Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Ucieszył się, słysząc „Policja!”

„Funkcjonariusze uratowali 25-letniego, wyziębionego mężczyznę oraz 25-letnią kobietę (…) z objawami hipotermii. Nie była w stanie mówić ani samodzielnie się poruszać” – czytaliśmy w styczniu na stronie internetowej KMP w Jeleniej Górze. Topielcy przeżyli dzięki szczęściu i dynamicznej reakcji policjantów z… dochodzeniówki.

Jelenia Góra. Centrum miasta. Troje młodych ludzi bawiło się na zabawie sylwestrowej i trzy godziny po północy wracali do domu. Kamil obiecał matce Sandry, że odprowadzi jej córkę bezpiecznie do domu, i chciał dotrzymać słowa. Gdy weszli na most drogowy na ul. Spółdzielczej, dziewczyna wychyliła się przez barierkę. Za bardzo. Minęła może sekunda i Sandra wpadła do wody.

Zazwyczaj rzeka Kamienna ma niski poziom, z dna wystają kamienie i bardziej można się potłuc niż utopić. Ale nie 1 stycznia 2022 r. Tego dnia rzeka była jak rwący potok ze stanem wody podniesionym o dwa metry. Powód – temperatura powyżej zera i topniejący w górach śnieg, dużo śniegu. Idący z tyłu koledzy ruszyli ratować koleżankę, Kamil z lewej, drugi kolega z prawej strony brzegu.

Kobieta skoczyła z mostu do rzeki

Zgłoszenie tej treści usłyszeli przez radiostacje policjanci patrolujący miasto. Brzmiało dramatycznie, więc każdy patrol będący w pobliżu ruszył do akcji. Na wezwanie odpowiedzieli też policjanci z Zespołu Dochodzeniowo-Śledczego Wydziału Kryminalnego KP I w Jeleniej Górze, tej nocy wspierający prewencję w patrolach.

– Znam te rejony – powiedział wtedy do kolegi asp. szt. Marcin Gała. – W dzieciństwie mieszkałem niedaleko i bawiłem się nad tą rzeką. Wiem, gdzie zakręca.

Gdy policjanci dotarli do mostu, patrole prewencji już obstawiały prawy brzeg rzeki i most pieszy, oddalony od mostu, z którego spadła dziewczyna, o jakieś 500 metrów. Policjanci z dochodzeniówki postanowili tam dotrzeć od lewej strony brzegu, wąską ulicą Zaułek.

Silnik radiowozu trochę zagłuszał wszelkie inne dźwięki, lecz po około 200 metrach policjanci coś usłyszeli. Zatrzymali auto i po chwili wychwycili jakby szlochanie dobiegające z ciemnej tafli wody.

– Wyskoczyliśmy z samochodu i zacząłem wołać: „Tu Policja, gdzie jesteś?” – wspomina asp. Gała.

– Wtedy usłyszeliśmy od strony rzeki męski głos – uzupełnia asp. Jarosław Kukiel. – Co nas zaskoczyło, bo w zgłoszeniu nie było mowy o mężczyźnie.

Tam skąd dobiegał głos, brzeg rzeki to spora skarpa porośnięta krzakami. Policjanci niemalże zjechali z niej na butach i dostrzegli w wodzie dwoje młodych ludzi. Raptem półtora metra od brzegu, ale nurt był wartki, a zejście do wody trudno dostępne. Aspiranci bez namysłu skoczyli do wody i wyciągnęli pogrążonych w topieli.

– Chłopak poradził sobie dość dobrze, po tym jak pomogliśmy mu wdrapać się na brzeg, ale dziewczynę musieliśmy nieść, była mocno wyziębiona – opowiada asp. Gała.

– Była bardzo ciężka, bo miała na sobie płaszcz, który nasiąkł wodą, dodatkowo nie reagowała na bodźce, całkiem bezwładna – dodaje asp. Kukiel.

Ratujący wzięli Sandrę pod ręce, przedarli się przez krzaki, pokonali skarpę i przenieśli do radiowozu. Włączyli ogrzewanie auta na maksymalne nastawienia i okryli poszkodowaną kocem termicznym. Dla Kamila nie mieli koca, ale chwilę potem dotarły patrole prewencji i straż pożarna. Strażak okrył chłopaka kocem, a dziewczynie podał tlen, bo ciężko oddychała. Niebawem przyjechali ratownicy medyczni, zbadali Sandrę, stwierdzili hipotermię i zabrali dziewczynę do szpitala.

Dochodzeniowcy w patrolu

Kamil zrelacjonował funkcjonariuszom swoją akcję ratowania koleżanki. Gdy wpadła do wody, biegł wzdłuż lewego brzegu, szukając jej. Rzeka zniosła Sandrę na jednym z zakoli i chłopak wszedł do wody, złapał dziewczynę, lecz nie zdołał doholować jej do brzegu.

– Straciłem siły, jakby mnie odcięło. Ale gdy usłyszałem krzyk „Policja!”, naprawdę bardzo się ucieszyłem.

Mężczyzna nie wymagał hospitalizacji, więc policjanci odwieźli go do domu, a sami wrócili do jednostki. Komendant zezwolił na wcześniejsze zakończenie służby, jednak czynności, które należało wykonać, trwały do 5:30.

– Na co dzień jesteśmy „procesowcami”. Służby patrolowe mamy rzadko, ale gdy trzeba ratować życie, człowiek jest wiedziony impulsem i adrenaliną. Działa instynktownie – mówi asp. Kukiel.

– Policjanci byli we właściwym miejscu i w odpowiednim czasie. Zareagowali błyskawicznie i dzięki nim kobieta przeżyła – mówi podinsp. Dariusz Szkubiel, zastępca komendanta KP I. – Takie zachowanie śmiało możemy określić bohaterskim. Dla tych policjantów sporządziliśmy wnioski o nadanie Medalu im. podkom. Policji Andrzeja Struja.

Z ojca na synów

Asp. szt. Marcin Gała pracuje w Policji od 2006 r. Zaczynał w OPP w Warszawie. Dobrze wspomina spędzony tam czas, jednak zawsze ciągnęło go do Jeleniej Góry. Pewnie dlatego, że to miasto wciąż fascynuje go swoją historią i bliskością Karkonoszy. Ale bardziej pociągała młodego policjanta praca w zespole dochodzeniowo-śledczym. Od 2007 r. pracuje w Wydziale Kryminalnym Komisariatu I w Jeleniej Górze. Dziś ma więc już duże doświadczenie w prowadzeniu śledztw i przygotowywaniu dokumentacji procesowej.

– Miałem dobrą szkołę, uczył mnie doświadczony policjant dochodzeniowo-śledczy, mój tato – wyznaje asp. Gała. – Ojciec był dochodzeniowcem w naszej jednostce przez 35 lat. Nauczył mnie właściwego sposobu pracy, który dziś przekazuję innym, także mojemu bratu, również pełniącemu służbę w dochodzeniówce.

W pracy dochodzeniowo-śledczej zatrzymanie to dopiero początek czynności. Policjanci muszą tak poprowadzić postępowanie, by podczas procesu sądowego nie było wątpliwości co do winy podejrzanego. Aby mogło dojść do skazania, wiedzę operacyjną trzeba przełożyć na wiedzę procesową. Dlatego dochodzeniowcy ściśle współpracują z policjantami operacyjnymi, z wywiadowcami, a z drugiej strony – z prokuratorem.

– Gdy zaczynamy prowadzić sprawę, na początku przyjmujemy jakąś wersję wydarzeń, którą trzeba sprawdzić, udowodnić, i niektórzy policjanci się zniechęcają, widząc przed sobą trudności – twierdzi asp. Gała. – Ja zawsze powtarzam, żeby nie wybiegać z planowaniem czynności daleko do przodu. Czasami postępowanie wygląda na skomplikowane, ale na dalszym etapie może się okazać, że sprawy się ułożą i proces doprowadzimy do końca, łatwiej niż sądziliśmy na początku.

Dla potwierdzenia swoich słów policjant przypomniał o sprawie, którą prowadził kilka lat wcześniej, dotyczącej osób kradnących kamery przemysłowe z ulic i posesji miasta. Skradziono wtedy około 70 kamer, a sprawa wydawała się skomplikowana. Krok po kroku udało się wtedy ustalić złodziei, doprowadzić do aresztowania i oskarżenia sprawców, którzy otrzymali wysokie wyroki.

Prywatnie Marcin Gała jest miłośnikiem historii Jeleniej Góry, lubi wędrówki rekreacyjne po Karkonoszach i kibicowanie polskiej reprezentacji piłki nożnej. Mimo że uważa siebie raczej za domatora, chętnie częściej by wyjeżdżał do Grecji. Razem z żoną i czteroletnią córką mógłby nawet tam zamieszkać. Ma słabość do tamtejszej kultury, ludności i jedzenia. Na co dzień relaksuje się, słuchając jazzu.

Zaczynałem od pracy na ulicy

Od 2008 r., czyli od początku swojej służby, związany z Komisariatem I w Jeleniej Górze, asp. Jarosław Kukiel zaczynał w Wydziale Prewencji KP I od patrolowania ulic miasta, by potem zostać dzielnicowym w centrum Jeleniej Góry.

– Bycie dzielnicowym to doskonała szkoła życia, a jednocześnie praca naprawdę blisko ludzi i możliwość niesienia im pomocy – opowiada asp. Kukiel. – Często pomagaliśmy, np. wypychając samochody z zasp czy uruchamiając auta za pomocą kabli. Takie małe rzeczy nie wydają się czymś wielkim, ale sądzę, że właśnie w taki sposób buduje się wizerunek Policji.

Aspirant jako dzielnicowy zdobył doświadczenie w rozmawianiu z ludźmi, świadkami i podejrzanymi, nabył umiejętności oceny człowieka i wyrobił tzw. nosa do wyczuwania, czy ktoś mówi prawdę czy kłamie. Dzięki takim umiejętnościom mógł łatwiej wdrożyć się do pracy w zespole dochodzeniowo-śledczym, do którego przeszedł w 2016 r. i jest w nim do dzisiaj. Jak twierdzi, praca w prewencji często generuje wysoki poziom adrenaliny, bo nigdy nie wiadomo, co spotka się na miejscu zdarzenia. W dochodzeniówce wykonywane czynności są bardziej przewidywalne, co nie oznacza, że przy prowadzeniu spraw procesowych nie ma stresujących sytuacji.

Jarosław Kukiel lubi starego rocka oraz egzotyczne podróże. Z grupą przyjaciół planuje wyprawy bez korzystania z biur podróży. Ulubiony kierunek to południowo-wschodnia część Azji.

– Dla mnie najciekawszy jest Wietnam – zwierza się pan Jarosław. – Kto wie, może na emeryturze tam zamieszkam…

KRZYSZTOF CHRZANOWSKI

zdj. autor