Spotter to termin angielski oznaczający kogoś, kto ponadprzeciętnie interesuje się jakąś dziedziną czy zjawiskiem, traktując to jako hobby. Spotter w wojskowości to wywiadowca. Określenie to oznacza także prywatnego detektywa, a potocznie, według słownika polsko‑angielskiego,… wtyczkę.
ZACZĘŁO SIĘ NA WYSPACH
W Europie pierwsi spottersi pojawili się w Anglii w 1985 r. po tragedii na belgijskim stadionie Heysel, gdzie zginęło 39 osób.
(...)
– W Polsce mamy do czynienia z rosnącym bandytyzmem stadionowych chuliganów – mówi nadkom. Dariusz Dymiński, pełniący obowiązki naczelnika Wydziału Operacyjnego Głównego Sztabu Policji KGP. – Obiekty sportowe, choć daleko im do ideału, są coraz lepsze i bezpieczniejsze. Bojówki kibicowskie też mają tego świadomość, bo często swoją działalność przenoszą poza stadion. Można zaryzykować twierdzenie, że chuligani stadionowi to zorganizowana przestępczość.
SPOTTER – CZYLI KTO?
Polska Policja chce dotrzeć do środowisk kibiców. Spotter ma być łącznikiem między fanami futbolu, klubami, służbami porządkowymi a Policją.
(...)
Spotter to policjant działający jawnie, ale bez munduru. Jego oznaczeniem podczas imprez jest niebieska kamizelka. Wzór jest jednolity w całej Unii Europejskiej. Wyróżnikiem są barwy narodowe kraju spottera umieszczone z przodu po lewej stronie (z prawej flaga UE).
Jedynym wyposażeniem polskiego spottera będą kajdanki i ręczny miotacz gazu. Spotter ma pracować z kibicami, dobrze poznać ich środowisko, analizować fora i prasę kibicowską, współpracować z władzami klubu. Podczas rozgrywek pomagać przy przejazdach, informować o zagrożeniach, negocjować z siłami porządkowymi. W sytuacji łamania prawa musi być stanowczy.
Dzięki rozpoznaniu, kto jest prawdziwym kibicem, a kto chuliganem, wie gdzie i kiedy mogą pojawić się kłopoty i może trafnie typować potencjalnych sprawców burd.
(...)
3xT
Polska Policja chce zabezpieczać EURO 2012 głównie nieumundurowanymi policjantami. Ciężkozbrojni będą w pogotowiu. Na ulicach mają być widoczni spottersi.
Strategia przyjęta na mistrzostwa – „3xT” (TROSKA, TOLERANCJA, TŁUMIENIE) zakłada trzy poziomy reakcji policjantów na zachowania kibiców. Spottersi mają służyć informacją, nawet tak prozaiczną – gdzie w pobliżu są toalety, albo jak dojść do określonej fan zony. Tolerancją muszą się wykazać wszyscy funkcjonariusze biorący udział w zabezpieczeniach.
Szacuje się, że w dniu meczu w Warszawie będzie około 250–300 tys. fanów futbolu. Ich zachowania, niestandardowe na co dzień, mogą być w czasie mistrzostw tolerowane, bo lepiej upomnieć sikającego pod drzewem młodzieńca, niż doprowadzić do zamieszek, gdy do spisywanego kibica dołączy dziesięciu, a potem stu itd. Tłumienie będzie ostatecznością. OPP będą używane tylko w newralgicznych momentach, gdy na ulicach będzie bardzo źle.
(...)
Paweł Ostaszewski
zdj. GSP KGP
Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersjii miesięcznika „Policja 997”.
Benny Maes – policja belgijska:
– Mistrzostwom Euro 2000, które odbyły się na stadionach Belgii i Holandii, przyświecała idea święta i dobrej zabawy. Ludzie przychodzący na mecze chcą łatwo dotrzeć na stadion i znaleźć na nim swoje miejsce, obejrzeć emocjonujące widowisko, a później bezpiecznie wrócić do domu, może po drodze zatrzymując się, by napić się piwa, poświętować ze znajomymi.
By im to zapewnić, nie musimy mieć policji do tłumienia zamieszek. Psułaby tylko zabawę. Potrzebni są za to policjanci, którzy okażą gościnność, wskażą drogę na stadion; potrzebna jest drogówka, która sprawnie pokieruje ruchem na ulicach miasta, w którym odbywa się mecz.
Czym innym jest natomiast przeciwdziałanie chuligaństwu. Do tego niezbędny jest dobry wywiad, szczegółowe informacje o grupach ryzyka, które napływać powinny jeszcze przed finałowym turniejem, w trakcie eliminacji. Skąd? Od spottersów. Kim jest spotter? To przede wszystkim policjant, nie może on o tym zapominać. Istnieje zagrożenie, że przebywając długo w jakimś środowisku, można się z nim nazbyt spoufalić.
Dlatego spotter musi mieć zawsze tę świadomość – że choć pracuje w cywilnym ubraniu, wśród kibiców, także tych przysparzających problemów, pozostaje policjantem. Powinien zdobywać wiedzę na temat kibiców, uczyć ich, co wolno, a czego nie; czasem pogrozić palcem. Spotter nie jest „wyspą”. Wiadomości, jakie pozyskuje, przekazuje do wyspecjalizowanych, wspomagających go komórek; w czasie samego turnieju pracuje w grupie.
W trakcie Euro 2000 spottersi wchodzili w skład 4-osobowych zespołów, w których byli pośrednikami, tłumaczami oraz doradcami dowódców. Polegaliśmy na ich wiedzy o czynach, kontaktach osób z grup ryzyka, a także na umiejętności dostrzegania rozwijającego się zagrożenia i eliminowania go w zarodku. Nie zajmowaliśmy się całymi grupami ryzyka, tylko szybko wyłączaliśmy z nich prowodyrów. I było po problemie.
Juan Martin – policja portugalska:
– Portugalia przygotowała na Euro 2004 dziesięć nowych stadionów. Przed obiektami, na których odbywały się mecze, tworzono trzy strefy kontroli: wizualnego sprawdzania biletów i wykrywania przedmiotów, których wnoszenie na stadion jest zabronione; kordonu dokonującego szczegółowej kontroli, w tym kontroli osób wykrywaczami metali i materiałów wybuchowych, a na końcu, już w samych wejściach na stadiony, elektronicznego sprawdzenia, czy bilety nie zostały sfałszowane. Podczas meczów 5 proc. krzesełek pozostawało pustych, tworząc strefę buforową między kibicami rywalizujących drużyn.
Porządku i bezpieczeństwa na każdym spotkaniu pilnowało po 800, zatrudnionych przez prywatne firmy ochrony, stewardów na samym obiekcie i 400–600 policjantów w pobliżu stadionu, przy widowni liczącej średnio 35 tys. kibiców. Wyszliśmy z założenia, że zbyt dużo sił psuje zabawę, toteż policja była mało widoczna, za to bardzo mobilna. Ważny był podział odpowiedzialności za bezpieczeństwo między różne, prywatne i państwowe formacje.
W policji został stworzony nowy system przepływu informacji – na każdym stadionie działało lokalne centrum informacyjne, z którego wiadomości trafiały do centrum krajowego, a stąd do utworzonej na czas Euro komisji bezpieczeństwa. Istniało jedno, czytelne kierownictwo, mające przegląd sytuacji w kraju. Dużo uwagi poświęciliśmy współpracy z mediami, które tłumaczyły, jak pracujemy, jakiej pomocy kibice mogą oczekiwać od spottersów i innych policjantów, co jest zabronione.
Gunther Marek – policja austriacka:
– Euro 2008 zgromadziło na stadionach i w fan zones (strefach w miastach, gdzie kibice oglądali mecze na wielkich ekranach – przyp. PK) 550 tys. widzów z Austrii i około 2 mln gości. Ich bezpieczeństwa strzegło 27 tys. naszych policjantów, którym pomagało 136 funkcjonariuszy z innych krajów, głównie tłumaczy i spottersów, nieużywających żadnej broni czy środków przymusu, a także 850-osobowy kontyngent oddziałów zwartych z Niemiec. Do dziś pozostaje to największą wspólną operacją policji państw europejskich.
Dokonaliśmy 435 aresztowań i postawiliśmy 2770 zarzutów, w tym 891 administracyjnych i 1879 kryminalnych. Przez cały czas mistrzostw rannych zostało 480 osób, w tym 24 policjantów, 5 innych funkcjonariuszy, 443 fanów i 8 przypadkowych osób. Przygotowania rozpoczęliśmy już w 2003 roku, pod koniec 2005 r. mieliśmy już wprowadzoną koncepcję ochrony porządku i bezpieczeństwa podczas Euro 2008. Ustrzegliśmy się parlamentarnych debat o bezpieczeństwie, jakie możemy nieraz obserwować w innych krajach. Na szczęście, mogliśmy po prostu robić swoje.
wysłuchał Przemysław Kacak
Nieetatowe – czyli nic na 100 procent
Rozmowa z podinsp. Krzysztofem Kwiatkowskim, zastępcą komendanta miejskiego Policji w Katowicach
W komendzie głównej powiedziano mi, że jest Pan jednym z pierwszych spottersów w Polsce, że pracował Pan z kibicami, gdy jeszcze funkcja ta nie była tak nazwana?
– W służbie jestem już 26 lat. Wszystko zaczęło się w 1991 r., kiedy byłem w oddziale prewencji i fizycznie zabezpieczałem mecze. Potem pracowałem w sztabie komendy wojewódzkiej, gdzie zajmowałem się organizacją i planowaniem zabezpieczeń. W 1997 r. byli u nas policjanci angielscy i wtedy pojawiły się pierwsze zadania z zakresu pracy spottersów.
Wymienialiśmy informacje, podpatrywaliśmy, jak pracują na Wyspach. W 1999 r. byłem spotterem na wyjazd polskich kibiców na Wembley. To były inne czasy. Jechałem z kibicami w autobusie, ale oficjalna informacja była taka, że jestem pracownikiem ochrony wynajętym przez biuro podróży. Dzięki obecności polskich policjantów wśród kibiców udało się namierzyć sprawców tzw. promocji, którą jadący na mecz zrobili sobie na stacji benzynowej w Niemczech.
Proceder zupełnie tam nieznany, a u nas często stosowany przez stadionowych chuliganów polega na tym, że do sklepiku wchodzi grupa czterdziestu młodych ludzi, część robi zamieszanie, coś kupuje, a inni wynoszą, co im się podoba. W Niemczech wyszli z kilkoma zgrzewkami piwa. Potem byli bardzo zdziwieni, że kontrolujący autokar policjanci niemieccy znaleźli ukryty trunek.
Rok temu na mistrzostwach Europy dowodził Pan polskimi spottersami.
– Było to bardzo ważne doświadczenie. Austriacy przygotowywali się do Euro bardzo długo i doprowadzili swoje struktury do perfekcji. Są tam policjanci, którzy działają w środowisku kibiców, są analitycy, którzy śledzą fora, wyłapują informacje z prasy fanów futbolu, sprawdzają statystyki policyjne na temat bójek i pobić, czy mają one podtekst kibicowski. Budują bazę danych, na podstawie której tworzy się prognozy i programy na konkretny mecz.
„Wszechwiedzące biura”, bo tak w wolnym tłumaczeniu brzmi nazwa zespołów, w których pracują spottersi, wyprowadzone są poza duże jednostki policji. Polscy spottersi byli grupą przekrojową z całego kraju. Oprócz nas byli także funkcjonariusze mundurowi. Niektórzy na co dzień nie zajmowali się pracą z kibicami, ale znali język niemiecki. Szkolenie językowe jest bardzo ważne w pracy dobrego spottera. Trzeba pamiętać, że musi się on swobodnie poruszać także w obrębie specyficznego slangu kibicowskiego.
W Austrii głównie pomagaliśmy kibicom, ale udało nam się też ujawnić kilka grup polskich chuliganów, których objęto obserwacją. Przekazaliśmy także informacje o bojówkach, które próbują łączyć się z zaprzyjaźnionymi klubami na Węgrzech i nierozpoznane wjechać od tamtej strony. Doprowadziliśmy do zatrzymania młodzieńca, który przez internet pod szyldem jednego z klubów oferował wysoką nagrodę za głowę polskiego policjanta. Austriacy wszystkie nasze informacje traktowali bardzo poważnie, nie znali przecież powiązań naszych kibiców z zagranicznymi klubami.
Jacy są polscy kibice?
– Ci prawdziwi są wspaniali. Jest natomiast grupa osób, której nie kojarzyłbym nawet z nazwą „pseudokibic”. To po prostu chuligani, którzy powiązani są ze światem przestępczym. Zatrzymaliśmy na przykład grupę, która z Ukrainy przerzucała do Polski papierosy, a w odwrotną stronę narkotyki. Oni muszą mieć pieniądze na wyjazdy, na oprawę meczów.
Świat przestępczy werbuje nowych żołnierzy z sektorów chuligańskich. Takiego „fanatyka futbolu” bardzo łatwo rozpoznać. On nie chodzi na mecz w barwach klubowych. Ubiera się na sportowo – markowe buty, bluza z kapturem. Chuligani gromadzą się w kilkanaście, kilkadziesiąt osób i dążą do konfrontacji. Często „grupa sportowa” w ogóle nie wchodzi na mecz, ale „ustawia się” z przeciwną grupą poza miastem.
Na naszym terenie do zadym dochodzi już nawet na spotkaniach okręgowych. A najgorzej jest tam, gdzie w jednym mieście są dwa rywalizujące kluby. Profilaktykę trzeba zaczynać w przedszkolu. Chuligani stadionowi docierają do coraz młodszych dzieci. Werbują ich już w szkołach podstawowych. Nie wszystkich młodych da się uratować.
Niedawno mieliśmy sprawę zabójstwa, którego sprawcą był „kibic” jednego z klubów. Chuligani zawiązali tzw. sztamę przeciw Policji. Mordercę przez długi czas ukrywali „kibice” zwaśnionej drużyny, mimo że na co dzień zwolennicy obu klubów się nienawidzą.
Jaki powinien być dobry spotter?
– To musi być policjant z krwi i kości, który lubi sport i lubi chodzić na mecze. Zna się na rozgrywkach. Analityk kierujący zespołem może być starszy, ale typowy spotter powinien być młody. Jest to trudne zadanie, bo trzeba być otwartym i elokwentnym, ale kiedy trzeba, stanowczym i konsekwentnym. Spottersi powinni zająć się tylko pracą z kibicami i zbieraniem informacji.
Boli mnie, że w Policji jest wiele funkcji nieetatowych. Nieetatowość oznacza, że nie można się poświęcić danej czynności do końca. Nigdzie na świecie nie spotkałem się z takim rozwiązaniem. Polscy spottersi mają dobre predyspozycje. Trzeba tylko w nich zainwestować, dużo szkolić i dać swobodę działania. Czas do Euro ucieka. Oby przygotowanie tych ludzi nie zaczęło się za pięć dwunasta.
Dziękuję za rozmowę.
Paweł Ostaszewski
zdj. autor, archiwum