A co jest najważniejsze?
- Najpierw należy się zastanowić, jak skoordynować działania wszystkich służb państwowych, które pracują na rzecz bezpieczeństwa wewnętrznego. Nie możemy sobie pozwolić na kontynuowanie budowy alternatywnych ośrodków dowodzenia.
W MSWiA kilka osób usiłuje koordynować zwalczanie terroryzmu. ABW buduje departament, który ma się zająć terroryzmem. CBŚ ma swoje komórki antyterrorystyczne, ale faktycznie brakuje jednego centrum dowodzenia.
- Najwyższy czas, by utworzyć urząd ministra bez teki - koordynatora systemów bezpieczeństwa wewnętrznego. Nadzorowałby on ABW i Agencję Wywiadu, koordynował ich współpracę. Dzisiaj instytucje te podlegają bezpośrednio premierowi. Doświadczenia ostatnich czterech lat wskazują, że takie rozwiązanie nie jest dobre. W Polsce nie ma osoby, która koordynowałaby bezpośrednio pracę wszystkich służb, w tym Policji, Straży Granicznej czy też WSI. Ktoś powie, że należy to wszystko do zadań premiera. Owszem, tak. Aby jednak jego nadzór był bardziej aktywny i nie sprowadzał się do wysłuchiwania stanowisk szefów służb, uważam, że szybko należy powołać urząd ministra koordynatora.
Jeszcze cztery lata temu taką rolę pełnił minister Pałubicki.
- Nie bardzo. Jego uprawnienia nie były zbyt duże. Przyszły jednak nowe wyzwania, zwłaszcza te związane z terroryzmem, które wymagają bliskiej kooperacji wszystkich instytucji zajmujących się bezpieczeństwem wewnętrznym. A osoba, która podejmie się odpowiedzialności za ten obszar, de facto w imieniu premiera, musi mieć spore uprawnienia.
Także wobec WSI?
- Oczywiście, przecież mówimy o bezpieczeństwie państwa. Premier musi mieć jeden ośrodek koordynacyjny. Ale Wojskowe Służby Informacyjne muszą najpierw ulec przeobrażeniu. Daleki jestem od przypisywania im mitycznych win, obarczania odpowiedzialnością za wszystkie afery, ale dalsze trwanie WSI, bez rozdzielenia wywiadu od kontrwywiadu i pionu zajmującego się bezpieczeństwem sił zbrojnych, nie sprzyja rozwojowi tej instytucji i utrudnia współpracę z innymi służbami państwa.
Część polityków zwraca uwagę, że osoby pracujące w WSI nie przeszły na początku lat 90. weryfikacji.
- To jest pewien problem. Ale doświadczenia ABW i Policji wskazują, że większość osób z byłej SB, pracujących obecnie w tych instytucjach, to ludzie, którzy się po prostu sprawdzili. Nie sądzę, aby dzisiaj kryteria historyczne miały decydować o ich dalszej karierze. Liczy się przede wszystkim pracowitość, skuteczność i lojalność wobec państwa. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli ktoś zaczął pracę w służbach peerelowskich, a potem, po weryfikacji, z oddaniem przepracował 15 lat w ABW (UOP) albo Policji, to należy mu się szacunek, a nie szykany. Chyba że łamał prawo, ale wówczas jedna miara dotyczy każdego, także tych, którzy swoje kariery zaczęli niedawno.
Rozmawiał PAWEŁ BIEDZIAK
Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.