Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Z kancelarii tajnej na podium w Chinach

Na co dzień pracownica korpusu służby cywilnej, kierowniczka kancelarii tajnej w jednej z jednostek podlaskiej Policji. Po godzinach spędzonych na pracy z dokumentami Kinga Choińska zajmuje się fotografią i robi to na najwyższym światowym poziomie. Zdjęcia artystki zaprowadziły ją aż do Chin, gdzie zdobyła dzięki nim jedno z głównych miejsc w prestiżowym międzynarodowym konkursie fotograficznym.

Pani codzienna praca wydaje się zupełnie odległa od fotografii. Jak to się wszystko zaczęło?

Jestem kierowniczką kancelarii tajnej w Komendzie Powiatowej Policji w Wysokiem Mazowieckiem. Moja praca to przede wszystkim zajmowanie się dokumentacją – rejestrowanie dokumentów niejawnych, prowadzenie archiwum, wypełnianie obowiązków biurowych. To zadania, które wymagają skupienia i precyzji. Fotografia była dla mnie sposobem na oderwanie się od tej rutyny. Zaczęłam od prostych rzeczy – zdjęć mojej rodziny, a szczególnie córek. Obserwując je, nauczyłam się dostrzegać detale i piękno w codziennych chwilach. To córki są moją największą inspiracją.

To właśnie córki były bohaterkami zdjęcia „Sisters”, które zdobyło Grand Prix. Jak powstał ten wyjątkowy kadr?

Obserwując relację między moimi córkami, zauważyłam, jak silna więź je łączy. Starsza jest dla młodszej wzorem, a młodsza czerpie od niej siłę i inspirację. Chciałam pokazać to na zdjęciu w sposób subtelny i naturalny. Wybrałam miejsce w domu, gdzie światło wpadało tak, że podkreślało harmonię między nimi. Ubrałyśmy dziewczynki w podobne stroje, aby podkreślić ich bliskość, a kompozycja skupiła się na młodszej córce w centrum kadru – to ona jest bohaterką zdjęcia, ale starsza w tle jest filarem, wsparciem. Moje córki nie tylko chętnie pozują, ale same często podpowiadają, jak coś można zrobić. To dla nas czas spędzony razem, który nas zbliża. Ich energia i kreatywność są dla mnie nieocenione, a zdjęcia stają się nie tylko efektami artystycznej pracy, lecz także pięknymi wspomnieniami.

Fotografuje Pani głównie telefonem. Skąd więc decyzja o nauce obsługi profesjonalnego aparatu?

Uwielbiam fotografować telefonem – to narzędzie, które mam zawsze przy sobie i które pozwala mi szybko uchwycić chwilę. Konkurs Huawei XMAGE Awards udowodnił, że smartfon może być narzędziem do tworzenia sztuki. Ale są sytuacje, w których smartfon przestaje wystarczać. Na przykład przy słabym świetle albo dynamicznych ujęciach, które wymagają precyzji. Dlatego postanowiłam nauczyć się obsługi profesjonalnego aparatu, aby móc przekroczyć te ograniczenia. Chcę, aby moje zdjęcia mogły się rozwijać razem ze mną.

Czy to oznacza porzucenie fotografowania smartfonem w przyszłości?

Nie, absolutnie nie! Telefon wciąż pozostanie moim ulubionym narzędziem do codziennych zdjęć. Jest niezastąpiony przy spontanicznych momentach, których nie da się zaplanować. Aparat traktuję jako coś, co pozwoli mi rozwijać bardziej złożone projekty i uczyć się nowych technik. Myślę, że obie te formy fotografii mogą się uzupełniać – smartfon daje mi swobodę, a aparat – precyzję.

Czy podczas pracy nad zdjęciem, które zdobyło Grand Prix, dało się odczuć ograniczenia smartfona?

Na szczęście przy tym zdjęciu naturalne światło było idealne, a scena nie wymagała dużej głębi ostrości czy zaawansowanego sprzętu. Jednak w innych sytuacjach zdarza mi się czuć, że możliwości smartfona są ograniczone – na przykład w ruchomych scenach, kiedy ważna jest szybkość migawki, czy w warunkach, w których jest słabe światło. Dlatego praca z aparatem daje mi nowe możliwości, które teraz mogę odkrywać.

Tamta sesja miała swoje poważne konsekwencje – podróż do Chin i udział w gali wręczenia nagród.

To było niesamowite przeżycie. Początkowo byłam przerażona – długa podróż, różnice kulturowe, język. Na szczęście mogłam zabrać ze sobą przyjaciółkę, która bardzo mnie wspierała. Gala była wspaniale zorganizowana, a ja miałam okazję poznać ludzi z całego świata, którzy dzielą moją pasję. To bardzo inspirujące zobaczyć, jak inni patrzą na świat przez obiektyw.

Czy ten sukces wpłynął na Pani życie rodzinne?

Zdecydowanie tak. Moja rodzina była zachwycona i przygotowała mi piękne powitanie – córki miały na sobie swoje najlepsze sukienki, a mąż wręczył mi kwiaty. To był bardzo wzruszający moment. Rodzina zawsze mnie wspierała, ale ten sukces był dla nas wszystkich wyjątkowy. Czułam, że jestem w pełni doceniona nie tylko jako fotografka, ale też jako mama i żona.

Ulubione motywy fotograficzne?

Uwielbiam fotografować detale i ulotne momenty. Fascynuje mnie gra światła i cienia, możliwość tworzenia unikalnych kompozycji z pozornie zwyczajnych rzeczy. Staram się eksperymentować z perspektywą i odkrywać nowe sposoby patrzenia na otaczający mnie świat. Chcę się dalej rozwijać – zarówno w fotografii smartfonowej, jak i w pracy z aparatem. Planuję spróbować swoich sił w kolejnych konkursach, ale też dzielić się swoją wiedzą z innymi.

Większość z nas pielęgnuje swoje pasje i ceni je głównie za to, że pozwalają nam się odciąć od pracy zawodowej. Jednak w tym przypadku aż się prosi o to, żeby Pani talent artystyczny wykorzystać także dla dobra służby.

I tak się oczywiście zdarza. Od czasu do czasu fotografuję wydarzenia służbowe, takie jak Święto Policji, ale to raczej wyjątki. Fotografia pozostaje moją pasją, czymś, co robię głównie dla siebie i swojej rodziny.

Dziękuję za rozmowę.

Kinga Choińska pokazuje, że wrażliwość, pasja i determinacja mogą otworzyć drzwi do sukcesu. Ta historia jest dowodem na to, że cel osiąga się dzięki pracy, zaangażowaniu, konsekwencji czy umiejętności dostrzegania rzeczy najistotniejszych w gąszczu tych o drugorzędnym znaczeniu. Sprzęt to tylko jedno z wielu narzędzi, które mogą nam w tym wszystkim pomóc. Najważniejsze to wiedzieć, czego się chce, i wierzyć, że nigdy nie jest za późno na przekraczanie własnych granic.

sierż. Konrad Karwacki

Zespół Prasowy KWP w Białymstoku

zdj. archiwum Kingi Choińskiej