Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Drogi po szwajcarsku

16 milionów złotych jest wart polsko szwajcarski projekt, który ma polskie drogi uczynić tak bezpiecznymi, jak te w Szwajcarii. „Bezpieczeństwo w ruchu drogowym” trwa od lipca 2012 r. do czerwca 2015 r., a strona szwajcarska dofinansowuje ten projekt w 85 procentach.

Pod koniec listopada delegacja, złożona z przedstawicieli ministerstw spraw wewnętrznych oraz administracji i cyfryzacji, KGP – beneficjenta i lidera projektu, oraz organizacji pozarządowych działających na rzecz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym w Polsce, udała się do Szwajcarii, aby zobaczyć, w jaki sposób Szwajcarzy dbają o bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Szwajcaria jest jednym z państw o najmniejszym współczynniku wypadków drogowych na świecie.

Szwajcarzy realizują wiele programów wpływających na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Wysłannik redakcji zwrócił uwagę zwłaszcza na infrastrukturę, kampanie oraz na stabilny sposób finansowania organizacji działających na rzecz bezpieczeństwa na drogach.

INFRASTRUKTURA

Głównym zadaniem dla projektantów dróg, skrzyżowań i innych stref ruchu kołowego jest bezpieczeństwo pieszych. Szwajcarzy od wielu lat, na podstawie badań i doświadczeń, poprawiają swoją infrastrukturę, by zmniejszyć liczbę wypadków i kolizji. Dawniej budowano kładki nad jezdnią, lecz nie sprawdziły się, bo piesi przebiegali przez jezdnię np. na przystanek autobusowy. Obecnie ruch pieszych na skrzyżowaniach przenoszony jest na jeden poziom z tramwajami i auto-busami, co oddziela go od samochodów. Wszystko jest wykonane z materiałów najwyższej jakości i utrzymywane w nienagannym porządku, by pieszy chciał używać miejsc dla niego przeznaczonych.

Główną drogą w mieście pojedziemy 50 km/h, ale zjeżdżając w boczną uliczkę, mamy strefę ograniczenia prędkości do 30 km/h. Wjeżdżając, kierowca pokonuje próg zwalniający na całej szerokości ulicy. Znaki pokazują, że jest to ZONE 30. W tej strefie na jezdni nie ma pasów, bo nie są potrzebne. Pieszy może przejść w każdym miejscu.

Buduje się na jezdniach zwężenia (tzw. szykany), zmuszające do zwolnienia lub nawet do zatrzymania pojazdu, żeby ułatwić pieszemu przejście na drugą stronę jezdni. Poza miastami są autostrady.

KAMPANIE

W Szwajcarii instytucje realizują wiele kampanii społecznych na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach. Są one skierowane do wszystkich uczestników ruchu. Uwagę zwraca projekt adresowany do kierowców samochodów. Bohater kampanii to anioł Franky z hasłem „Slow down. Take it easy” (Zwolnij. Uspokój się). Zostało nagranych kilka filmików, utwór muzyczny, który stał się przebojem, jest i wiele gadżetów z hasłem, np. naklejki na auto czy zawieszki zapachowe.

Kampania fundacji Road Cross z hasłem „Such blickkontakt” (Szukaj kontaktu wzrokowego) mówi, aby pieszy przechodził przez jezdnię dopiero, gdy złapie kontakt wzrokowy z kierowcą.

– To bardzo dobry pomysł – mówił podczas wizyty studyjnej w Szwajcarii mł. insp. Marek Konkolewski z BRD KGP. – Podobają mi się także kampanie, które nie grożą, a pokazują korzyści.
Szwajcarskie projekty skierowane są także do ludzi starszych i dzieci. Kładzie się w nich nacisk na noszenie odblasków.

– U nas także realizowane są kampanie o podobnych założeniach – mówi Agata Wróblewska z Krajowego Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego – na przykład takie jak „Bezpiecznie – Chce się żyć!” czy „motopozytywni.pl”, które przynoszą efekty.

POLICJA

Na szwajcarskich drogach możemy zobaczyć radiowozy oklejone plakatami różnych kampanii profilaktycznych. W kantonie Berno do działań prewencyjnych w szkołach i innych placówkach publicznych policja oddelegowała 45 policjantów. Działania prewencyjne policji mogą być wspierane finansowo przez organizacje pozarządowe.

W kantonie Zurich odwiedziliśmy Policyjne Centrum Kontroli Ruchu Drogowego. Operatorzy korzystają z sieci kamer rozmieszczonych na drogach, skrzyżowaniach i w tunelach. W Zurichu widzieliśmy też fotoradary przenośne – ważący 400 kg fotoradar jest ustawiany co tydzień w innym miejscu. Szwajcarskie prawo nie wymaga specjalnego oznakowania miejsca kontroli przez takie urządzenie.

FINANSOWANIE

Aby kampanie promujące bezpieczeństwo na drodze mogły odnieść skutek, muszą być właściwie finansowane. W Szwajcarii nie ma z tym problemu. Organizacja FVS (fundusze dla bezpieczeństwa na drogach) dysponuje budżetem 20 mln franków szwajcarskich. Jest on zagwarantowany ustawowo i pochodzi z 0,75 proc. wpłat na obowiązkowe ubezpieczenia pojazdów. Z tych pieniędzy finansowane są kampanie i fundacje działające na rzecz prewencji w ruchu drogowym oraz pomoc poszkodowanym w wypadkach drogowych.

– Specyfika Polski jest odmienna od szwajcarskiej – podsumowuje nasz wyjazd do Szwajcarii Jacek Zalewski, dyrektor Departamentu Nadzoru MSW. – Inny system kulturowy, inny system edukacji i poszanowania prawa. Ale te kilka dni, kiedy przyglądaliśmy się systemowi bezpieczeństwa w ruchu drogowym, pozwala nam wstępnie wysnuć wnioski i w kampanii, którą będziemy przygotowywać w ramach tego projektu, będziemy chcieli wykorzystać pewne doświadczenia ze Szwajcarii. Podstawowa różnica między Polską a Szwajcarią polega na finansowaniu działań na rzecz prewencji ruchu drogowego. Odpis od ubezpieczeń pozwala na ukształtowanie długofalowej polityki związanej z edukacją kierowców i pieszych przez kampanie na rzecz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To także pokazuje nam, jak budować system bez luk, by w naszym kraju wypadków było mniej.

Krzysztof Chrzanowski
zdj. autor


Rozmowa z Rolandem Wiederkehrem, ekspertem projektu „Bezpieczeństwo w ruchu drogowym”, konsultantem ONZ ds. bezpieczeństwa drogowego, byłym politykiem

Czy bezpieczeństwo w ruchu drogowym w Polsce może być takie jak w Szwajcarii, biorąc pod uwagę różnice w kulturze?

– Oczywiście, że jest to możliwe. Ale to wymaga czasu. Gdy zakładaliśmy organizację „Road Cross” przed dwudziestu laty, w Szwajcarii także nie zwracało się uwagi na nieszczęścia związane z wypadkami drogowymi. Teraz, jeśli ktoś będzie prowadził brawurowo, jego zachowanie będzie napiętnowane przez społeczeństwo. To, co głównie zmieniło świadomość, to pokazywanie w mediach nie tylko ofiar wypadków, ale też skutków tego zdarzenia dla osób związanych z ofiarą. Mówię o tym, jakie służby były angażowane w jedno zdarzenie i jak duże są to koszty poniesione przez całe społeczeństwo. A przecież sprawca wypadku także ma zrujnowane życie i cierpi jego otoczenie.

W Szwajcarii infrastruktura jest ważnym elementem w poprawie bezpieczeństwa na drogach, czy najważniejszym?

– Infrastruktura jest bardzo ważna, ale są też inne bardzo ważne elementy, jak zmiana zachowań, system kar. Ale głównie chodzi o zmiany systemowe. W Polsce jest dużo pieniędzy na budowę autostrad, a brakuje ich na drogi lokalne, powiatowe. Tu poza autostradami jest najwięcej wypadków. Bardzo ważni są politycy, by przy ich pomocy stworzyć rozwiązania jak w Szwajcarii, gdzie 0,75 proc. z ubezpieczeń obowiązkowych pojazdów jest przekazywane między innymi na organizacje pomagające poszkodowanym w wypadkach drogowych. Proponowałbym, aby w Polsce wprowadzić taką ustawę, dzięki której ofiary wypadków miałyby zapewnioną pomoc.

Czy gdzieś już udało się wprowadzić szwajcarskie sposoby na poprawę bezpieczeństwa na drogach?

– Nie. Taki program jest realizowany po raz pierwszy. Zazwyczaj kraje realizują projekty bezpieczeństwa antyterrorystycznego, ochrony granic, ale nikt nie wpadł na pomysł, że główny problem jest na drogach. W Polsce to na nich ginie najwięcej ludzi. Chciałbym, aby bezpieczeństwo w ruchu drogowym było postrzegane jako część bezpieczeństwa narodowego. Aby politycy zrozumieli, że obywateli trzeba chronić najpierw na drogach, a potem przed terroryzmem czy innymi zagrożeniami. Chciałbym też wpłynąć na sytuację ekonomiczną w Polsce, bo wypadki drogowe i ich skutki to dla waszego budżetu potężne obciążenie. Uważam, że te pieniądze można wykorzystać lepiej niż na koszty wypadków.

Dziękuję za rozmowę.

Krzysztof Chrzanowski
zdj. autor