Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

ZAKŁAD KYNOLOGII POLICYJNEJ CSP 60 lat minęło

Cały czas się rozwijamy

Rozmowa z mł. insp. Markiem Hańczukiem, kierownikiem Zakładu Kynologii Policyjnej w Sułkowicach Centrum Szkolenia Policji w Legionowie

W tym roku obchodzimy 60-lecie Zakładu Kynologii Policyjnej, ale równie dobrze moglibyśmy obchodzić 70-lecie tresury psów służbowych po II wojnie światowej, bo pierwsza szkoła w Słupsku, w której uczyli przedwojenni policjanci, powstała w 1946 roku, a pierwsze szkolenia w Poznańskiem odbywały się już w 1945 roku.

– Przyjęliśmy rok 1956 r., bo wtedy z rozkazu ówczesnych władz został powołany w Sułkowicach ośrodek szkolenia. Po II wojnie światowej przygotowanie psów wyglądało różnie i nie miało charakteru scentralizowanego. Tak naprawdę psy, wtedy dla milicji, przygotowywane były w Sułkowicach już dwa lata przed 1956 rokiem.

Czym Zakład Kynologii Policyjnej może pochwalić się w roku jubileuszu?

– Zmieniający się świat, także przestępczy, wymusza modyfikację programów kursów. W tym roku uruchomiliśmy kursy dla psów patrolowych i patrolowo-tropiących bez kagańca.  Na tych zajęciach psy uczone są wykonywania elementów obrończych tylko i wyłącznie bez kagańca. Odchodzimy od szkolenia psów jako środka przymusu bezpośredniego w kagańcu. Wzorujemy się tu na krajach Europy Zachodniej.  Szkolenie psa w kagańcu to szkoła radziecka. Do tej pory naturalny odruch zwierzęcia, aby uwolnić się z kagańca, eliminował wiele potencjalnie wartościowych psów przy doborze. Wcześniej, gdy odwiedzały nas zagraniczne delegacje, to na pokazach ich przedstawiciele dziwili się, gdy puszczaliśmy do ataku psa w kagańcu. Często myśleli, że przewodnik nie zdążył albo zapomniał go zdjąć. Pies bez kagańca, jako śpb, stosowany jest w stosunku do osób niebezpiecznych. Nie wiemy, co taka osoba chowa jeszcze w zanadrzu. Puszczając psa w kagańcu, pozbawiamy zwierzę głównego atutu, jakim są zęby. Narażamy bezpieczeństwo psa i przewodnika.

Od dwóch lat organizujemy także kursy dla psów tropiących. Do tej pory przygotowywaliśmy psy patrolowo-tropiące. Te ostatnie uczone są tropienia śladów ludzkich, ale tzw. gorących, czyli pozostawionych do dwóch godzin wcześniej. Natomiast psy tropiące przygotowywane są do poszukiwania osób zaginionych, do tropienia śladów dużo starszych, kilkunastogodzinnych. Są to psy, z którymi nie wykonuje się ćwiczeń obrończych. Pozbawione agresji są przyjaźnie nastawione do osób obcych. Często wykorzystywane  są do poszukiwań zaginionych dzieci lub osób starszych w terenie leśnym. Natomiast psy patrolowo-tropiące przygotowane są przede wszystkim do tropienia osób niebezpiecznych, które oddaliły się z miejsca przestępstwa.

A co z psami do działań bojowych?

– Program niedawno został opracowany. W najbliższych miesiącach planujemy rozpoczęcie takiego kursu. To nowość jeżeli chodzi o polską Policję. Są to psy wykorzystywane przez oddziały antyterrorystyczne. Na razie więcej zdradzać nie będziemy.

Jakimi cechami powinien charakteryzować się dobry przewodnik psa?

– Jak w każdej profesji musi lubić to, co robi. Musi dysponować takimi wrodzonymi predyspozycjami, jak chęć pracy ze zwierzęciem. Wielu rzeczy można się nauczyć, ale z niektórymi cechami trzeba się urodzić. Wrażliwość, ale także stanowczość, cierpliwość, konsekwencja to najważniejsze przymioty przewodnika. Taki człowiek musi lubić zwierzęta – psa trzeba wyczesać, nakarmić, posprzątać nieczystości.

A jakie cechy powinien mieć pies, który trafia do Policji?

– Poruszałem już ten temat na łamach „Policji 997”. Niestety, trudno jest teraz  znaleźć psa do Policji. Winne są ceny psów w Polsce, które są dużo niższe niż na zachodzie Europy. Nasi hodowcy wolą sprzedać czworonogi do policji zachodnich, bo te lepiej płacą.

Generalnie, wszystko zależy od specjalizacji, w której pies ma pracować. Patrolowe, czyli obronne muszą cechować się ciętością, odwagą, nieufnością w stosunku do obcych. Jeżeli chodzi o psy tropiące i np. do wyszukiwania zapachów narkotyków ważna jest wrodzona pasja do aportowania. Bazujemy tutaj na zabawie z psem.

Odwiedzając Sułkowice, często spotykam tu przedstawicieli zagranicznych służb, jak układa się współpraca międzynarodowa zakładu?

– Cały czas staramy się utrzymywać kontakty, współpracować z podmiotami zagranicznymi, ale i wewnętrznymi. Trzy lata temu realizowaliśmy projekt w ramach Programu Leonardo da Vinci, finansowany z funduszy unijnych. Przygotowaliśmy wtedy wspólny projekt szkoleniowy z Bułgarią, Litwą i Estonią. Organizowaliśmy staże instruktorskie. Współpraca polega głównie na wymianie doświadczeń. Oczywiście zawsze może być lepiej i nad tym cały czas pracujemy. Trzeba pamiętać, że żaden ośrodek nie ma patentu na mądrość. Wiele rzeczy rozbija się o fundusze, których stale poszukujemy. Jesteśmy teraz na etapie budowania nowego projektu. Warunkiem jest właśnie pozyskanie podmiotu do współpracy.

Czego życzyć zakładowi w roku jubileuszu?

– Mamy nowy internat, nowoczesne kojce. Teraz marzy mi się wybudowanie całego kompleksu przeszkód terenowych, na którym będą mogli pracować ludzie z psami. Nie chodzi tu tylko o przyrządy poprawiające sprawność psa, ale o przeszkody, które wykorzystywalibyśmy np. do nauki podchodzenia przewodnika i psa do miejsc niebezpiecznych lub miejsca, skąd pies może zaatakować. Opracowaliśmy już wstępny projekt, w którym dowolnie można modyfikować przeszkody. Takie urządzenia są bardzo potrzebne do szkolenia m.in. psów do zadań bojowych, gdzie oddział AT musi jak najbliżej podejść niepostrzeżenie, aby zaatakować znienacka.

Marzenia to także poprawa taboru. W ostatnich latach coraz częściej wykorzystujemy specjalistyczne przyczepy do przewozu zwierząt. Musimy mieć takie pojazdy, które przerzucą od razu drużynę, a u nas drużyna to sześciu ludzi i sześć psów plus instruktor. W toku szkolenia, na początku, wielu rzeczy możemy uczyć na terenie zakładu. Jednak aby pies dobrze pracował, trzeba wyjeżdżać z nim tam, gdzie są ludzie. Jeździmy więc w różne miejsca użyteczności publicznej: sejm, metro, dworce kolejowe, sądy, szkoły, obiekty sportowe, gdzie psy i przewodnicy mogą ćwiczyć w warunkach naturalnych.

Dziękuję za rozmowę.

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor

 

Historia

Początków kynologii policyjnej w Polsce należy szukać w II Rzeczypospolitej. Wtedy funkcjonował Zakład Tresury Psów Komendy Głównej Policji Państwowej z siedzibą w Poznaniu. Przedwojenni policyjni treserzy byli takimi specjalistami, że mimo zmiany ideologii w państwie po II wojnie światowej wykorzystywano ich umiejętności w szkoleniu psów milicyjnych.

Pierwsza Szkoła Przewodników i Tresury Psów Milicyjnych powstała w 1945 r. w Junikowie pod Poznaniem. W 1946 roku utworzono Szkołę Przewodników i Tresury Psów Służbowych Milicji Obywatelskiej, funkcjonującą w ramach Centrum Wyszkolenia MO w Słupsku. Potem szkołę przeniesiono do Sułkowic i połączono z ośrodkiem szkolącym psy dla Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Samodzielny Zakład Tresury Psów Służbowych MO powstał w Sułkowicach 1 kwietnia 1956 r. Ośrodek przechodził później różne reorganizacje. Prowadzono tu nawet własną hodowlę psów oraz przygotowywano psy dla osób niewidomych. W 1990 r. zakład zmienił nazwę na Szkołę Policyjną Przewodników i Tresury Psów. Dwa lata później szkołę włączono w struktury CSP w Legionowie, jako Zakład Szkolenia Przewodników i Tresury Psów. Od 2002 r. oficjalna nazwa ośrodka to Zakład Kynologii Policyjnej CSP z siedzibą w Sułkowicach.

Obecnie w zakładzie przygotowuje się: psy do badań osmologicznych, psy tropiące, psy do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych, psy do wyszukiwania zapachów narkotyków, psy patrolowe, psy patrolowo-tropiące, psy do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich, psy do ratownictwa wodnego i wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich, psy patrolowe do działania bez kagańca oraz psy patrolowo-tropiące do działania bez kagańca. Zakład prowadzi także kursy dla funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdzie szkoleni są przewodnicy psów do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych. Przewodników psów patrolowych szkolą tutaj straże miejskie oraz Metro Warszawskie.

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor