Do Polski przyjechało osiem zespołów zagranicznych: SAS z Australii, SBS z Wielkiej Brytanii, KSK i GSG9 z Niemiec, K-komando z Estonii, Lynx ze Słowacji, Lucko z Chorwacji oraz 1st Marine Infantry Paratroopers Regiment z Francji, z którymi ćwiczyło pięć polskich: JWK (trzy psy), CPKP oraz SPKP (cztery psy).
Większość psów była rasy owczarek belgijski. To teraz dominująca rasa w tym fachu.
– Całość ćwiczeń odbywała się na podstawie scenariuszy przygotowanych od najmniejszego poziomu trudności do najtrudniejszego, tj. ataku w kagańcu na osobę cywilną bez wierzchniej odzieży oraz ataku bez kagańca na pozoranta z zastosowaniem cienkiego kombinezonu zakładanego pod ubranie cywilne. Jest to niezwykle korzystne dla rozwoju psa, a jednocześnie bardzo bolesne dla pozoranta – wyjaśnia mł. asp. Paweł Sobota z CPKP „BOA”, który prowadził warsztaty K9 w Krakowie. – Takie ćwiczenia stwarzają najlepsze możliwości do sprawdzenia chęci psa do prawdziwej pracy.
Dla zwierzęcia jest to duża trudność. Pokazuje, czy pies atakuje człowieka, czy też potrzebuje przedmiotu szkoleniowego w postaci rękawa lub grubego kombinezonu do gryzienia. W krakowskich warsztatach uczestniczyły psy sprawdzone w działaniach. Gdzie? Przez policjantów w konfrontacji z najniebezpieczniejszymi przestępcami, a przez żołnierzy na froncie.
– Jeżeli pracujemy z psem, pies zawsze zwycięża. Natomiast jeżeli działamy taktycznie, nie możemy założyć, że to pies zwycięży. Do środka wchodzi zespół bojowy z przewodnikiem, i to, co napotka pies, czy sobie z tym poradzi, czy nie, to zależy od poziomu jego wyszkolenia. Jeżeli nie będziemy czasem poddawali psów odpowiedniemu sprawdzeniu, to nie będziemy mogli przewidzieć ich zachowania w realnych warunkach – mówi Sobota.
Ważnym elementem warsztatów była wymiana doświadczeń. Zaprezentowano m.in. prowadzenie psa światłem lasera pod drzwi, za którymi zabarykadował się przeciwnik. Taki sposób daje bardzo duże możliwości dla zespołu, który może zająć bezpieczne miejsca i skierować psa. On na pewno wykorzysta ułamek sekundy, by wedrzeć się za drzwi i zaatakować przeciwnika.
– Za granicą stosuje się tę taktykę od dawna, więc to już żadna tajemnica, ale trzeba przyznać, że u nas przestępcy często nie spodziewają się, że jak uchylą drzwi, to rzuci się na nich 35-kilogramowy owczarek belgijski. Te pierwsze pięć sekund, gdy pies atakuje przeciwnika, jest zawsze dużym za-skoczeniem i ogromną korzyścią dla zespołu bojowego. W tym czasie zespół bojowy ma ułatwione zadanie obezwładnienia osoby, a gdy pies naprawdę gryzie, to nie trzeba mu pomagać walczyć, tylko osobie zatrzymywanej przetrwać tę walkę – mówi policyjny przewodnik psa bojowego.
Dorosłym psom podczas ćwiczeń przyglądali się ich następcy. Młode psy oswajane są z atmosferą, w której kiedyś być może będą pracować. Psy czują emocje, zdenerwowanie. Wszystkie doznania muszą być im dozowane. Dla jednych była to zabawa na zielonej trawie, ale tam, gdzie dochodziły odgłosy wybuchów. Inne już obserwowały swoich starszych pobratymców idących w milczeniu wraz z ludźmi w mundurach i z bronią.
Imiona niektórych psów biorących udział w międzynarodowych warsztatach psów policyjnych oraz wojskowych K9 w Krakowie w dniach 25–29 lipca br.: Klakier, Bimber, Ant, Ares, Eto, Gump i Doran (Polska), Argus (Australia), Zen (Chorwacja), Terror i Saico (Estonia), Gustav i Age (Niemcy), Kowalt i Nero (Słowacja), Drakar, Ducco i Starky (Francja).
Organizatorzy warsztatów K9 za pomoc w ich realizacji dziękują szczególnie wójtowi gminy Jerzmanowice, który udostępnił obiekty treningowe i o. Pawłowi z zakonu Paulinów za okazanie wszelkiej troski o psy i uczestników szkolenia.
ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. Andrzej Chyliński i Jacek Herok