał ewolucje kaskaderskie m.in. w filmach: „Moja wola”, „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”, „Hiszpanka”, a także w serialach „Paradoks” i „Komisarz Alex”.

– Występowałem w różnych scenach. W jednej z nich paliłem się – mówi Maciej Mieczkowski, który podkreśla, że podczas ich kręcenia trzeba być cały czas skupionym, żeby nie doszło do wypadku.

W jednym z filmów grał kobietę. Ostatnio dublował znanego aktora Macieja Zakościelnego w filmie „Music, war and love”. Produkcja niedługo trafi do kin. Pójdzie na nią z całą rodziną. Córkom, a ma je dwie, podoba się pasja taty. Chętnie oglądają filmy, w których wystąpił.

– Dziewczyny są ciekawe, jak dana scena wyglądała i jak się ją wykonywało. Jedną z nich zabrałem kiedyś na plan filmowy. Bardzo się jej podobało – mówi z satysfakcją sierż. sztab. Maciej Mieczkowski.

SŁUŻBA NA DRODZE

Do Policji wstąpił w 2001 roku. O służbie w niej marzył od dzieciństwa, bo chciał pomagać ludziom. Kurs podstawowy ukończył w Ośrodku Szkolenia Policji w Łodzi z siedzibą w Sieradzu. Po nim trafił do KPP w Łęczycy. Przez półtora roku służył w prewencji, a następnie został dzielnicowym w Piątku. Był zadowolony z pracy na tym stanowisku, bo miał częsty kontakt z ludźmi. W 2008 r. za namową kolegów przeszedł do komisariatu autostradowego w Parzęczewie, który w 2011 r. przeniesiono do Sosnowca koło Strykowa. Trzy lata później w jednostce była reorganizacja. Został przeniesiony do drogówki w KPP w Łowiczu. O pracy w rd mówi, że jest zaskakująca i nieprzewidywalna. Niedawno np. na jego służbie zderzyły się trzy pojazdy, a ich kierowcy to Białorusin, Niemiec i Ukrainiec.

– W ustaleniu okoliczności  przydała mi się podstawowa znajomość języków obcych. Dogadywałem się z nimi trochę po rosyjsku i po angielsku – mówi sierż. sztab. Maciej Mieczkowski. – W sytuacji, gdy nie można się porozumieć, kierowcy mogą narysować przebieg zdarzenia na kartkach. Jest to jeden z kilku sposobów, żeby ustalić stan faktyczny – dodaje.

Na pytanie, czy wymierza kierowcom wysokie kary za wykroczenia, odpowiada, że adekwatne do zagrożenia. Podkreśla, że nie zawsze trzeba wypisywać mandat. Wystarczy, że się kierowcę pouczy, a przede wszystkim uświadomi mu, jakie popełnił wykroczenie i czym mogło ono skutkować.

ARTUR KOWALCZYK
zdj. Andrzej Mitura