Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Śledczy (nr 115/10.2014)

Od początku zaliczano ich do elity intelektualnej Policji Państwowej. Nieprzypadkowo, na nich to bowiem spoczywał główny ciężar walki z najbardziej niebezpiecznymi kryminalistami: gwałcicielami, mordercami czy seryjnymi zabójcami. Ludźmi, którzy nierzadko potrafili wykorzystać zdobycze kryminalistyki, aby uniknąć odpowiedzialności za swe zbrodnie.

Funkcjonariusze policji śledczej nigdy nie mieli łatwego życia. Zajmowali się zawsze najbardziej ciemnymi jego stronami. Ich chlebem codziennym była, i tak pozostało do dziś, walka z wszelką patologią oraz sceny, na widok których zwykłym śmiertelnikom cierpnie skóra, a krew tężeje w żyłach.

NARODZINY

Służbę śledczą w strukturach Policji Państwowej powołał oficjalnie  minister spraw wewnętrznych  Stanisław Wojciechowski aktem prawnym Przepisy o organizacji urzędów policyjno-śledczych, który ogłoszony został w Monitorze Polskim nr 235 z 29 października 1919 r. Na podstawie tego dokumentu  przy każdej komendzie okręgowej (wojewódzkiej) PP utworzono po jednym urzędzie śledczym, natomiast w większych miastach, w zależności od miejscowych warunków przestępczości, tworzono ekspozytury śledcze I, II, III i IV rzędu, liczące od 3 (ekspozytura IV rzędu) do 50 i więcej funkcjonariuszy (ekspozytura I rzędu).

Zadaniem urzędów śledczych i ich ekspozytur – jak zapisano w par. 2 Przepisów – było zapobieganie i ujawnianie przestępstw. W trakcie wykonywania tych czynności funkcjonariusze podlegali władzom sądowym i prokuratorskim. To podporządkowanie – jak pisze Robert Litwiński w swej książce „Korpus Policji w II RP” – prowadziło jednak czasami do zgrzytów, wynikających głównie ze względów ambicjonalnych oraz przypadków lekceważenia funkcjonariuszy przez niektórych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Wielu z nich uważało się bowiem za przełożonych komendantów jednostek Policji. W drastycznych sytuacjach musiał nawet interweniować u ministra sprawiedliwości komendant główny PP.

4 stycznia 1922 r. ukazał się nowy akt prawny dotyczący organizacji urzędów śledczych, podpisany przez ówczesnego ministra SW Stanisława Downarowicza. Rozporządzenie precyzowało tworzenie urzędów śledczych przy komendach okręgowych PP, a w czynnościach dochodzenia podporządkowywało służbę sądom okręgowym. Zadania urzędów pozostały te same. Niestety, istniejące animozje między przedstawicielami resortów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, również.

KOMENDANT HOSZOWSKI ZARZĄDZA

Te ogólne, wyznaczone przez ministra SW, ramy dotyczące organizacji urzędów śledczych wypełnił Rozkaz Komendanta Głównego PP nr 165 z 20 maja 1922, w którym komendant Wiktor Hoszowski polecił policji śledczej nadzór nad elementem przestępczym za pomocą służby patrolowej, bezpośredniej obserwacji oraz gromadzenia informacji poufnych. Policja śledcza miała obowiązek utrzymywania ścisłego kontaktu z policją mundurową, ta zaś okazywać jak najdalej idącą pomoc funkcjonariuszom Policji Śledczej przy wywiadach, poszukiwaniach i ściganiu przestępcy.

Śledczy z urzędów i ich ekspozytur mieli być natychmiast informowani o najpoważniejszych przestępstwach: zabójstwach, bandyckich napadach, aferalnych kradzieżach i fałszerstwach dokumentów, i codziennie rano przedstawiać przełożonym sprawozdanie o stanie przestępczości za ubiegłą dobę. Ta informacja dzienna trafiała później z całego kraju do Wydziału IV Rejestracyjno-Pościgowego KG PP i służyła m.in. celom statystycznym oraz redagowaniu ukazującej się od 1 sierpnia 1919 r. „Gazety Śledczej”, stanowiącej zbiór informacji o rodzimej działalności przestępczej (w latach 1919–1922 wydział funkcjonował jako Centralne Biuro Inwigilacyjne, następnie jako Wydział Rejestracyjno-Karny, a w 1927 r. zmienił nazwę na Centralę Służby Śledczej – przyp. J.Pac.).

Pierwszym naczelnikiem Wydziału IV KG PP został podinsp. Wiktor Ludwikowski (pisaliśmy o nim w numerze czerwcowym br.), późniejszy komendant wojewódzki PP w: Poznaniu, Warszawie i Wilnie. 15 grudnia 1919 r. podpisał jeden z pierwszych dokumentów służbowych policji śledczej – Instrukcję o rejestracji karnej. Była to, zdaniem Andrzeja Abramskiego i Jerzego Koniecznego, autorów dziejów służb ochrony porządku w Polsce pt. „Justycjarjusze, hutmani i policjanci”, rejestracja poprzednich kar przestępców. Ich swoiste curriculum vitae, obejmujące dane personalne, miejsce i datę skazania, rodzaj przestępstwa, wyrok i numer sprawy karnej. Podstawę do założenia karty rejestracyjnej stanowiły: odpis wyroku sądowego, informacja od innych władz, a niekiedy nawet własne zeznanie przestępcy. Instrukcja wprowadziła także karty osób poszukiwanych oraz karty rękopisowe. Zawierały one próbkę pisma osoby podejrzanej (rejestrowanej w policyjnej kartotece), ujętą w formie krótkiego zdania, które  stanowiło zarazem materiał badawczy dla grafologa.  Brzmiało ono: „W dniu… roku… o godzinie… byłem zatrzymany przez Urząd Śledczy w… jako podejrzany”. Na końcu podejrzany składał własnoręczny podpis.

NA PROWINCJI

W początkach lat 20. w komendach okręgowych oraz ekspozyturach śledczych I rzędu funkcjonowały już centrale inwigilacyjno-informacyjne, prowadzące m.in. kartoteki osób daktyloskopowanych wraz z ich zdjęciami. Fotografie osób zatrzymanych (podejrzanych) wykonywano wówczas w trzech pozach: z profilu (wraz z numerem rejestracyjnym zgodnym z kartoteką), en face (oba zdjęcia bez nakrycia głowy) oraz en trois quatre – z nakryciem głowy.

Instrukcja wyjaśniała także, jak należy fotografować zwłoki osób zmarłych, a nieznanych lub zamordowanych. W takich sytuacjach wykonywano dwa zdjęcia: pierwsze w stanie zastanym przez policję na miejscu zdarzenia, i drugie – samej twarzy denata obmytej już wodą.

Należało także wykonać zdjęcia sytuacyjne, aby dać możność sądowi zorientowania się w akcji wykonania przestępstwa przez złoczyńcę.

O ile w miastach wojewódzkich i większych miastach powiatowych służba śledcza – korzystająca już ze zdobyczy kryminalistyki – odnosiła sukcesy w walce z przestępczością, o tyle prowincjonalni śledczy – zwłaszcza ci z jednostek kresowych, pracujący w ekspozyturach III i IV rzędu – długo jeszcze borykali się z problemami zarówno niedouczonych kadr, jak i posiadanego sprzętu. A właściwie jego braku. W jednostkach terenowych magazyny świeciły pustkami. Brakowało właściwie wszystkiego, od aparatów fotograficznych począwszy, na papierze kancelaryjnym skończywszy. Aparaty do daktyloskopii, na przykład, pojawiły się tam dopiero w końcu lat 20. Podejrzanych transportowano więc do komend okręgowych, nierzadko po kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, bo tylko tam można było fachowo pobrać od nich odciski palców.

REORGANIZACJA          

Braki w wyposażeniu policji śledczej starano się nadrabiać doskonaleniem organizacji służby. W roku 1924 zmieniono strukturę stołecznego Urzędu Śledczego. Jego naczelnik wysoko awansował w hierarchii, stając się zastępcą komendanta okręgowego ds. kryminalnych. Miał do dyspozycji m.in. zastępcę oraz 4 brygady (zabójstw, kradzieży, oszustw i lotną), dział rozpoznawczy i kancelarię.

W Warszawie funkcjonowało wówczas 30 komisariatów PP (w tym 4 kolejowe). Wszystkie zobowiązano do współpracy z czterema ekspozyturami Urzędu Śledczego. W każdym komisariacie wprowadzono również służbę dyżurnego śledczego, który w sytuacji poważnego zdarzenia gwarantował szybki kontakt z właściwą ekspozyturą urzędu oraz podjęcie natychmiastowych działań operacyjno-dochodzeniowych.

W ciągu dwóch lat funkcjonowania tego systemu przyjęte formy współpracy ze służbą mundurową okazały się zupełnie udane, dlatego w kręgach policyjnych ze zdziwieniem przyjęto kolejną reorganizację służby śledczej. Przeprowadzono ją w lipcu 1926 r. Niewykluczone, że w związku z „wypadkami majowymi” i dojściem do władzy grupy wojskowych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych objął wówczas gen. bryg. Sławoj Składkowski, komendantem głównym PP został – po ustąpieniu Mariana Borzęckiego – płk Janusz Jagrym-Maleszewski. Kluczowe stanowiska w KG PP objęli również wojskowi.

Reorganizacja służby śledczej zlikwidowała urzędy i ekspozytury śledcze we wszystkich komendach okręgowych. Przeformowano je na jednostki zupełnie nowego typu, z zadaniem zapobiegania przestępstwom i wykrywania ich, a w zakresie rejestracji – prowadzenia albumów fotograficznych, skorowidzów poszukiwanych, spisów osób oddanych pod dozór policji, dossier przestępców i kontroli rzeczy zaginionych. Natomiast zadania dotyczące koordynacji działań i instruowania przejmował komendant wojewódzki, odpowiedzialny teraz za szkolenie, inspekcję i kontrolę służby śledczej. Do niego należała też statystyka przestępczości w województwie.

Tymczasem okazało się – twierdzą Andrzej Abramski i Jerzy Konieczny – że reorganizacja służby śledczej była niewypałem. Komendanci wojewódzcy nie mieli możliwości prowadzenia szkolenia i kontroli, i głównie dlatego wrócono do poprzednich koncepcji. Urzędy Śledcze wróciły do komend wojewódzkich, zajmując się koordynacją, instruktażem i kontrolą. Natomiast przy 9 komendach miejskich i 32 powiatowych powstały Wydziały Śledcze.

Przy okazji tej reorganizacji Wydział IV KG PP, funkcjonujący od 1922 r. pod nazwą Rejestracyjno-Pościgowego, zmienił nazwę na Centralę Służby Śledczej. Taki stan utrzymał się – bez większych zmian – do końca dwudziestolecia międzywojennego.

JERZY PACIORKOWSKI
zdj. „Na Posterunku”, „GAiPP”, archiwum

Zobacz także:
Na służbę do teatru (nr 114/09.2014)
Stawiano je za wzór (nr 111/06.2014)