Pomówiony przez przestępcę o przyjęcie łapówki zwolnił się pod presją przełożonych. Pół roku później został całkowicie oczyszczony z zarzutów, ale już jest emerytem. Czuje się skrzywdzony i osamotniony, chciałby wrócić do Policji, której poświęcił 19 lat nienagannej służby.
WKPP w Koluszkach wszyscy znają przypadek komisarza Marka Jastrzębskiego. I odkąd zaczęła się afera, nikt nie wierzył w jego winę. Wszyscy mówią, że to porządny gliniarz. Gdy kilka miesięcy temu został pomówiony przez przestępcę o przyjęcie łapówki, nikt mu jednak nie pomógł. (...)
21 czerwca 2006 roku, dwa miesiące od przeszukania, na Marka Jastrzębskiego spadł grom z jasnego nieba. Gdy rano przyszedł do służby, został zatrzymany przez BSW i doprowadzony do prokuratury. Tu usłyszał zarzut, że podczas przeszukania w firmie Włodzimierza R. zaproponował właścicielowi "ukręcenie łba sprawie" w zamian za 3000 złotych, z czego 500 przyjął od razu.
Zawiadomienie o tym złożył w Inspektoracie KWP w Łodzi sam biznesmen R. Według jego relacji rozmowa na temat łapówki odbyła się w biurze. Jej treść potwierdziło w każdym szczególe dwóch pracowników złomowiska, z których jeden wcześniej, na polecenie szefa, schował się za szafą, a drugi podsłuchiwał przez otwarte okno.
Na podstawie tych zeznań prokurator zdecydował o zatrzymaniu kom. Marka Jastrzębskiego na 48 godzin. (...)
- Naczelnik naciskał na mnie, żebym napisał raport o zwolnienie. Mówił, że jak sam tego nie zrobię, to zostanę zwolniony dyscyplinarnie, a wtedy wypłacą mi tylko połowę odprawy i będę miał mniejszą emeryturę, bo odbiorą mi dodatek - opowiada Jastrzębski. - Byłem tym wszystkim tak oszołomiony, że nie wiedziałem, co robić. Czułem się zaszczuty, widziałem, że nikt nie wierzy w moją niewinność.
I dodaje, że to szok, w jaki wprawiło go to niezasłużone i niespodziewane podejrzenie, spowodował, że uległ naciskom naczelnika i napisał raport o zwolnienie ze służby. (...)
Następnego dnia, 22 czerwca, gdy prokurator zwolnił go z zatrzymania, przyszedł do komendy, żeby raport wycofać. (...)
Tego samego dnia, 22 czerwca tuż przed 16.00, Marek Jastrzębski poszedł do komendy i w sekretariacie komendanta powiatowego ponownie złożył raport o zwolnienie ze służby. (...)
Przez noc, spędzoną już w domu, uspokoił się i nabrał dystansu do sprawy. Uwierzył, że się wybroni, bo przecież jest niewinny. Dużą nadzieję pokładał w badaniu wariografem, którego sam zażądał. Postanowił ostatecznie wycofać raport i nie zwalniać się z Policji. 23 czerwca ponownie przyszedł do komendanta i po raz drugi prosił o możliwość wycofania raportu. Ale komendant był nieugięty. Jeszcze tego samego dnia raport o zwolnieniu podpisał. (...)
Podinsp. Paweł Gromiński, komendant powiatowy w Koluszkach, nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia.
- Kiedy Marek pierwszy raz wycofywał raport, nie stwarzałem trudności, bo pismo nie było jeszcze zarejestrowane - tłumaczy. - Powiedziałem mu tylko, że zgodnie z ustawą o Policji są przed nim trzy możliwości: albo sam się zwolni, albo zostanie zwolniony, gdy zarzuty się potwierdzą, albo zostanie zwolniony natychmiast ze względu na oczywistość czynu. Trzeba pamiętać, że miał postawione zarzuty i był zawieszony w służbie. Wprawdzie mówił, że jest niewinny, ale nie znam nikogo, kto w takiej sytuacji twierdziłby inaczej. (...)
Łódzki zarząd BSW prowadził zlecane przez prokuraturę czynności w sprawie łapówki. Podczas jednego z przesłuchań oficer BSW dowiedział się, że rok wcześniej prokuratura prowadziła podobne postępowanie w sprawie rzekomego przyjęcia łapówki przez innego policjanta tej samej KPP w Koluszkach.
O przestępstwie poinformowany został wtedy Inspektorat KWP w Łodzi przez... syna właściciela złomowiska Włodzimierza R. Głównym świadkiem, który przypadkiem słyszał korupcyjną propozycję, był pracownik złomowiska. Ten sam, który występował w sprawie Jastrzębskiego. (...)
Dziś Jastrzębski ma wielkie poczucie krzywdy. Mówi, że pomówienie i prokuratorskie zarzuty tak nim wstrząsnęły, że przez miesiąc leczył się w poradni zdrowia psychicznego. Gdy został oczyszczony, złożył skargę do prokuratury, że komendant i naczelnik przekroczyli swoje uprawnienia, zmuszając go do napisania raportu i wykorzystując stan psychiczny, w jakim się znajdował.
Zapowiada, że będzie się odwoływał do NSA.
Marek Jastrzębski chce bowiem wrócić do Policji. Dobre imię już odzyskał, teraz pragnie odzyskać swoją pracę.
Elżbieta Sitek
zdj. Andrzej Mitura
Powrót do służby jest możliwy
- Odejściu ze służby, bez względu na motywy i okoliczności, niemal zawsze towarzyszą ogromne emocje. W takich sytuacjach ludzie działają w warunkach wzmożonego stresu i bywa, że popełniają pomyłki. Jeśli policjant jest przekonany o swojej niewinności, nie powinien ulegać namowom czy podpowiedziom, lecz dochodzić prawdy jeszcze w trakcie trwania stosunku służbowego. Jeżeli jednak dojdzie do prawomocnego rozwiązania tego stosunku, powrót do służby jest możliwy. Niezbędne jest wtedy wdrożenie stosownych procedur administracyjnych. Przekonała się o tym Grażyna Biskupska, która zwolniła się z Policji, a po uniewinniającym ją wyroku sądowym za działania w Magdalence powróciła do służby w ubiegłym roku, korzystając z trybu art. 155 k.p.a. Myślę, że tą samą drogą powinien pójść pan Marek Jastrzębski, zwracając się do komendanta wojewódzkiego. Nie znam dokumentów tej sprawy, ale wygląda na to, że istnieją przesłanki, aby zastosować w stosunku do niego art. 155 k.p.a., który brzmi: Decyzja ostateczna, na mocy której strona nabyła prawo, może być w każdym czasie za zgodą strony uchylona lub zmieniona przez organ administracji publicznej, który ją wydał, lub przez organ wyższego stopnia, jeżeli przepisy szczególne nie sprzeciwiają się uchyleniu lub zmianie takiej decyzji i przemawia za tym interes społeczny lub słuszny interes strony. Wydaje się, że zachodzą tu wszystkie wymienione przesłanki - przepisy nie sprzeciwiają się uchyleniu tej decyzji, a przemawia za tym zarówno interes tego byłego policjanta, bo został oczyszczony z zarzutów i chce pracować, jak też interes służby, skoro był to dobry policjant. Zaznaczam jednak, że decyzja w tej sprawie jest w rękach komendanta wojewódzkiego. I jeszcze taka refleksja: przełożeni nie zawsze działają bezbłędnie w postępowaniu wobec podwładnych. Od wzruszania błędnych decyzji są tryby odwoławcze oraz inne instytucje prawa administracyjnego, ale przecież nie tylko o możliwości prawne tu chodzi. Istota bycia dobrym i obiektywnym przełożonym nie sprowadza się wyłącznie do bezbłędnego stosowania pragmatyki służbowej. Pozostaje jeszcze zwykły ludzki odruch koleżeńskiego doradztwa, a nie tylko próba ochrony własnego autorytetu wobec wyższych przełożonych czy też ucieczka od presji medialnej. Życzliwość i koleżeństwo nie stoją w sprzeczności z hierarchicznym modelem służby w Policji. Wysłuchała ES |
Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.