Zobaczyłem, że dzieje się coś złego, bo z wody wystawała tylko rączka dziecka – mówi podkom. Zbigniew Kaliszewski o sytuacji z 5 września ub.r., gdy wypoczywał z rodziną na plaży w Ustce. Tego dnia była ładna pogoda. Chłopiec bawił się w morzu przy falochronie, mimo że nie można się tam kąpać, bo miejsce to jest szczególnie niebezpieczne. Miesiąc wcześniej w pobliżu tego falochronu utonęła 7-letnia dziewczynka. Chłopiec przewrócił się. Nie mógł wstać. Przewracał go silny prąd.
SZYBKA DECYZJA
– Wbiegłem do wody i wziąłem go na ręce. Zrobiłem dwa kroki, ale się przewróciłem. Wstałem, ale trudno było ustać, bo silny prąd podcinał nogi – opowiada policjant z Gliwic, który wyniósł chłopca na brzeg. Co ciekawe, na plaży było kilkadziesiąt osób, ale tylko on ruszył na pomoc. W pobliżu był też ojciec 8-latka, ale zajmował się 2-letnią niepełnosprawną siostrą chłopca.
– Tata ostrzegał syna, żeby nie bawił się przy falochronie, ale nie posłuchał – opowiada podkom. Zbigniew Kaliszewski.
Kilka godzin później policjant spotkał ojca z dziećmi w ośrodku wypoczynkowym. Tak się przypadkowo złożyło, że mieszkali w tym samym miejscu.
– Pan podziękował mi za uratowanie syna, ale nie oczekiwałem tego. Cieszyłem się, że chłopak jest cały i zdrowy – uśmiecha się Kaliszewski.
Okazało się, że były to pierwsze wakacje tej rodziny nad morzem. Niewiele brakowało, a zakończyłby się tragicznie. 8-latek za ocalenie życia namalował dla policjanta laurkę, a na niej siebie, plażę i morze.
– Dawał mi ją ze łzami w oczach, mówiąc, że były to jego pierwsze wakacje z mamą, tatą i rodzeństwem – wspomina wzruszony podkom. Zbigniew Kaliszewski.
LIST DO KOMENDANTA
Po urlopie, gdy wrócił do pracy, nie opowiadał kolegom, że uratował dziecko. Koledzy nigdy nie usłyszeliby o jego bohaterskiej postawie, gdyby nie świadek zdarzenia, który wysłał list do kierownictwa KMP w Gliwicach. Opisał w nim zdarzenie i prosił o nagrodzenie funkcjonariusza.
„Chciałbym powiadomić Pana Komendanta i jednocześnie poprosić o wyróżnienie Pana Zbigniewa Kaliszewskiego, który (…) uratował tonącego 8-latka. (…) Pański podwładny bez żadnego zastanowienia rzucił się na ratunek i wyciągnął go na brzeg” – napisał w liście mężczyzna.
Nadkom. Marek Bajcer, komendant miejski Policji w Gliwicach, nie kryje zadowolenia z postawy swojego podwładnego. Mówi, że jest z niego dumny. Podobnych opinii jest więcej.
– Cichy, skromny człowiek, pomagający innym, niezabiegający przy tym o rozgłos. Gratulacje, Kolego Zbigniewie – taki wpis można było przeczytać na portalu wewnętrznym KGP, gdy ukazała się informacja o bohaterskiej postawie podkom. Zbigniewa Kaliszewskiego.
On nie czuje się bohaterem. Mówi, że po prostu trzeba pomagać, gdy ktoś tego potrzebuje. Kilka razy udowadniał to na służbie. Na przykład w 2011 r., gdy w jednym z gliwickich bloków wybuchł gaz, ewakuował z kolegami z patrolu ludzi z częściowo zniszczonego budynku, który w każdej chwili mógł się zawalić.
ARTUR KOWALCZYK
zdj. autor
Podkom. Zbigniew Kaliszewski ma 44 lata. W Policji służy od 1993 roku. Przez kilka miesięcy był w pionie prewencji, a następnie przeszedł do Wydziału Kryminalnego Komisariatu Policji III KMP w Gliwicach, gdzie pracował do kwietnia 2016 roku. Obecnie jest dyżurnym w komendzie miejskiej. W ubiegłym roku ukończył kurs oficerski w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Jest żonaty. Ma dwie córki.
Nadkom. Marek Bajcer, komendant miejski Policji w Gliwicach:
– Podkom. Zbigniewa Kaliszewskiego znam wiele lat. Zawsze jest solidny i robi więcej niż się od niego wymaga. Był doceniany przez kierownictwo komisariatu III, gdzie służył przez wiele lat. Obecnie jest dyżurnym w KMP w Gliwicach. Referuje mi, co dzieje się w mieście, jakie były zdarzenia. Cenię go za jasność ich opisywania. Potrafi zrelacjonować je w kilku zdaniach. Na co dzień kieruje się nie tylko dobrem służby, ale przede wszystkim dobrem człowieka, co udowodnił, ratując 8-letniego chłopca. Zrobił to na urlopie, gdzie mógł myśleć tylko o wypoczynku, a jednak był czujny. Warto podkreślić, że nie pierwszy raz ocalił komuś życie.