Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Dobra robota – asp. Andrzej Piszczek

„Dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje odpowiednich wzorców, których w moim rodzinnym domu brakowało od zawsze. W tej chwili jest zupełnie normalnie. A wszystko dzięki jednemu człowiekowi, człowiekowi, który dzięki swojemu uporowi, wielkiemu sercu i ogromnej empatii dokonał tego, co przez tyle lat nie udało się nikomu (…)"

– napisała mieszkanka Łobżenicy w uzasadnieniu zgłaszającym asp. Andrzeja Piszczka do XVII edycji ogólnopolskiego konkursu „Policjant, który mi pomógł”.

Miejscowość Łobżenica leży w Wielkopolsce, w powiecie pilskim. Rewir dzielnicowego asp. Andrzeja Piszczka liczy około 3–3,5 tys. mieszkańców. Problemy są takie jak wszędzie. Spożywanie alkoholu i związane z tym sytuacje, czy drobne kradzieże. Różnica między dużym a małym miastem jest jednak taka, że w tym małym jest mniejsza anonimowość, dzielnicowy zna więc prawie wszystkich mieszkańców i dzielnicowego wszyscy znają. Na wzajemny szacunek trzeba sobie jednak zapracować wszędzie tak samo. – Po prostu dobrą robotą – mówi wyróżniony dzielnicowy.

Dobra służba

Do służby asp. Andrzej Piszczek wstąpił w 2007 r., choć przymierzał się do niej już wcześniej. Wtedy nabór nie był tak dostępny. Od początku chciał pracować na ulicy. Od pięciu lat służby jest dzielnicowym. – Twardo stąpałem po ziemi. Zdawałem sobie sprawę, że przyjdzie mi się zmierzyć z trudnymi sytuacjami, jak przemoc, próby samobójcze czy szeroko pojęta agresja. I to się sprawdziło. Trochę trzeba mieć grubą skórę, bo nie można przejść obojętnie, jeśli widzi się krzywdę wyrządzaną dzieciom i kobietom, i to od najbliższych. Trzeba reagować. Miłe to nie jest, ale trzeba ich ochronić – mówi tegoroczny laureat. W służbie ceni sobie brak monotonii i bezpośredni kontakt z ludźmi. – Policjant ma taką rolę lustra, stania z boku i pokazania, że jest źle, bo będąc w środku, nie widzi się, że jest się krzywdzonym. I czasem trzeba być trochę bezpośrednim i prosto z mostu powiedzieć, co się widzi – tak, żeby dotarło do tej osoby. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że trzeba być zawsze człowiekiem. Empatia i upór zapewniają nam sukces. Bo słyszymy często: „A dajmy spokój”. No nie, jeżeli widać, że komuś się dzieje krzywda, to trzeba dążyć do zapewnienia spokoju tej osobie.

Andrzej Piszczek nie wiedział nawet, że został zgłoszony do konkursu „Policjant, który mi pomógł”.

– Nie zwracałem na takie rzeczy uwagi, bo to jest moja normalna, codzienna praca, takie są fakty. Jak każdy będzie swoją pracę wykonywał dobrze, nie trzeba zbytnich pochwał.  Ale jak tak się stało, to jest mi bardzo miło. Bardzo cenię to wyróżnienie, bo jest od społeczeństwa.

Dobra atmosfera

Komendant powiatowy Policji w Pile mł. insp. Marcin Kowalski nie krył dumy z pilskiego dzielnicowego i policjantów ze swojej jednostki podczas uroczystego spotkania z Komendantem Głównym Policji w nasze lipcowe święto i przypomniał, że asp. Andrzej Piszczek jest już trzecim laureatem z pilskiej jednostki. Dodał też, że: 

– Będąc dzielnicowym, niejednokrotnie pokazał, że nie jest mu obojętny ludzki los, angażując się w pomoc innym. Jako policjant w działaniu wykazuje się nie tylko empatią, ale również stanowczością, szczególnie kiedy sytuacje tego wymagają. Dzięki temu mieszkańcy wiedzą, że zawsze mogą na niego liczyć. Andrzej Piszczek często angażuje się w liczne projekty profilaktyczne skierowane nie tylko do mieszkańców Łobżenicy i okolic, czyli jego rejonu służbowego, lecz także całego powiatu, a nawet Polski. Przykładem tego typu działań mogą być nie tylko pogadanki czy konkursy dla dzieci, ale przede wszystkim seria spotów profilaktycznych z okazji świąt Bożego Narodzenia, w których grał główną rolę jako święty mikołaj i przypominał o bezpieczeństwie w ruchu drogowym oraz przestrzegał przed działaniem oszustów. Postawa Andrzeja idealnie wpisuje się w motto polskiej Policji „Pomagamy i chronimy”. Jako przełożony cieszę się, że mam okazję pracować z takimi funkcjonariuszami, i jeszcze raz gratuluję tak prestiżowego wyróżnienia.

Ta wzajemność, otwartość i szacunek wybrzmiewają z obu stron, bo nagrodzony policjant podkreśla, że koledzy i koleżanki cieszyli się razem z nim tym wyróżnieniem.

– Najważniejsza jest dla mnie atmosfera w pracy, bo to przekłada się i na pracę, i na życie. A kiedy jeszcze widzę, że udało się społeczeństwu pomóc, rozwiązać problem i zobaczyć uśmiech u ludzi, to jest duża motywacja do dalszych działań. Wtedy się nie patrzy, że człowiek się narobił i został po godzinach. Od 15 lat pracuję w małych posterunkach. Tam jest rodzinna atmosfera i wiadomo, że jeden policjant może liczyć na drugiego i na nim polegać. Idąc codziennie do pracy, czuję się bardzo dobrze, idę tam z zadowoleniem, bo lubię z tymi ludźmi przebywać, ponieważ mają dobre podejście, bez klapek na oczach. Wszyscy naprawdę siebie wspieramy – mówi budujące słowa wyróżniony dzielnicowy.

I dobre życie

W życiu prywatnym jest ojcem dwóch supercórek, z którymi gra w piłkę, wspina się i spędza po prostu czas. Wspólnie z żoną lubią powędkować i rodzinnie podróżować. Szczególnie po Wybrzeżu, które jest blisko. – Dobrze trafiłem, że taką dobrą żonę poznałem – mówi na koniec asp. Andrzej Piszczek.

Izabela Pajdała

zdj. Paweł Ostaszewski