"Miednoje. Księga Cmentarna Polskiego Cmentarza Wojennego" to, wydana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, trzecia i ostatnia pozycja z serii upamiętniającej tragiczne wydarzenia, znane powszechnie pod określeniem "zbrodnia katyńska".
Pomysł opracowania ksiąg cmentarnych jest ściśle związany z ideą budowy polskich nekropolii wojennych w byłym Związku Sowieckim. Pierwsze dwie publikacje zawierały nazwiska ofiar NKWD spoczywających w Katyniu i Charkowie. Księga Miednoje upamiętnia natomiast polskich policjantów i innych funkcjonariuszy przedwojennego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, którzy zostali rozstrzelani w Twerze w 1940 roku.
KSIĘGA - SZCZEGÓLNY DOKUMENT
Dwa tomy tego wydania zawierają 6300 not biograficznych. Pracowały nad nimi zespoły specjalistów z różnych dziedzin: wojskowości, historii policji, Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Granicznej i wywiadu polskiego. Ułożone alfabetycznie według nazwisk zawierają podstawowe informacje o każdym z rozstrzelanych funkcjonariuszy. Zbierano je w archiwach lub u rodzin, nie zawsze natomiast można było dotrzeć do zdjęć ofiar. Grupy historyków pracowały równolegle nad inskrypcjami nagrobnymi, które następnie umieszczano na cmentarzu, i nad wpisami do księgi.
- Zależało nam, aby księgę otwierał szkic historyczny o polskiej policji, służbach związanych przed wojną z MSW i o formacjach wojskowych o charakterze zbliżonym do policyjnego, których funkcjonariusze spoczywają w Miednoje - mówi Andrzej Przewoźnik, sekretarz ROPWiM. - Stanowili oni elitę narodu. Stanęli w obronie państwa i dlatego właśnie jego instytucje mają obowiązek okazać im szacunek. Księga to nie tylko dokument, ale szczególny pomnik postawiony polskim policjantom, którzy zostali zamordowani na nieludzkiej ziemi.
- Dla mnie ma ona ogromną wartość, bo w Miednoje leżą mój ociec i stryj. Poza tym to opracowanie historyczne o wielkim znaczeniu. Myślę, że przyczyni się do odkłamywania trudnej historii stosunków polsko-radzieckich - mówi Tadeusz Konon, prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 r.
ZBRODNIA - POZNANIE CAŁEJ PRAWDY
Mimo upływu ponad 65 lat od tragedii w Katyniu, Charkowie i Miednoje oraz ciągłych starań strony polskiej o poznanie prawdy wciąż nie są znane wszystkie zasoby archiwalne, o których istnieniu historycy są przekonani. Zmienne stosunki między Polską i jej wschodnimi sąsiadami nadal wyraźnie ciążą nad rozwiązaniem wielu drażliwych kwestii.
- Wiemy, że dokumenty gdzieś istnieją, ale nie możemy do nich dotrzeć - mówi Andrzej Przewoźnik. - Poznaliśmy nazwiska z tak zwanej ukraińskiej listy katyńskiej, ale w przypadku "listy białoruskiej" jesteśmy w zdecydowanie gorszej sytuacji. Wiemy, że jest na niej wielu policjantów i innych funkcjonariuszy, nazwisk ich jednak nie znamy. A to szczególnie ważne dla rodzin ofiar, które od kilkudziesięciu lat bezskutecznie poszukują jakichkolwiek informacji o swoich najbliższych, choćby o miejscu pochówku. Dlatego tak niezbędne są zabiegi ze strony państwa polskiego o dostęp do tych materiałów, żeby można było ostatecznie wyjaśnić losy polskich obywateli.
Minister Przewoźnik i jego współpracownicy w połowie roku przeprowadzą badania naukowe w Bykowni pod Kijowem. Istnieją dowody, że wśród Polaków tam spoczywających są również policjanci i inni pracownicy MSW. Mają też nadzieję, że kiedyś będzie można wykonać takie prace na Białorusi. Ciągle zbierają potrzebne informacje. Wiadomo już na przykład, że w grupie pochowanych w Chersoniu na pewno znajdują się policjanci.
Dodatkową zachętą do pracy dla historyków jest determinacja, z jaką rodziny zaginionych dociekają prawdy o swoich ojcach i dziadkach. Maria Nowak, przewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939, była małą dziewczynką, kiedy o jej ojcu, starszym posterunkowym PP, zaginął wszelki słuch. Kiedy wreszcie po kilkudziesięciu latach dowiedziała się prawdy, pojechała na cmentarz w Miednoje. Polskie mogiły w rosyjskim lesie wywarły na niej niezatarte wrażenie.
- Miałam uczucie, że nie da się tego w pełni przeżyć - mówi. - Chodziłam między drzewami, dotykałam tej ziemi i zastanawiałam się, w którym miejscu leżał mój ojciec.
W sprawie rozstrzelania polskich obywateli w 1940 roku pozostało jeszcze sporo do wyjaśnienia. Minister Przewoźnik uważa jednak, że o zbrodni katyńskiej zgromadzono i tak bardzo dużo informacji. Wiadomo sporo o genezie i o samym jej przebiegu. Ludzie za nią odpowiedzialni - zarówno inspiratorzy, jak i wykonawcy - w zasadzie już nie żyją, więc o ściganiu kogokolwiek nie ma mowy. Pozostaje jedynie kwestia dostępu badaczy do dokumentów. Andrzej Przewoźnik w swoich publikacjach prasowych stale namawia do dialogu jako jedynej metody pełnego wyjaśnienia traumatycznych wydarzeń dzielących narody. Uważa, że w stosunkach między Polską a Rosją i Ukrainą już zrobiono wiele dobrego. Pamięta, ile napięć towarzyszyło budowie cmentarzy w Katyniu, Miednoje i Charkowie.
- A przecież po uroczystościach otwarcia nekropolii wyraźnie widziałem, że Rosjanie poczuli ulgę. Nastąpił wtedy przełom w stosunkach polsko-rosyjskich - mówi. - Stopniowo można wiele osiągnąć, to kwestia mądrego działania.
DIALOG - ZGODA MIĘDZY NARODAMI
Sytuacja polityczna ma kluczowe znaczenie dla ostatecznego zamknięcia sprawy katyńskiej. Prezes Tadeusz Konon marzy, że dojdzie kiedyś do przełomowego spotkania prezydentów Polski i Rosji nad grobami w Miednoje. Andrzej Przewoźnik wielokrotnie spotykał się z jednoznacznymi stwierdzeniami intelektualistów rosyjskich, że w dzisiejszych czasach rzeczą niezrozumiałą jest utajnianie przez władze Rosji informacji o zbrodni katyńskiej.
Ważne są jednak także postawy zwykłych obywateli. Prezes Konon uważa, że przede wszystkim trzeba zabiegać o porozumienie między społeczeństwami.
- My, dzieci rozstrzelanych policjantów, podjęliśmy trud wyjaśnienia prawdy. Ale chcemy też doprowadzić do zgody między naszymi narodami. Żałuję, że nie mamy takiej umowy z Rosją o wymianie młodzieży, jak na przykład Niemcy. Przecież jesteśmy sąsiadami i jeżeli nie zbudujemy zrębów życzliwości względem siebie, to zawsze będziemy się traktowali z co najmniej niepotrzebną ostrożnością - mówi. - Dlatego Warszawskie Stowarzyszenie Rodzina Policyjna 1939 r. od kilku lat zaprasza dzieci z Tweru i Miednoje na kolonie w ośrodkach policyjnych w Polsce. Chcemy im pokazać, że nie ma u nas rusofobii i nienawiści. Widzimy, że spotkania z tymi dziećmi to dialog z zupełnie inną Rosją. W ubiegłym roku dzieci, które były u nas na koloniach, złożyły razem z nami kwiaty na polskim cmentarzu. To znaczy, że coś się nam udało.
SPÓR - CO DALEJ?
Rosyjskie dochodzenie w sprawie zbrodni katyńskiej zostało zakończone. Polskie śledztwo trwa. Nadal istnieją poważne różnice między stronami polską i rosyjską w ocenie wydarzeń w Katyniu, Twerze i Charkowie. Rosja nie uznała rozstrzeliwań polskich żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy innych służb państwowych ani za nieprzedawniającą się zbrodnię przeciwko ludzkości, ani za ludobójstwo. Ostatnie doniesienia o tym, że prokuratura rosyjska odmówiła uznania Polaków zamordowanych przez NKWD na mocy dekretu Stalina z 5 marca 1940 roku za ofiary stalinowskich represji, również nie wróżą szybkiego zakończenia sporu.
Chociaż ZSRR już dawno nie istnieje, ostateczne zamknięcie tragicznego rozdziału historii stosunków polsko-sowieckich zależy od aktualnych układów między Polską i Rosją. W tej sytuacji wydana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa "Księga Cmentarna Miednoje" na długo może pozostać ostatecznym zbiorem wiedzy historycznej o losach polskich policjantów po 17 września 1939 roku na Wschodzie.
PAWEŁ CHOJECKI
zdj. Anna Michejda
"Miednoje. Księga Cmentarna Polskiego Cmentarza Wojennego" opracowana przez zespół pod kierunkiem Grzegorza Jakubowskiego, wydana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Warszawa 2006. Nakład 1500 egzemplarzy, cena dwóch tomów - 150 zł
Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.