Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Strzelcy wyborowi

Gdy mówi się o strzelcach wyborowych, to często w kontekście dystansu, z jakiego trafili w cel: wroga bądź przestępcę. Rzadziej o tym, ilu ludziom, towarzyszom broni czy bezbronnym zakładnikom jeden pocisk uratował życie.

Policja jest formacją służącą społeczeństwu i przeznaczoną do ochrony bezpieczeństwa ludzi oraz utrzymania bezpieczeństwa i porządku publicznego. To stwierdzenie jest użyte już w pierwszym artykule ustawy o Policji. W tym wypadku w Polsce ten obowiązek spoczywa m.in. na funkcjonariuszach Sekcji Strzelców Wyborowych Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA” i ich kolegów z SPKP.

Tylko dla bystrych

Dziś za rekordowy, udokumentowany strzał uznaje się ten oddany 18 listopada 2023 r. przez ukraińskiego snajpera Wiaczesława Kowalskiego, który wyeliminował rosyjskiego oficera z odległości 3800 metrów. Pocisk potrzebował ok. 9 sekund, aby trafić cel. Zanim Kowalski pociągnął za spust, obliczył odległość, prędkość wiatru i sprawdził temperaturę oraz wilgotność powietrza. Ale to jest tylko część umiejętności, które musi posiadać strzelec wyborowy. Nic to jednak nie mówi o jego cechach. Te są kluczowe.

– Cierpliwość, spostrzegawczość, precyzja działania, sumienność, otwartość umysłu, decyzyjność, szybkość przyswajania wiedzy – wymienia je strzelec wyborowy „BOA”. – To nie znaczy, że ludzie, którzy są kierowani do pionów bojowych, nie posiadają tych cech. Mają. Tylko u nas zwraca się na to bardziej uwagę, bo wymaga dużo większego indywidualnego podejścia do pracy i działa się w mniejszych zespołach. Nie w sześciu czy dwunastu. Ale we dwóch.

– Mamy na stanie po sześć, siedem sztuk specjalistycznej broni – mówi inny policyjny snajper.

– I możemy jej używać w ramach obowiązującego prawa. Jest to przywilej, ale i ogromna odpowiedzialność. Oddając strzał do osoby stwarzającej zagrożenie, musimy mieć świadomość tego, co wydarzy się później. Liczyć się z konsekwencjami. Bo, przykładowo, za ścianą, przed którą stoi dana osoba, mogą być inni ludzie i zostać pokrzywdzeni, albo podczas operacji w samolotach, polegającej na likwidacji osoby siedzącej w kokpicie na wprost, kula może trafić także jednego lub wielu zakładników.

Droga do celu

Droga do sekcji snajperów „BOA” nie jest prosta. Najpierw trzeba przejść liczne sprawdziany i testy, a po kursie bazowym do działań bojowych jest specjalistyczny do działań snajpersko-rozpoznawczych skupiający się głównie na jak najszybszym przyswajaniu możliwie jak największej ilości wiedzy. Tylko jednym z czynników kwalifikującym do kontynuowania kursu snajperskiego jest uzyskanie bardzo dokładnej precyzji na konkretnym dystansie. Ale liczy się nie tylko dobre oko.

– W tym fachu niezwykle ważne są odporność na stres i zmęczenie. Bo czym innym jest strzelanie na strzelnicy, a czym innym dynamiczna sytuacja bez możliwości odpoczynku i dłuższego przygotowania się, gdy ciężki karabin wraz z kilkudziesięciokilogramowym plecakiem trzeba wnieść po drabinie w trudno dostępne miejsce i z niewygodnej pozycji precyzyjnie wykonać zadanie.

Policyjni strzelcy wyborowi zazwyczaj pierwsi zjawiają się na miejscu działań. Robią rozpoznanie. Potem zabezpieczają. Muszą być gotowi do oddania strzału w ułamku sekundy. To olbrzymia odpowiedzialność, bo wtedy na szali leży ludzkie życie. Być może kolegi.

O krok do przodu

– Musimy przewidywać to, co jest nieprzewidywalne, być o krok do przodu. Nie chcemy dać się zaskoczyć, dlatego podczas warsztatów krajowych i zagranicznych z funkcjonariuszami innych państw stowarzyszonymi w platformie ATLAS analizujemy jeszcze raz zdarzenia, które już miały miejsce, albo takie, których możemy się spodziewać.

We wrześniu 2024 r. na wodach Zatoki Gdańskiej odbyły się warsztaty snajperskie zorganizowane przez 3. Flotyllę Okrętów im. kmdr. Bolesława Romanowskiego i klub CWS Słupsk. Strzelanie z pokładu statku unoszącego się na falach do równie niestabilnego celu na wodzie było odtworzeniem sytuacji, z jaką zmierzyli się strzelcy wyborowi Navy SEALs, gdy w 2009 r. ratowali z rąk somalijskich piratów kapitana Richarda Phillipsa. W ćwiczeniach – które kończyły zawody rozegrane na morzu – uczestniczyli także funkcjonariusze „BOA” i okazali się najlepsi z 12 zespołów.

– Musimy być przygotowani do takiej lub podobnej sytuacji. Dlatego ćwiczymy strzelając z posterunków w budynkach, na statkach powietrznych czy wodnych, w terenie leśnym, górskim, zurbanizowanym, o każdej porze dnia i nocy, i we wszystkich warunkach atmosferycznych. Z jednej strony te szkolenia są niezwykle wymagające, a z drugiej – niezwykle ciekawe i rozwijające. W miarę upływu czasu nabiera się doświadczenia, co sprawia, że zdobytą wiedzę można dostosować do siebie, spojrzeć na nią w inny sposób, zwrócić uwagę na coś więcej, by ulepszyć swój warsztat.

– Strzelec wyborowy to jest umiejętność, a nie facet z karabinem z lunetą – powiedział prof. dr hab. Kuba Jałoszyński, nauczyciel akademicki w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie i były antyterrorysta (miesięcznik „Policja 997” 2016, nr 134). Jego młodszy kolega z „BOA” dziś dodaje: – Jednak na czym tak naprawdę polega ta praca? Ciężko jest powiedzieć, jeśli się tego nie doświadczy.

Czy są tu może jacyś chętni?

Andrzej Chyliński

zdj. Jacek Herok